Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Ile kosztuje organizacja wyborów parlamentarnych? Każdy z nas zapłaci 4 złote

0
Podziel się:

Przynajmniej 130 milionów złotych wyda Krajowe Biuro Wyborcze na organizację najbliższych wyborów parlamentarnych. Dlaczego "przynajmniej"?

Ile kosztuje organizacja wyborów parlamentarnych? Każdy z nas zapłaci 4 złote
(Leszek Szymański/ PAP)

Łącznie na najbliższe wybory wydamy co najmniej 130 milionów złotych, z których w chwilę po zamknięciu lokali wyborczych do kosza powędruje 10 milionów.

Dlaczego "co najmniej" 130 milionów? Dlatego, że Krajowe Biuro Wyborcze, czyli instytucja odpowiedzialna za organizację całego zaplecza głosowania, przy wszystkich informacjach dotyczących wydatków umieszcza informację, że to tylko i wyłącznie szacunki, a same kwoty są podane "orientacyjnie".

Najwięcej, bo aż 81 milionów złotych, pochłoną wydatki zlecone gminom. To pieniądze między innymi na organizację lokali wyborczych, plakaty informacyjne o miejscu i przebiegu wyborów, transport kart oraz tworzenie spisów wyborców.

Kolejną kosztowną pozycją w wydatkach KBW są diety członków Obwodowych Komisji Wyborczych. Biuro na ten cel przeznaczy około 39 milionów złotych. Wynagrodzenia za jeden dzień pracy zaczynają się od 160 złotych dla szeregowych członków komisji do 500 złotych dla członka komisji okręgowej. Przewodniczący i jego zastępcy każdej komisji mogą liczyć kilkadziesiąt złotych więcej.

Jak wynika z dotychczasowych kontroli Najwyżej Izby Kontroli, Krajowe Biuro Wyborcze przelewa jednostkom samorządu terytorialnego pieniądze na wypłaty dla pracowników na kilka dni przed planowanymi wyborami. Na przykład w 2014 roku gminy miały pieniądze na diety 5 dni przed planowanym terminem wyborów. Największa część pieniędzy trafia na ogół na miesiąc przed terminem wyborów.

Drogie karty do głosowania

Jak wynika z prognozy Krajowego Biura Wyborczego, wydrukowanie dwóch kart do głosowania - jedną będzie książeczka z kandydatami do Sejmu, a drugą - jedna żółta kartka z kandydatami do Senatu - będzie kosztować prawie 20 milionów złotych. Biorąc pod uwagę liczbę wyborców uprawnionych do głosowania, która wynosi nieco ponad 30 milionów osób, wydrukowanie kilkunastu kartek papieru dla każdego głosującego będzie kosztować mniej niż złotówkę na osobę.

Otwarcie trzeba powiedzieć, że ponad połowa z kart do głosowania trafi ostatecznie do śmietnika. Organizując głosowanie, Krajowe Biuro Wyborcze zawsze drukuje tyle kart, ile może przyjść wyborców. Średnia frekwencja z ostatnich ośmiu wyborów parlamentarnych - od 1989 roku - wynosi zaledwie 49,57 procent. To oznacza, że prawie 10 milionów złotych wyrzucimy po prostu do śmietnika.

Co komisje robią z niewykorzystanymi kartami do głosowania? Gdyby niewykorzystane karty - zamiast na śmietnik - trafiły na przykład do skupu makulatury, to do budżetu Biura Wyborczego mogłoby wrócić kilkanaście tysięcy złotych. Każdy wyborca otrzyma kilkanaście kartek papieru, których łączna szacunkowa waga to 100 gramów. 15 milionów wyborców, którzy nie dotrą do urn, odpowiada zatem za 150 ton niewykorzystanej i bezużytecznej po wyborach makulatury.

- Frekwencja zależy od wyborców, a nie organów wyborczych - tłumaczył przy okazji poprzednich wyborów Krzysztof Lorentz z Krajowego Biura Wyborczego. - Wybory muszą być przeprowadzone w taki sposób, by dla nikogo nie zabrakło kart do głosowania. Zwykle frekwencja wynosi około 50 procent, ale jeśli spojrzeć na uczestnictwo w poszczególnych okręgach wyborczych, to jest ono bardzo zróżnicowane. Trudno jest operować liczbą drukowanych arkuszy.

Najdrożej było rok temu

W tym roku na wszystkie wybory, referenda i ewentualne wybory uzupełniające z budżetu powędruje lub już powędrowało łącznie 356 milionów złotych. Ostatnia - prezydencka elekcja - kosztowała nas 166,4 milionów złotych. Pierwsza tura była nieznacznie droższa od drugiej. Połowa z wygospodarowanych na wybory pieniędzy trafiła do członków komisji. Z kolei druk wart to 9,2 miliona złotych.

Majowe wybory prezydenckie kosztowały i tak zaledwie połowę tego, ile wydaliśmy na elekcję władz lokalnych w 2014 roku. 290 milionów złotych - tyle według szacunków Państwowej Komisji Wyborczej kosztowała organizacja wyborów. Skąd tak istotna różnica? Organizatorzy wyborów postanowili wyraźnie podnieść diety członków komisji. W ten sposób przewodniczący obwodowej komisji wyborczej zarobił 380 zł, jego zastępca 330, a pozostali po 300 złotych. W poprzednich wyborach było to odpowiednio wcześniej 165 zł, 150 i 135.

Źródło: money.pl na podstawie danych Państwowej Komisji Wyborczej

Natomiast przewodniczący terytorialnych komisji wyborczych dostali 650 zł, zamiast dotychczasowych 245 zł. Ich zastępcy zarobili 600 zł (dotychczas 225 zł). Pozostali członkowie dostali 550 zł, a wcześniej musieli się zadowolić kwotą 200 zł. Taka podwyżka odbiła się wyraźnie na kosztach wyborów. Jak okazało się na końcu - dobrze opłacani pracownicy działali zdecydowanie lepiej niż systemy komputerowe Państwowej Komisji Wyborczej.

wybory
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)