Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Afera z dofinansowaniem Lidla i Kauflandu. Solidarność żąda umów, UOKiK nie zajmie się sprawą

5
Podziel się:

Solidarność i organizacje zrzeszające małe polskie sklepy chcą skarżyć Lidl i Kaufland do UOKiK, a potem do międzynarodowych sądów. Ich zdaniem, preferencyjne kredyty jakich udzieliły sieciom Bank Światowy i EBOiR to przejaw nieuczciwej konkurencji.

Afera z dofinansowaniem Lidla i Kauflandu. Solidarność żąda umów, UOKiK nie zajmie się sprawą
(Mikey, Flickr (CC BY 2.0))

Solidarność i organizacje zrzeszające małe polskie sklepy chcą skarżyć Lidl i Kaufland do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a potem do międzynarodowych sądów. Ich zdaniem, preferencyjne kredyty jakich udzieliły sieciom Bank Światowy i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju to przejaw nieuczciwej konkurencji. UOKiK problemu nie widzi. Solidarność broni jednak nie składa. Priorytetem - nawet mimo braku zainteresowania sprawą przez UOKiK - pozostaje uzyskanie dostępu do całości umów pomiędzy Lidlem i Kauflandem, a bankami.

Przypomnijmy, że niedawno brytyjski "Guardian" napisał, że niemiecka Grupa Schwarz (należą do niej Lidl i Kaufland) dostała preferencyjne kredyty na kwotę ok. 900 mln dolarów na rozwój sieci sklepów w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Pieniądze pożyczyły Bank Światowy i EBOiR, których głównym celem jest wyrównywanie nierówności w bogactwie różnych państw. Finansują one więc głównie duże inwestycje infrastrukturalne oraz programy społeczne. Dlaczego teraz sfinansowały Lidla i Kauflanda? Obie sieci odmawiają komentarza w tej sprawie.

- Sprawa udzielenia kredytu w takiej wysokości dla sieci handlowych jest co najmniej zadziwiająca. Aby w pełni zdać sobie sprawę co znaczy prawie miliard dolarów należy wziąć pod uwagę, że stanowi to równowartość obrotów rocznych w sporej sieci handlowej. Trudno wyobrazić sobie aby jakakolwiek polska sieć handlowa - nawet posiadająca więcej placówek niż którykolwiek z beneficjentów tego kredytu - mogła liczyć choćby na kredyt w wysokości części tej kwoty - mówi Money.pl Maciej Ptaszyński z Polskiej Izby Handlu, które zrzesza małe sklepy.

By uwiarygodnić i spełnić wymogi formalne, Lidl i Kaufland preferencyjne kredyty oficjalnie dostały m.in. na utworzenie nowych miejsc pracy, otworzenie nowych rynków sprzedaży dla lokalnych rolników oraz na dostarczenie dobrej jakości żywność dla osób najbiedniejszych.

- To całe dofinansowanie to działanie przeciwko polskim pracownikom i polskiemu handlowi. Zamierzamy wyjaśnić całą sprawę, bo to jest naszym zdaniem wierzchołek góry lodowej. EBOiR i Bank Światowy nie ujawniają wszystkich szczegółów związanych z tym kredytami - mówi Money.pl Jan Dopierała, sekretarz handlowej Solidarności.

Jak dodaje, pierwszą rzeczą jaką chce zrobić związek, to zwrócić się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zbadanie czy doszło do złamania przepisów o nieuczciwej konkurencji.

- Jeśli UOKiK potwierdzi nasze obawy, to będziemy chcieli iść do sądu. Możliwe są sprawy zarówno przed polskim, jak i międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości - dodaje związkowiec.

Do pisma w tej sprawie przyłączyć chce się kilka organizacji zrzeszających polski handel. Maciej Ptaszyński twierdzi, że blisko miliard euro taniego kredytu musiało mieć wpływ na to, co dzieje się na rynku.

- Rzadko się bowiem zdarza, aby nagle sieć handlowa otrzymała równowartość co najmniej swoich kilkumiesięcznych obrotów. To musi zaburzać równowagę rynku - tłumaczy.

Już jednak wiadomo, że UOKiK sprawą się nie zajmie. W przesłanym do mediów oświadczeniu poinformowano, że urząd nie zamierza przyglądać się sprawie, bo nie są to jego kompetencje.

- Jednym z zadań Prezesa UOKiK jest monitorowanie pomocy publicznej udzielanej w Polsce. Pomoc publiczna jest to selektywne wsparcie udzielone przez państwo lub ze środków państwowych, które stanowi korzyść dla przedsiębiorcy, zakłócającą lub grożącą zakłóceniem konkurencji i mającą wpływ na wymianę handlową w UE.
Biorąc pod uwagę, że władze polskie nie mają wyłącznej kontroli nad środkami pochodzącymi z EBOiR oraz nie określają warunków udzielania wsparcia w ramach tych środków (są one określane w bilateralnej umowie między EBOiR a pomiotem aplikującym o ich przyznanie), należy stwierdzić, że środki pochodzące z EBOiR nie są środkami publicznymi w rozumieniu art. 107 ust. 1 TFUE. Pożyczki czy inne formy dofinansowania pochodzące z EBOiR nie stanowią zatem pomocy publicznej. W związku z tym nie są one przedmiotem monitorowania przez Prezesa UOKiK - poinformował Money.pl Urząd.

Jeszcze przed tą informacją Money.pl rozmawiał z byłym szefem UOKiK Cezarym Banasińskim. Stwierdził on, że sprawa rzeczywiście może wydawać się dla opinii publicznej bulwersująca, ale jego zdaniem do złamania prawa nie doszło.

- Ja bym w to wątpił. EBOiR czy Bank Światowy to nie są państwowe źródła finansowania. Nie można więc mówić o pomocy publicznej. Osobna sprawa to kwestia tego, czy niemieccy politycy nie pomogli w uzyskaniu tych kredytów. To już nie jest jednak kwestia prawa, ale mechanizmów rządzących światową gospodarką - stwierdził ekspert.

- Niestety polski handel ma to do siebie, że niewiele instytucji go wspiera. Mimo to, oraz dzięki postawom konsumentów, którzy doceniali jego działania i dzięki integracji, zachował unikalną w Europie strukturę i nie dał się zdominować dyskontom i hipermarketom, których dynamika rozwoju słabnie. Dlatego można mieć nadzieję, że polskie sieci handlowe poradzą sobie mimo tego wydarzenia, chociaż łatwiej od tego nie będzie - podsumowuje Ptaszyński.

Solidarność broni jednak nie składa. Jak deklaruje Dopierała, priorytetem - nawet mimo braku zainteresowania sprawą przez UOKiK - pozostaje uzyskanie dostępu do całości umów pomiędzy Lidlem i Kauflandem, a bankami.

wiadomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(5)
Gregpek
3 lata temu
Kiedy podatek obrotowy dla supersmarków?????
Marcin
4 lata temu
Przecież Lidl i Kaufland to jeden i ten sam koncern Schwarz Gruppe, właściciel podobno najbogatszy niemiec.
Krzysiek
4 lata temu
Dlaczego nikt nie pomyśli o tych tysiącach ludzi zatrudnianych dzięki tym sieciom. Nie mówię jedynie o ich pracownikach, ale też o ludziach na produkcjach i o firmach które dzięki takim sieciom mają kontrakty i zbyt na swoje produkty. Od pracy tych setek ludzi odprowadzany jest podatek dochodowy. Państwo jako takie ma dzięki temu spore zyski, a ludzie mają uczciwą pracę. Wiem, że w dobie 'należy mi się' i 'oni dajo czy wincy dajcie' nikt o tym nie pomyśli, ale to nie zmienia faktu że wpływy do budżetu dzięki temu są znaczne i wiele biznesów dzięki nim działa.
cwwd
5 lata temu
Rządzące tubylcami kapo wyda na rakietki dwadzieścia razy więcej w ciągu kilku lat.
kaśka
5 lata temu
Dziwię się tym wszystkim narzekającym i stękającym, rozwiązanie jest proste - nie kupować tam. Przecież mamy te Piotry i Pawły, jakieś Stokrotki jakieś Małpki i inne, zapomniałam już ich nie ma? Proste, właściciele się dorobili i mają nas w nosie.