Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Przemysław Ciszak
|

Komisja Europejska zmieni podejście do CETA i TTIP. Zakaże używania akronimów

49
Podziel się:

Komisja Europejska rozważa zakaz używania skrótowców. Jej zdaniem to one przyczyniły się do wizerunkowej klęski umów.

Komisja Europejska zmieni podejście do CETA i TTIP. Zakaże używania akronimów
(greensefa/Flickr (CC BY 2.0))

Po masowych protestach, jakie przetoczyły się przez Europę w związku z podpisaniem wielostronnej umowy handlowej z Kanadą CETA i podczas negocjacji podobnego traktatu z Ameryką TTIP, Komisja Europejska rozważa zakaz używania skrótowców. Jej zdaniem to one przyczyniły się do wizerunkowej klęski umów.

- Jeśli rozpoczynasz debatę z taką nazwą, to wysoce prawdopodobne, że z miejsca przegrałeś negocjacje – powiedział cytowany przez POLITICO Martin Selmayr, główny doradca przewodniczącego Komisji Jean-Claude Junckera. Jak zapowiedział, takie akronimy nie będą się pojawiać w przyszłości.

Podobnego zdania jest Cecilia Malmstrom, europejska komisarz ds. handlu. - Nigdy nie powinniśmy byli nazwać tego porozumienia CETA. Po prostu "porozumienie handlowe UE-Kanada" i tyle. Akronimy zaczęły być "toksyczne" - stwierdziła Malmstrom.

Organizacje pozarządowe nie pozostawiają suchej nitki na nowym pomyśle Komisji Europejskiej. Z miejsca wypunktowują bzdurne rozwiązanie, bo przecież nie o samą nazwę chodzi.

"Problem z umowami typu TTIP i CETA nie polega na 'toksycznej nazwie', lecz na tym, że ich treści są w trakcie negocjacji długo ukrywane przed społeczeństwem, ustalane bez realnej demokratycznej kontroli (za to z bardzo realnym niedemokratycznym wpływem korporacji), a potem sprzedawane jako najlepsze z możliwych i całkowicie dla dobra społeczeństwa" – przekonuje Instytut Globalnej Odpowiedzialności.

Wraz z innymi organizacjami pozarządowymi po obu stronach oceanu Instytut alarmował, że wielostronne umowy handlowe w takiej formie, jakie są nam obecnie proponowane, to niebezpieczny koń trojański. Zalew produktów modyfikowanych genetycznie, obniżenie standardów produkcji, czy norm w zakresie ochrony środowiska i praw pracowniczych, to tylko niektóre z zagrożeń, jakie niosą za sobą te traktaty.

- Tu chodzi o miliardy dolarów, a skrupuły nie grają roli – podkreślałw rozmowie z money.pl Marcin Wojtalik, ekspert Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Jak przekonuje IGO, nie chodzi o obawy jakie niosą za sobą CETA i TTIP, ale o konkretne zapisy i rozwiązania. To na racjonalnym sprzeciwie organizacji obywatelskich, będącym wynikiem chłodnej analizy zapisów tych umów i ich szkodliwości, opierał się cały protest społeczny, który przetoczył się po Europie, Kanadzie i USA w ubiegłym roku.

"Zapisy umowy CETA wyraźnie stwierdzają, że regulacje państwowe mają nie wpływać negatywnie na handel produktami biotechnologicznymi, czyli nakazuje rozmiękczanie zabezpieczeń przed otwarciem europejskiego rolnictwa na produkty genetycznie zmodyfikowane. W tej sprawie nie ma się czego 'obawiać'; odpowiedni zapis po prostu już jest w umowie CETA" – zaznacza IGO.

Komisarze już wcześniej podjęli próbę ocieplenia wizerunku kontrowersyjne umowy handlowej. Również zastosowali trik związany ze zmianą nazwy. Jak pisaliśmy w money.pl, w przypadku obu umów, zarówno TTIP, jak i CETA, wiele kontrowersji wzbudza kwestia trybunałów arbitrażowych.

W kanadyjskiej wersji umowy zdeprecjonowany mechanizm o nazwie ISDS (Investor-state dispute settlement - czyli mechanizm rozstrzygania sporów państwo-inwestor) został kosmetycznie zmieniony i zastąpiony przez ICS. Kryjące się pond nowym akronimem mechanizm miał poddawać sprawy większej kontroli i stać się bardziej transparentnym. W efekcie jednak niewiele zmienia co do istoty równowagi między państwem a korporacją.

"Negocjatorzy 'nie komunikują celów i wartości' kryjących się za tymi porozumieniami. Problem polega na tym, że cele i wartości są obce dużej części społeczeństw w Europie i sprzeczne z ich interesami. Jeśli na szali mamy po jednej stronie demokrację, a po drugiej 'wolny' handel i przywileje dla korporacji, to społeczeństwa oczywiście wybiorą demokrację” – zaznacza IGO.

Przypomnijmy, że umowa między krajami UE a Kanadą mimo protestów została przeforsowana i podpisana - o czym informowaliśmy w money.pl. TTIP natomiast wciąż pozostaje w fazie konsultacji. Nie ma pewności, co do jej przyszłości- zwłaszcza, że prezydent Trump jest wielkim przeciwnikiem wielostronnych układów handlowych i wcale nie dąży do wznowienia rozmów z UE.

wiadomości
gospodarka
unia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(49)
axe
7 lat temu
NAWET GOMUŁKA NIE BYŁ TAK GLUPI. Veni Creator Spiritus!
darojg
7 lat temu
W Brukseli jest największy zakład psychiatryczny na naszej ukochanej ziemi.
z14
7 lat temu
Czyli już myślą jak w przyszłości zamydlić sprawy aby nikt się nie domyślił o co chodzi :-)))) Powinni poradzić się naszego prezesa ! :-)
gandzia
7 lat temu
Ostrzegałem ich przed paleniem ziół. Nie posłuchali. Gdy zwykli ludzie popalają, żaden problem, ale gdy ludzie zajmujący jakieś stanowisko kierownicze popala, jak widać powoduje to poważny problem dla innych.
sceptyk
7 lat temu
To nie to, że treść umowy była niekorzystna tylko fakt, że używano akronimu wpłynął na negatywną ocenę? Do tej pory myślałem, że tylko Junker zaczyna dzień od ćwiartki koniaku na śniadanie, ale wygląda , że oni wszyscy tak rozpoczynają dzień pracy. Bo jak oceniać ograniczenia dotyczące odkurzaczy, żarówek, czajników elektrycznych, spłuczek klozetowych, wprowadzenie obowiązkowego 6-cio miesięcznego urlopu tacierzńskiegom a tera to? Przecież na trzeźwo nikt takich pomysłów nie zgłasza.
...
Następna strona