Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wielka Brytania toczy spór o kolejną falę imigrantów

0
Podziel się:

Dyskusja dotyczy przede wszystkim otwarcia rynku pracy dla obywateli Bułgarii i Rumunii.

Wielka Brytania toczy spór o kolejną falę imigrantów
(Tom Page/CC/Wikimedia Commons)

Otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów od 1 stycznia 2014 roku nasiliło polityczny spór o imigrację. Niektórzy politycy w Wielkiej Brytanii obawiają się dużej liczby przyjezdnych.

Wielu biznesmanów i zwolenników otwartego rynku pracy sądzi, że napływ kolejnych imigrantów pomoże w ożywieniu brytyjskiej gospodarki. Konserwatywni politycy prawicy zarzucają rządowi, że nie zrobił więcej, by zapobiec dużej - jak przewidują - liczbie przyjazdów.

Premier David Cameron zlikwidował możliwość ubiegania się przez nowych imigrantów z UE o świadczenia przez pierwsze trzy miesiące pobytu i zaostrzył kryteria ich przyznawania, ale w ocenie eurosceptyków działania te są niewystarczające.

Grupa 90 konserwatywnych posłów w liście do premiera do ostatniej chwili przed 1 stycznia sugerowała, by nie otwierał rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów, powołując się przy tym na unijną klauzulę, która dopuszcza utrzymanie kontroli granicznej, jeśli duży napływ imigrantów grozi poważną destabilizacją gospodarki.

Konserwatywny poseł Nigel Mills zgłosił projekt poprawki do ustawy imigracyjnej, która pozwala na utrzymanie przejściowych barier w dostępie do brytyjskiego rynku pracy do 2018 r. Pod tą inicjatywą podpisało się 50 parlamentarzystów z jego partii.

_ - Rząd już podjął i będzie wciąż podejmował wszelkie działania, aby ludzie przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii z właściwych powodów, tj. by ciężko pracować i wnosić wkład w naszą gospodarkę i społeczeństwo _ - powiedział rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych (Home Office) w reakcji na te inicjatywy.

_ - Koncentrujemy się na usuwaniu nadużyć związanych ze swobodnym przepływem siły roboczej między państwami UE oraz na zjawiskach leżących u podstaw imigracji do Wielkiej Brytanii. Agencje rządowe dbają o to, by dostęp do świadczeń, w tym do świadczeń zdrowotnych oraz mieszkań socjalnych, należał do najtrudniejszych w UE i chronił (nasz) kraj przed nadużyciami _ - dodał.

Z kolei rzecznik opozycyjnej Partii Pracy ds. imigracji David Hanson oskarżył rząd o to, że nie chroni interesów nisko opłacanych Brytyjczyków, których płace - jak twierdzi - maleją przez obcokrajowców z nowych państw UE.

_ Od dawna argumentowaliśmy, że rząd powinien ściśle egzekwować ustawowe minimum płacowe, rozciągnąć system licencji dla agencji pośrednictwa pracy (z sektorów rolnictwa i ogrodnictwa) na usługi turystyczne i catering, a w szczególności przyjrzeć się działalności agencji zatrudnienia werbujących pracowników wyłącznie w nowych krajach UE _ - przytacza jego wypowiedź agencja Press Association.

Prasa brytyjska cytuje też radną gminy Westminster Philippę Roe, która jeszcze przed zniesieniem barier na brytyjskim rynku pracy oskarżyła Romów przybyłych do Wielkiej Brytanii o to, że _ paraliżują życie w centrum Londynu i odpowiadają za drobną przestępczość _. Oburzeniu z powodu tej wypowiedzi dała wyraz ponadpartyjna komisja parlamentarna ds. Cyganów, Romów i tzw. travellersów (członków pochodzącej z Irlandii ludności pokrewnej Romom i prowadzącej koczowniczy tryb życia).

Przewodniczący komisji spraw wewnętrznych Izby Gmin Keith Vaz wybrał się w środę rano na lotnisko Luton, by przekonać się, ilu imigrantów z obu krajów skorzystało w pierwszym dniu z otwarcia brytyjskiego rynku pracy.

Dowiedział się tam, że na pokładzie samolotu linii Wizz Air z rumuńskiego miasta Targu Mures, który wylądował rano, było 140 Rumunów, którzy w Anglii pracują już od pewnego czasu i wracają ze swojej ojczyzny po świętach Bożego Narodzenia. Tylko jeden z nich przyznał, że przyjechał z powodu otwarcia rynku pracy.

Zaskoczony tłumem czekających na niego polityków i dziennikarzy Victor Spirescu nienagannym angielskim powiedział, że nie przyjechał do Anglii w celach rabunkowych. Podkreślił, że ma ofertę pracy przy myciu samochodów, ale liczy na to, że z czasem znajdzie pracę w sektorze budowlanym, bo taki zawód wykonywał w swoim kraju. Kiedy się już dorobi, zamierza wrócić do siebie, bo tam jest łatwiej żyć - dodał.

Badania think tanku Migration Watch sugerują, że liczba imigrantów z Bułgarii i Rumunii sięgnie 50 tys. rocznie w najbliższych pięciu latach. Liczbę Bułgarów i Rumunów w Wielkiej Brytanii oficjalnie ocenia się łącznie na ok. 141 tys. (Polaków jest ok. 600 tys.). Od kwietnia 2010 r. do końca marca 2013 r. publiczna służba zdrowia zatrudniła 1 471 rumuńskich pielęgniarek.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)