Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Bartosz Chochołowski
|

Czy warto było wprowadzać program Balcerowicza?

2
Podziel się:

Było już tak źle, że zmiany - nawet bolesne - większość Polaków uważała za konieczne. Program Balcerowicza w roku 1990 miał niewielu zdecydowanych przeciwników. Przybywać ich zaczęło później.

Czy warto było wprowadzać program Balcerowicza?
(PAP/CAF/Witold Jabłonowski)

Money.pl postanowił sprawdzić, jak Polacy oceniali reformy. Przeanalizowaliśmy badania prowadzone na przestrzeni ostatnich dwóch dekad przez Centrum Badania Opinii Społecznej.

Styczeń 1990 roku to początek kapitalizmu w Polsce. Wszedł w życie pakiet ustaw nazywany planem Balcerowicza - od nazwiska ówczesnego wicepremiera i ministra finansów.

[

Zachęcamy do głosowania na najlepszego ministra finansów minionego 20-lecia! ]( http://www.money.pl/plebiscyt/xx-latka/ )

Przez dwie dekady on i piętnastu jego następców miało okazję przyczynić się do budowania lub psucia wolnego rynku. Który z nich zrobił najwięcej dobrego, a który złego? Mogą ocenić to Czytelnicy Money.pl.

W wyborze może Ci pomóc krótkie podsumowanie dokonań 16 dotychczasowych ministrów.

Wielu uważało wdrażane zmiany jako jedyne wyjście z beznadziejnej sytuacji. Gospodarka w 1989 roku sięgnęła dna, od którego miały odbić ją rewolucyjne reformy. Jednak nowa - pierwsza niekomunistyczna - władza z Tadeuszem Mazowieckim na czele, nie reformowała socjalistycznej gospodarki planowej, ale stworzyła nową: zręby wolnego rynku bez kartek na żywność, bez cen ustanawianych przez państwo oraz z prywatnymi firmami.

Źródło: CBOS, _ Społeczna ocena i przewidywane następstwa programu Balcerowicza _,
Warszawa, styczeń 1990

Na początku 1990 roku bardzo źle program Balcerowicza oceniło jedynie 5 procent Polaków. Najwięcej osób, które miało zdanie na ten temat, twierdziło, że to _ jeden z wielu możliwych sposobów poprawy gospodarki _.

Aż 68 procent badanych popierało wtedy reformy, choć zdania na temat tempa ich wdrażania były podzielone.

Źródło: CBOS, _ Społeczna ocena i przewidywane następstwa programu Balcerowicza _,
Warszawa, styczeń 1990.

Zaufanie do autorów przemian gospodarczych deklarowało 64 procent respondentów. Jednocześnie 50 procent bało się, co przyniesie przyszłość, a 45 procent miało nadzieję, że będzie lepiej.

Z badania CBOS wynika, że choć reformy cieszyły się poparciem, to ludzie nie mieli złudzeń, że nie będzie lekko. 87 procent spodziewało się pogorszenia warunków życia, z czego 79 procent uważało, że pogorszenie będzie trwało długo, a aż 85 procent spodziewało się, że znacznego obniżenia poziomu życia.

Wraz z negatywnymi skutkami reform z miesiąca na miesiąc drastycznie malało poparcie dla nich.

Źródło: CBOS, _ Program Balcerowicza. Zwolennicy i przeciwnicy _,
Warszawa, sierpień 1990

Odsetek zwolenników reform spadł z 42 do 26 procent. Jednocześnie liczba przeciwników sukcesywnie rosła, aż w końcu niemal zrównała się z liczbą popierających reformy. Co ciekawe, grupa osób zdezorientowanych, która odpowiadała _ za mało o nich wiem _ rosła, aż stała się dominująca.

Zaskakujące może być to, że w 1990 roku byliśmy większymi optymistami niż obecnie. Money.pl porównał badania CBOS z kwietnia 1990 roku (wtedy ośrodek rozpoczął cykliczne badanie nastrojów społecznych) z najnowszymi, przeprowadzonymi w listopadzie 2009.

Źródło: Money.pl na podstawie badania nastrojów społecznych CBOS
z czerwca 1990 oraz z listopada 2009

Mimo że sytuacja gospodarcza Polski zmieniła się diametralnie, jako dobrą ocenia ją tyle samo osób co 20 lat temu.

Źródło: Money.pl na podstawie badania nastrojów społecznych CBOS
z czerwca 1990 oraz z listopada 2009

Badania dowodzą również tego, że jesteśmy dość przekorni. Uważamy, że jest źle, ale jednocześnie przyznajemy, że żyje nam się dużo dostatniej niż w 1990 roku.

Źródło: Money.pl na podstawie badanie nastrojów społecznych CBOS
z czerwca 1990 oraz z listopada 2009.

Z ośmiu do aż 40 procent wzrósł odsetek deklarujący dobrą sytuację materialną we własnym gospodarstwie domowym. Biednymi czuje się już nie dwie trzecie Polaków, ale 13 procent.

Najgorzej ocenialiśmy reformy cztery lata od ich zapoczątkowania oraz w czasie spowolnienia gospodarczego na przełomie wieków. Wtedy też poparcie dla zmian było najniższe, a odsetek rozczarowanych przewyższał zadowolonych.

Źródło: CBOS, _ Dwadzieścia lat przemian ustrojowych w Polsce _, Warszawa 2009

Z biegiem lat polubiliśmy jednak wolny rynek - jaki by on nie był. O ile 10 lat temu ponad dwie trzecie źle oceniało jego funkcjonowanie, to dziś już jest inaczej. Niemal połowa ma dobre zdanie o nim, a malkontentów ubyło o blisko 30 procent. Nadal jest ich jednak sporo.

Źródło: CBOS, _ Dwadzieścia lat przemian ustrojowych w Polsce _, Warszawa 2009

Za to, że dziś dominują zwolennicy wolnego rynku, że jesteśmy zadowoleni ze statusu materialnego swoich rodzin, że mimo poniesionych kosztów uważamy, iż warto było znieść program Balcerowicza, odpowiadają nie tylko szefowie rządów, ale przede wszystkim ministrowie finansów.

Oto oni - wszyscy od 1989 roku. Wybierz najlepszego!

  • Leszek Balcerowicz minister finansów w rządach Tadeusza Mazowieckiego, Jana Bieleckiego i Jerzego Buzka Nie trzeba przedstawiać. Najbardziej szanowany i jednocześnie najbardziej znienawidzony człowiek w Polsce. Bez niego nie byłoby przecież programu Samoobrony i być być może partia ta właśnie jemu zawdzięcza dawne sukcesy wyborcze. Zasłynął nie tylko z _ planu _, ale także ze schładzania gospodarki oraz jako prezes NBP z podejścia do stóp procentowych - im wyższe tym lepsze. Teraz udziela się jako ekspert od wszelakich spraw państwowych - nie tylko gospodarczych. Robi to jako Balcerowicz oraz jako FOR - założoną przez siebie fundację Forum Obywatelskiego Rozwoju.
    • Karol Lutkowski minister finansów w rządzie Jana Olszewskiego Raczej typ eksperta, a nie showmana. Poza tym, że sam był ministrem, doradzał również szefom innych resortów.
    • Andrzej Olechowski minister finansów w rządzie Jana Olszewskiego Zyskał większą popularność jako DJ i prezenter muzyczny radiowej Trójki niż jako szef resortu finansów. Jeśli chodzi o pełnione funkcje polityczne, to bardziej zapadł w pamięć jako szef MSZ a później jako jeden z trzech tenorów - założycieli Platformy Obywatelskiej. Dziś jest poza tą partią, za to jest kandydatem na prezydenta RP i zapewne będzie konkurował z Donaldem Tuskiem. Jego kariera jest pełna sprzeczności. W obradach okrągłego stołu siedział po stronie rządowej, a mimo to był ministrem finansów w prawicowym rządzie Olszewskiego. Wspierany przez Lecha Wałęsę został ministrem spraw wewnętrznych w rządzie SLD-PSL.
    • Jerzy Osiatyński minister finansów w rządzie Hanny Suchockiej Jak ktoś wprowadza podatek VAT, to musi przejść do annałów. Miał rękę do podatków, ale nie miał nosa do polityki. Wybrał Partię Demokratyczną i wraz z nią zniknął z życia politycznego. Za to jako ekspert ceniony jest do dziś.
    • Marek Borowski minister finansów w rządzie Waldemara Pawlaka Funkcji pełnił bez liku, ale - ze względu na zdaje się płynące z serca szczere lewicowe poglądy - warto przypomnieć, że współpracował przy tworzeniu programu Balcerowicza i pracował w rządach Tadeusza Mazowieckiego oraz Krzysztofa Bieleckiego. Dziś jednak nie nazywa siebie współtwórcą przemian. Trudno jednak być socjalistą nie sympatyzując z głównym postpezetpeerowskim nurtem. Obecnie jest poza głównym politycznym nurtem.
    • Grzegorz Kołodko minister finansów w rządach Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza oraz Leszka Millera Popracował u czterech premierów a nadal ma się dobrze. Znany z rwania bochna chleba podczas konferencji prasowej oraz z twierdzeń, że wysoki deficyt budżetowy nie jest zły. Dziś słynie z tego, że nie pokazuje się przed kamerą bez swojej nowej książki. W przerwach między reklamowaniem publikacji przekonuje, że wszyscy jego następcy i poprzednicy są kiepscy, a gdyby on był wciąż ministrem, to Polska gospodarka byłaby ho, ho, tak rozwinięta. Niestety nikt nie chce go słuchać i musimy klepać biedę.
    • Marek Belka minister finansów w rządach Włodzimierza Cimoszewicza i Leszka Millera Bardziej znany opinii publicznej stał się, gdy został premierem, ale to właśnie dzięki sprawowaniu funkcji szefa resortu finansów stanie się nieśmiertelny, a przynajmniej wszyscy będą go wspominać tak długo, jak długo będzie _ podatek Belki _. Jak się tworzy podatki od zysków kapitałowych, to się jest długo wspominanym.
    • Jarosław Bauc minister finansów w rządzie Jerzego Buzka Bardziej znany jest on, czy dziura budżetowa nazwana jego nazwiskiem? Kto jest szczery i ogłasza, że jest źle, nie może liczyć na względy kolegów z rządu.
    • Halina Wasilewska-Trenkner minister finansów w rządzie Jerzego Buzka W ministerstwie finansów spędziła aż dziewięć lat, z czego ministrem była niecałe dwa miesiące. Z resortu odeszła do Rady Polityki Pieniężnej.
    • Andrzej Raczko minister finansów w rządach Leszka Millera i Marka Belki Dla wielu był wspaniały, bo każdy kto przychodzi po Grzegorzu Kołodce jest wspaniały. Jednak znacznie mniej wyrazisty od poprzednika, ale może to i dobrze.
    • Mirosław Gronicki minister finansów w rządzie Marka Belki Pilnował finansów w trudnym rządzie z niezauważalnym poparciem społecznym, a nawet bez poparcia w Sejmie. Jednak był to rząd, który próbował coś jeszcze robić, ale na pomysłach się kończyło. Dziś ceniony ekspert.
    • Teresa Lubińska minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza Kierowała resortem niewiele ponad dwa miesiące. Z czego zasłynęła? Chyba nie zdążyła...
    • Zyta Gilowska minister finansów w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego Barwna postać słynąca z ostrego języka. Zdradzona przez Platformę (choć do czasu Donald Tusk mówił o niej _ siostro _) przeszła na stronę konkurencji - wstąpiła do rządu PiS-u. Zasłynęła obniżeniem składki rentowej, co dało pracownikom wyższe pensje _ na rękę _. Zaprojektowała też zmiany w podatku PIT - znacznie zyskały na nich osoby łapiące się wcześniej na drugi i trzeci próg podatkowy. Jednak uszczupliło to przychody budżetu, za co dziś jest krytykowana. Miała problemy z lustracją i na czas rozstrzygnięcia wątpliwości przez sąd (na jej korzyść) odeszła z rządu. Miała ambitne plany reformy finansów publicznych, ale wyszło jak zwykle.
    • Paweł Wojciechowski minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza Zastąpił Zytę Gilowską, która musiała na chwilę odejść. Najbardziej znany jest z tego, że ministrem był tylko dwa tygodnie. Ponoć największą jego wadą było to, że Marcinkiewicz powołał go bez konsultacji z Jarosławem Kaczyńskim.
    • Stanisław Kluza minister finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza Wojciechowski odszedł i przyszedł Stanisław Kluza. Miejsca ustąpił Gilowskiej po tym, jak sąd stwierdził, że jednak nie była agentką. Zanim trafił do rządu znany był węższemu gronu, jako sympatyczny i wyważony w sądach główny ekonomista banku BGŻ. Dziś pilnuje polskiego rynku kapitałowego - jest szefem Komisji Nadzoru Finansowego.
    • Jan Rostowski minister finansów w rządzie Donalda Tuska Mówią o nim, że to wspaniały minister, który przeprowadził kraj suchą stopą przez morze kryzysu. Ale mówią też, że nie wiedział co robić, więc nic nie robił i może to nawet dobrze. Dopiero przyszły rok pokaże, czy zasłynie z reformy finansów, czy zostawi budżet z rekordowym deficytem i wydatkami zamiecionymi pod dywan. Póki co, jaki jest, każdy widzi. KOGO WYBIERASZ? ZAGŁOSUJ!

CO DOBREGO, A CO ZŁEGO ZROBILI POSZCZEGÓLNI MINISTROWIE? PODYSKUTUJ NA FORUM!

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(2)
RODO
rok temu
Polska została rozkradziona i oddana za bezcen.Dzisiaj widać skutki pracy Balcerowicza. Kapitał zagraniczny ma ogromne wpływy w Polsce. Zniszczono wiele zakładów, zalewano kopalnie- milionowe bezrobocie i wielka emigracja za chlebem młodych ludzi. To są efekty Balcerowicza który wykonał plan Sorosa .
Wojtek
5 lata temu
Ile samobójstw pociągnął za sobą plan balcerowicza, są jakieś statystyki?