Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Miskiewicz
|

Rok mieszkaniowego szaleństwa

0
Podziel się:

Ceny mieszkań rosły z miesiąca na miesiąc. Deweloperzy wyprzedawali nowe inwestycje zanim wbili łopatę w ziemię.

Rok mieszkaniowego szaleństwa
(Money.pl/M. Mikołajczak)

Ceny mieszkań jak oszalałe rosły z miesiąca na miesiąc. Deweloperzy wyprzedawali nowe inwestycje zanim na placu budowy wbili łopatę w ziemię. W 2006 roku na rynku mieszkaniowym rządzili sprzedający.

Najszybciej nowe mieszkania drożały we Wrocławiu i w Krakowie. Według szacunków analityków z firmy RedNet Property, w listopadzie w stolicy Dolnego Śląska za metr kwadratowy trzeba było zapłacić o 74,1 proc. więcej niż przed rokiem. W tym samym czasie mieszkania w Krakowie zdrożały o ZOBACZ TAKŻE:
Rośnie apetyt na apartamenty - raport Money.pl69,8 proc. Prawie taki sam był przyrost cen w Trójmieście (67,9 proc.). Zdecydowanie wolniej drożały mieszkania w Warszawie (49,4 proc.) i Poznaniu (28,3 proc.)

| CENY MIESZKAŃ NA RYNKU PIERWOTNYM |
| --- |
| - Kraków: 3,5–15 tys. zł - Poznań: 3,2–10 tys. zł - Trójmiasto: 3,1-16 tys. zł - Warszawa: 3,5–50 tys. zł - Wrocław: 4–15,5 tys. zł |

źródło: RedNet Property

Galopada cen nie ominęła też rynku wtórnego. Tutaj także liderami wzrostu są: Kraków (65 proc.) i Wrocław (61 proc.). W Trójmieście ceny skoczyły o 35 proc. a w Warszawie o 31 proc.

WZROST CEN MIESZKAŃ W DUŻYCH MIASTACH W LATACH 2004-2006
(na przykładzie transakcji sprzedaży mieszań dwupokojowych z rynku wtórnego)

Źródło: Wrocławska Giełda Nieruchomości

Dlaczego jest tak drogo? Specjaliści z Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości wskazują na kilka najważniejszych przyczyn galopującego wzrostu cen.

"Bardzo wysoki popyt, poparty dużą dostępnością kredytów mieszkaniowych udzielanych przez banki; niska, niewystarczająca podaż nowych mieszkań na rynku pierwotnym, a co za tym idzie wyczerpująca się oferta rynku wtórnego; wysokie ceny gruntów budowlanych na obszarach miejskich, zwłaszcza objętych aktualnymi planami zagospodarowania przestrzennego i rosnące koszty budowy nowych mieszkań” - wymienia Małgorzata Battek z działu analiz WGN.

| PRZYCZYNY WZROSTU CEN MIESZKAŃ WG ANALITYKÓW REDNET PROPERTY |
| --- |

Analitycy RedNet zauważają, że o szybkim wzroście cen we Wrocławiu i Krakowie przesądziło to, że w obu miastach buduje się coraz więcej apartamentów, a więc mieszkań, które mogą kosztować nawet kilkanaście tysięcy zł za metr kwadratowy.

"Dodatkowo, we Wrocławiu pojawiły się duże inwestycje znanych firm, co zwiększyło atrakcyjność tamtejszego rynku pracy i przyciągnęło nowych klientów. Z kolei Kraków jest coraz popularniejszym miejscem na weekendowe wyjazdy wśród mieszkańców Wysp. Inwestorzy z Wielkiej Brytanii docenili stolicę Małopolski również jako miejsce swoich inwestycji. Poza tym w Krakowie mamy do czynienia z dużymi problemami z planami zagospodarowania przestrzennego, a to dodatkowo ogranicza podaż” - zauważa Maciej Dymkowski z RedNet Property.

Iluzja trzech milionów

Część obserwatorów rynku określa tak szybki wzrost cen mianem bańki spekulacyjnej, która pęknie w momencie zwiększenia podaży. Jednak na razie niewiele na to wskazuje. Trudno bowiem spodziewać się znaczącegoZOBACZ TAKŻE:Agencje przekażą ziemię pod mieszkaniawzrostu podaży. Brak planów zagospodarowania przestrzennego skutecznie ogranicza ilość terenów pod budownictwo.

Pewne nadzieje można wiązać z projektem ustawy, która umożliwi Agencji Mienia Wojskowego i Agencji Nieruchomości Rolnych przekazywanie ziemi pod nowe mieszkania. Gminy miałyby dostawać je za darmo. Jeżeli samorządy nie byłyby zainteresowane inwestycjami, grunty mają trafić na komercyjne przetargi.

Nadzieją nie napawają też dane GUS. Według nich do końca lipca oddano do użytku zaledwie 57,8 tys. nowych mieszkań. „Wobec deficytu mieszkań w Polsce, szacowanego na 1,5-2 miliony, jest to kropla w morzu” – mówi Małgorzata Battek.

_ Analitycy WGN zauważają, że nawet gdyby spora część mieszkań wykupywanych przez fundusze inwestycyjne w celach spekulacyjnych trafiła na rynek wtórny, to i tak nie powstrzyma to wzrostu cen. _

Mimo wszystko specjaliści spodziewają się, że ceny jednak trochę wyhamują. "Będziemy mieli do czynienia ze zróżnicowaniem tempa wzrostu w poszczególnych miastach. Potencjalni liderzy przyszłego roku, to – moim zdaniem – Łódź i Poznań. Nadal szybko powinny rosnąć ceny w Warszawie. Stolica zawsze jest najdroższa, a ostatnio widać zachwianie proporcji w stosunku do Wrocławia czy Krakowa. Jednocześnie nie liczę na uspokojenie rynku i pełzanie cen na poziomie 10 procent. Na to jest jeszcze za wcześnie” – ocenia Maciej Dymkowski.

Dwójki i trójki na topie

W 2004 r. lokale trzypokojowe zdetronizowały popularne „dwójki”. Od tej pory, niezmiennie największy procent klientów poszukuje mieszkań trzypokojowych.

Coraz częściej zdarza się jednak, że po zderzeniu z realiami rynku te preferencje są korygowane. „Po zapoznaniu się z cenami klienci zaczynają szukać jednak mieszkań dwupokojowych. Ciekawie wygląda sytuacja kawalerek, których zakup nie jest zwykle brany pod uwagę na wczesnym etapie poszukiwań, jednak rosnące ceny powodują, że najmniejsze i - w konsekwencji – najtańsze lokale bez problemu znajdują kupców, stając się poszukiwanym towarem” - zauważa Maciej Dymkowski.

| PREFERENCJE KLIENTÓW |
| --- |
| Najchętniej kupowane mieszkania: - 2- i 3-pokojowe o pow. 55 - 80 m2 - jednopokojowe w centrach miast lub w pobliżu wyższych uczelni - nowe, tzn. w budynkach nie starszych niż 10 lat - zlokalizowane w centrum miasta lub w osiedlach peryferyjnych dobrze skomunikowanych z centrum - w budynkach średnio wysokich, wzniesionych w technologii tradycyjnej, z nowoczesnych materiałów, zapewniających niskie koszty eksploatacji, - rozkładowe, jednopoziomowe, o dobrych proporcjach pokoi i innych pomieszczeń, - w otoczeniu zieleni osiedlowej lub blisko zielonych terenów rekreacyjnych. Najmniej popularne lokale: - zlokalizowane na parterach – z wyjątkiem mieszkań z własnym ogródkiem w zamkniętych strzeżonych osiedlach, - w budownictwie wielkopłytowym, - na poddaszach, ze skosami w suficie, - z oknami wychodzącymi na północ – słabo doświetlone, - nie rozkładowe, z małym ciasnym przedpokojem, z ciemną kuchnią, itp. - dwupoziomowe w budynkach wielorodzinnych |

Rosnące ceny spowodowały także, że najszybciej sprzedają się mieszkania najtańsze. Choć specjaliści podkreślają, że klienci przyzwyczajają się do coraz wyższych cen.

Klienci deweloperów zdecydowanie największą wagę przywiązują do bliskości terenów zielonych. „Sąsiedztwo centrów handlowych traktowane jest na zasadzie: „może być, ale nie musi”, natomiast bliskość szkoły czy przedszkola jest ważna w różnym stopniu dla innych grup wiekowych” – zauważa Dymkowski.

Najbardziej poszukiwane są mieszkania w niewysokich i średniowysokich budynkach (do czterech pięter). Za to liczba mieszkań na jednej kondygnacji nie ma większego znaczenia dla nabywców.

STRUKTURA POPYTU NA RYNKU MIESZKANIOWYM

źródło: Wrocławska Giełda Nieruchomości

Mieszkanie czy dom?

Ceny mieszkań pędzą. Więc coraz więcej osób zaczęło więc zastanawiać się nad alternatywą. Domy jednorodzinne drożeją znacznie wolniej. "Już dziś różnica w cenach domów i mieszkań zmalała tak bardzo, że można kupić dom za miastem, sprzedając trzypokojowe mieszkanie w dobrym standardzie lub nawet dwupokojowe w bardzo dobrej lokalizacji w mieście” - podkreśla Małgorzata Battek.

Według informacji WGN najchętniej kupowane są domy parterowe o powierzchni użytkowej do 200 mkw., z mieszkalnym poddaszem, na działkach o pow. od 800 do 1500 mkw. Popularne są zwłaszcza domy wybudowane w ostatnim dziesięcioleciu, w nowoczesnych technologiach, gwarantujących energooszczędność i niskie koszty eksploatacji.

Dla potencjalnych klientów ważna jest też atrakcyjna lokalizacja: „Na osiedlu miejskim lub okolicy podmiejskiej dobrze skomunikowanej z centrum. Domy położone do 10 km od granic dużych miast, spełniające te kryteria, nie różnią się już ceną od zlokalizowanych na obszarach miejskich” – dodaje Battek.

Nie ma też kłopotów ze sprzedażą domów do remontu poza miastem, w odległości nie większej niż 30 km. Ceny tych nieruchomości w ciągu ostatniego półrocza wzrosły i kształtują się na poziomie 290 - 520 tys. zł.

Na mieszkania pożyczamy miliardy

Koniunktura na rynku nakręca boom kredytowy. Polacy winni są bankom już 70 mld zł tylko z tytułu zaciągniętych kredytów mieszkaniowych. To dwukrotnie ZOBACZ TAKŻE:
Boom kredytowy nie ma końca - raport Money.plwięcej, niż jeszcze dwa lata temu. A to nie koniec. Według prognoz, do końca roku pożyczymy nawet 40 mld zł, a w 2007 roku nawet 50 mld.

Analitycy WGN zauważyli, że wysokie ceny mieszkań zmieniły strukturę finansowania zakupu. W listopadzie 2006 r. 12 proc. klientów korzystało wyłącznie z kredytu bankowego, a dp 79 proc. wzrósł odsetek kupujących wykorzystujących kredyt i własne środki.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)