Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Miskiewicz
|

Złoty coraz mocniejszy, kto na tym skorzysta?

0
Podziel się:

By opłacało się sprowadzanie zza Oceanu elektroniki, kosmetyków i ubrań, dolar musiałby kosztować od 2 do 2,4 zł.

Złoty coraz mocniejszy, kto na tym skorzysta?
(Carlodapino/Dreamstime)

Niższe raty kredytów w walutach, tańsze wycieczki i zakupy za granicą. To korzyści, które daje nam rosnący w siłę złoty. Boom na zakupy w Stanach szybko jednak nie wróci. Dolar musiałby kosztować mniej niż 2,50 zł.

Od ponad roku złoty systematycznie się umacnia. Od połowy lutego 2009 roku - gdy euro kosztowało niemal pięć złotych, dolar niemal cztery złote, a frank szwajcarski ponad 3,30 zł - zyskał w stosunku do najważniejszych walut o około 20 procent.

Póki co nie ma jednak szans na powrót do poziomów z wakacji w 2008 roku. Wtedy dolar i frank szwajcarski kosztowały nawet 1,95 i 2,02 zł, a euro zbliżyło się do poziomu 3,20 zł.,

ZOBACZ JAK ZMIENIAŁ SIĘ KURS ZŁOTEGO OD LUTOWEGO DOŁKA W 2009 ROKU

| [ EURO

]( # ) | [ DOLAR

]( # ) | [ FRANK SZWAJCARSKI

]( # ) |
| --- | --- | --- |

(kliknij wykresy, by powiększyć)

Zdaniem analityków waluty będą jeszcze tańsze. Z prognozy *Money.pl *wynika, że za pół roku nasza waluta zyska średnio o około trzy procent i po wakacjach trzeba będzie płacić: za euro 3,78 zł, za dolara 2,74 zł, a za franka szwajcarskiego 2,57 zł. Czyli o kilkanaście groszy mniej niż obecnie.

PROGNOZY DLA EURO, DOLARA, FRANKA SZWAJCARSKIEGO W OKRESIE: MIESIĄCA (1M), PÓŁ ROKU (6M), ROKU (12M)

Źródło: Money.pl na podstawie prognoz analityków.
Jako aktualny kurs przyjęto średnią NBP z 12 marca.

Umocnienie złotego oznacza, że z miesiąca na miesiąc - po przeliczeniu na waluty obce - nasze pensje będą warte coraz więcej. A to oznacza wymierne korzyści.

Maleją raty, kredytobiorcy odetchnęli

Powody do zadowolenia mają Polacy, którzy na kupno mieszkania wzięli kredyty we franku szwajcarskim lub euro.

[

Raty w bankach różnią się o 40 procent ]( http://www.money.pl/banki/raporty/artykul/kredyty;mieszkaniowe;raty;w;bankach;roznia;sie;o;40;procent,107,0,589419.html )

Kowalski, który wiosną 2007 roku zaciągnął 300 tys. zł kredytu na mieszkanie denominowanego w szwajcarskiej walucie przez 30 lat miał do spłacenia 125 tys. franków.

Na początku ubiegłego roku miesięczna rata sięgnęła niemal 1500 zł (przy stałym oprocentowaniu na poziomie: LIBOR + 1,5 proc.). Teraz jest o 270 zł niższa.

Podobnie - bo o 290 zł - zmalała rata takiego samego kredytu udzielonego w euro. (przy stałym oprocentowanie na poziomie: EURIBOR + 1,5 proc.).

Jak sprawdził Money.pl m.in. dzięki korzystnemu kursowi rata kredytu udzielonego w euro może być nawet o jedną czwartą niższaniż w przypadku takiej samej pożyczki w złotych. Marcin Krasoń z Open Finance uważa, że kurs sprzedaży euro musiałby sięgnąć 4,87 zł - czyli mniej więcej tyle ile wtedy, gdy złoty był rekordowo słaby - by rata kredytu we wspólnej walucie zrównała się z ratą kredytów udzielanych w złotym.

W przypadku franka kurs musiałby urosnąć do 3,19 zł. Z obliczeń OF wynika, że posiadacze kredytów w szwajcarskiej walucie płacą raty o kilkanaście procent niższe niż osoby spłacające kredyty zaciągnięte w złotych.

Tanieją wycieczki i zagraniczne wojaże

Mocny złoty to także tańsze wyjazdy za granicę. Jednak nie za sprawą obniżenia cen przez organizatorów wycieczek.

- _ Tour operatorzy w tym roku oferują wycieczki w cenach takich samych lub nieco wyższych niż przed rokiem. Po pierwsze ofertę rezerwowali wczesnym latem 2009 roku. Wtedy euro kosztowało 4,5 zł. Po drugie ubiegły rok branża zakończyła na minusie. Teraz musi odrabiać strat _y - mówi Andrzej Glapiak z Enovatis SA, operatora serwisów easygo.pl i wakacje.pl.

[

Wakacje za granicą równie popularne jak w kraju ]( http://wakacje.money.pl/wiadomosci/artykul/wakacje;za;granica;rownie;popularne;jak;w;kraju,56,0,599608.html )

Całkowity koszt wyjazdu z biurem podróży może być jednak niższy niż przed rokiem. Bo zmalały koszty utrzymania w czasie pobytu za granicą.

Bilety wstępu do zwiedzanych atrakcji, obiady w restauracjach i wycieczki - to wszystko w przeliczeniu na złote kosztuje mniej niż kilka miesięcy temu.

Za możliwość podziwiania panoramy Londynu z kabiny umieszczonej na wysokim na 135 metrów diabelskim młynie London Eye dziś trzeba zapłacić w przeliczeniu 78 zł. O 20 zł mniej niż rok temu. Piwo w irlandzkim pubie koło katedry Notre Dame w Paryżu - 8,5 euro - jest dziś o 8 zł tańsze niż w lutym 2009 roku. -_ Takie wydatki, to często połowa wszystkich kosztów wyjazdu _- podkreśla Glapiak.

Dzięki umocnieniu złotego konkurencją dla rodzimych tour operatorów stają się wycieczki, które można znaleźć na stronach zagranicznych biur podróży.

Tygodniowy pobyt all inclusive w pierwszym tygodniu czerwca w hotelu Iberotel Palace w egipskim Sharm El Sheikh z brytyjskim biurem Thomson kosztuje 1020 funtów czyli 4426 zł. Z Polski możemy polecieć tam np. z biurem Tui, ale zapłacimy 5283 zł. Różnica wynosi 857 zł. Niemal dokładnie tyle samo ile kosztuje lot liniami Ryanair z Wrocławia do Londynu i z powrotem.

Zdecydowanie mniej niż przed rokiem zapłacimy za wyjazd, który sami sobie zorganizujemy. Dwie pary, które w pierwszej połowie września chciałyby wynająć na tydzień czteroosobowy bungalow na luksusowym campingu w holenderskim Wassenaar, przy internetowej rezerwacji muszą liczyć się z wydatkiem 689 euro. To około 2680 zł. Gdyby za tą samą wycieczkę przyszło zapłacić w połowie lutego ubiegłego roku, jej koszt byłby o 696 zł wyższy.

Co ciekawe w tym przypadku zdecydowanie taniej jest skorzystać z oferty polskiego pośrednika. Za ten sam domek zapłacimy wtedy tylko 155 euro. Razem z prowizją pośrednika sześć noclegów kosztuje 762 zł. To mniej niż za domek o podobnym standardzie nad polskim morzem. Noclegi we wrześniu na campingu w wiosce Mikoszewo na Mierzei Wiślanej kosztują 780 zł, a w Łebie nawet 1200 zł.

Boom na zakupy za Oceanem szybko nie wróci

Mocny złoty może skłaniać do poszukiwania okazji w zagranicznych sklepach internetowych i serwisach aukcyjnych. Latem 2008 roku Polacy masowo zaczęli kupować: elektronikę, kosmetyki i ubrania w amerykańskich sklepach. Dziś kurs dolara nie jest już na tyle korzystny, by oszczędzać na zakupach w USA.

DODATKOWE KOSZTY ZAKUPÓW W USA: Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

Cyfrową lustrzankę Canon EOS 50 D można sprowadzić z USA przez serwis aukcyjny eBay już za około 900 dolarów. Gdy do tego dodamy koszty transportu - około 100 dolarów - cła (4,2 proc.) i podatku VAT (22 proc.) okaże się, że aparat kosztuje nas 1271 dolarów. Czyli 3635 złotych. W polskich sklepach internetowych taki sam aparat możemy kupić za około 600 zł mniej. By zakup takiego aparatu w USA się opłacał, dolar musiałby kosztować około 2,40 zł.

Także kosmetyki i odzież, czyli inne hity zakupów za Oceanem, wciąż są droższe niż nad Wisłą. Kobieca woda toaletowa Calvin Klein Euphoria Blossom (100 ml) w serwisie ebay kosztuje 41 dolarów.

Gdy do tego dodamy koszt transportu - 16 dolarów - i 22 proc. VAT okaże się, że perfumy kosztują 199 zł. W polskich sklepach internetowych można je kupić za około 160 zł. By zakup w USA się opłacał, dolar musiałby kosztować mniej więcej tyle, ile wtedy gdy był najsłabszy czyli mniej niż 2,20 zł.

Sportowe buty Nike Jordan JAQ kosztują w serwisie eBay 85 dolarów. Transport to kolejne 35 dolarów. Razem z cłem (12 proc.) i VAT-em buty kosztują 164 dolary, czyli 468 zł. W Polsce można kupić je za 329 zł. Dolar musiałby kosztować 2 złote, by ceny butów kupionych za Oceanem i w Polsce się zrównały.

Auto zza Oceanu? Tylko duże i raczej używane

Dwa lata temu głośno było o boomie na sprowadzanie samochodów z USA. Zza Oceanu płynęły do nas auta dużo tańsze niż w naszym kraju. Dziś nie ma już o tym mowy. - _ Choć widać lekkie ożywienie po ubiegłorocznym dołku _- przyznaje Krzysztof Jucewicz z serwisu usaautosystem.pl. Znawcy rynku podkreślają, że choć od dołków z lipca 2008 roku dolar umocnił się o około 35 proc., to kryzys spowodował, że ceny aut w Stanach spadły o około 15-20 proc.

Importerzy podkreślają, że nie wszystkie auta opłaca się sprowadzać. Najlepsza przebitka jest na dużych i luksusowych samochodach używanych, takich jak np.: Chevrolet Escalade czy Lincoln Navigator. Także SUV-y i pick-upy z drugiej ręki można kupić taniej niż nad Wisłą. - _ Za Jeepa Grand Cherokee z 2009 r. trzeba zapłacić od 200 do 265 tys. zł. Z USA można ściągnąć go za około 180 tys. zł _ - mówi Jucewicz.

[

Sprowadzamy więcej aut z zagranicy ]( http://moto.money.pl/wiadomosci/aktualnosci/artykul/sprowadzamy;wiecej;aut;z;zagranicy,80,0,601936.html )

Decydujący wpływ na cenę aut z USA mają: cło (12 proc.), akcyza (18,6 proc. dla aut o pojemności ponad 2000 cm sześc.) i VAT (22 proc.). Za ich sprawą samochód kupiony w USA za 20 tys. dolarów, kosztuje klienta z Polski 32,5 tys. dolarów. Do tego dochodzą opłaty za transport. Średnio to dodatkowy koszt rzędu 3000 dolarów.

Coraz bardziej opłacalne staje się sprowadzenie samochodu z Europy. Trzyletni VW Golf 1.9 TDI (diesel, przebieg około 50 tys. km) w Niemczech można kupić za około 13 tys. euro. Gdy euro było rekordowo mocne takie auto kosztowało 63 tys. zł. Dziś ten sam samochód jest aż o 12,5 tys. zł tańszy.

Dlaczego nie tanieje benzyna?

Umacniający się w stosunku do dolara złoty powinien też chronić nas przed drożyzną na stacjach benzynowych. Walutą, która płaci się za ropę na światowych rynkach jest bowiem amerykański dolar.

Tak było latem 2008 roku. Wtedy ceny ropy biły historyczne rekordy. Za baryłkę płacono nawet 145 dolarów. Ale dolar kosztował niewiele ponad 2 złote i tylko dzięki temu nie płaciliśmy ponad 5 zł za litr benzyny.

Z kolei na początku ubiegłego roku przed drożyzną na stacjach uchroniła nas głęboka korekta na rynku paliw. Rekordowe osłabienie złotego zbiegło się w czasie z tym, że baryłka ropy kosztowała mniej niż 50 dolarów.

Od tego momentu złoty umocnił się w stosunku do dolara o ponad 25 procent. Ale przy tankowaniu zupełnie tego nie odczuwamy. Wręcz przeciwnie - jak wynika z najnowszych danych GUS - w lutym paliwa były o 14 proc. droższe niż przed rokiem. Powód? Baryłka ropy kosztuje blisko dwa razy więcej niż na początku 2009 roku.

Eksporterzy i emigranci nie mają powodów do radości

Umocnienie złotego z pewnością nie cieszy Polaków, którzy zdecydowali się na pracę za granicą, by z oszczędnościami wrócić do kraju. Polak, który w Dublinie zarabia dwa tysiące euro po przeliczeniu na złote zarabia dziś o 2000 zł mniej niż w lutym ubiegłego roku. Jego kolega z Londynu, który zarabia 1500 funtów, dziś po przeliczeniu dostaje na konto o 800 zł mniej niż przed 13 miesiącami.

[

Polacy na emigracji: Coraz gorsza praca i niższe zarobki ]( http://praca.money.pl/wiadomosci/artykul/polacy;na;emigracji;coraz;gorsza;praca;i;nizsze;zarobki,47,0,597039.html )

Powodów do zadowolenia nie mają też nasi eksporterzy. Oni za towary sprzedawane za granicę, dostają w przeliczeniu na złote mniej niż rok temu. Przedsiębiorca, który sprzedał towar za 5000 euro dostawał wtedy po przeliczeniu 24,5 tys. zł. Dziś na jego konto - za ten sam towar - wpłynie nieco ponad pięć tysięcy złotych mniej.

Ekonomiści podkreślają jednak, że nie ma powodów do niepokoju o kondycję eksporterów. Bo dawali oni sobie radę nawet wtedy, gdy euro było o ponad 20 proc. tańsze niż dziś. A ubiegłoroczne osłabienie złotego paradoksalnie pomogło im przetrwać czas kryzysu i wspomogło gospodarkę. Wyjątkowo opłacalny eksport był - obok rosnącej konsumpcji - kołem zamachowym gospodarki.

Strażnicy państwowej kasy mogą się cieszyć

Mocniejszy złoty to natomiast powód do zadowolenia dla szefa resortu finansów. Maleją bowiem: wycena polskiego długu zagranicznego - zmniejsza się prawdopodobieństwo przekroczenia progów ostrożnościowych w stosunku do Produktu Krajowego Brutto - i koszt obsługi naszego zadłużenia. Przez co maleją wydatki budżetu państwa.

A w przyszłym roku mocna waluta pozwoli na oszczędności przy wpłacaniu polskiej składki do wspólnej kasy w Brukseli.

Zadowoleni mogą być tez włodarze NBP. Umacniający się złoty - dzięki tańszemu importowi - zabezpiecza przed wzrostem inflacji.

Czytaj więcej o polskiej walucie w Money.pl
*Skrzypek: Będą ataki spekulantów na złotego * - _ Polska powinna przystąpić do mechanizmu ERM2 po spełnieniu kryteriów z Maastricht _- powiedział prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek.
*Rzońca: Szybkie umacnianie się złotego zagroża PKB * Członek Rady Polityki Pieniężnej dr Andrzej Rzońca szacuje tegoroczny wzrost gospodarczy na poziomie ok. 3 proc. Jego zdaniem, głównym zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego jest szybkie umacnianie się kursu złotego.
*Pierwsze ostrzeżenie Rady Gospodarczej: kurs złotego * Rada Gospodarcza przy premierze ocenia, że jednym z głównych zagrożeń dla polskiej gospodarki w tym roku jest zmienność kursu naszej waluty - poinformowali po posiedzeniu Rady jej członkowie.
*Skrzypek użyje wszelkich środków, by bronić złotego * Na razie nie ma takiej potrzeby. Jak podkreśla prezes NBP na razie nasza waluta ma mocne fundamenty i interwencja banku centralnego raczej nie jest konieczna.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)