Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Witold W.: Gilowska jest niewinna

0
Podziel się:

Zyta Gilowska nigdy niczego nie podpisała, do niczego się nie zobowiązywała, nie pisała raportów, nie brała pieniędzy. Była jednak "Beatą", choć o tym nie wiedziała - mówi były pracownik kontrwywiadu Witold W. "Trybunie".

*Zyta Gilowska nigdy niczego nie podpisała, do niczego się nie zobowiązywała, nie pisała raportów, nie brała pieniędzy. Była jednak "Beatą", choć o tym nie wiedziała - mówi były pracownik kontrwywiadu Witold W. "Trybunie". *
Dziennik podkreśla, że jest to jedyna rozmowa z mediami, na jaką zgodził się mąż przyjaciółki byłej wicepremier. To jego raporty na temat Gilowskiej opracowane w latach 80-tych doprowadziły do złożenia przez Rzecznika Interesu Publicznego wniosku o jej lustrację.

Witold W. przyznaje, że zarejestrował Zytę Gilowską jako kontakt operacyjny o pseudonimie "Beata". Wyjaśnia, że powodem zainteresowania kontrwywiadu Gilowską była działalność jej męża, który w zakładach WSK Świdnik, gdzie wówczas pracował, został przyłapany przez SB na zbieraniu składek na "Solidarność". Witold W. dodaje, że zakłady te znajdowały się pod specjalną ochroną kontrwywiadu. Mówi też, że Zytą Gilowską zajmował się także ze względu na jej pracę na KUL, gdzie - jak twierdzi - działali agenci służb zachodnich.

"Gdy więc Gilowska w normalnej towarzyskiej rozmowie powiedziała, że był, czy jest u nich ten i ten, to ja miałem obowiązek przekazać tę informację dalej, do kolegi, który tym tematem się zajmował. Musiałem też podać źródło infromacji. Pisałem więc: "Beata", choć ona nie miała o tym pojęcia" - mówi były pracownik kontrwywiadu dziennikowi.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)