Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Azerbejdżan: Powrót do Petro-Edenu

0
Podziel się:

O legendzie, szansach i zagrożeniach związanych z azerską ropą czytaj w korespondencji Money.pl z Baku.

Azerbejdżan: Powrót do Petro-Edenu
(PAP / EPA)

Azerbejdżan to kraj z największymi tradycjami wydobycia ropy na świecie oraz najbardziej dynamicznie rozwijający się producent surowca. "*Wydobycie ropy sięgnie w tym roku miliona baryłek" - mówi Money.pl Khoshbakht Yusifzadeh, pierwszy wiceprezes narodowego koncernu naftowego Socar. *

_ O legendzie, szansach i zagrożeniach związanych z azerską ropą czytaj w korespondencji Money.pl z Baku. _

To tu uruchomiono: pierwszy w świecie szyb naftowy, rurociąg do przesyłu surowca i platformę do wydobycia go spod dna morskiego. Gdyby istniała naftowa Księga Rodzaju, opisywałaby z pewnością zachodnie wybrzeża Morza Kaspijskiego i Półwysep Apszeroński.

| Kaukaska misja prezydenta Kaczyńskiego |
| --- |
| Prezydent Lech Kaczyński spotkał się w Baku w Azerbejdżanie z przywódcami państw GUAM. Skrót ten oznacza Organizację Demokracji i Rozwoju Gospodarczego, zrzeszającą państwa południowo-wschodniej Europy i Zakaukazia. Uczestnicy spotkania po rozważeniu perspektyw współpracy Polska - GUAM podkreślili szczególną rolę "korytarza tranzytowego", łączącego Azję z Europą, i wyróżnili dziedziny wzajemnego zainteresowania, w tym energetykę, transport i turystykę. Polski prezydent wyraził zainteresowanie rozwojem współpracy z GUAM. Kancelaria Prezydenta podkreśliła w swoim komunikacie, że Polska zdecydowanie popiera działalność organizacji i podziela jej zasady: wspieranie wartości demokratycznych i rządów prawa oraz współpracę gospodarczą. Polska zadeklarowała poparcie dla intensyfikacji współpracy państw GUAM z Unią Europejską. (IAR) |

Ropę wydobywano tu zawsze, nawet tysiące lat temu, bo też Azerbejdżan to w etymologii ludowej „ognista kraina”. Nazwa pochodzi od perskiego ‘azer’ oznaczającego wieczny płomień palący się w zaratustriańskich świątyniach, zapewne dzięki podsycaniu go ropą z miejscowych płytkich źródeł podpowierzchniowych. We wczesnym średniowieczu, gdy Mieszko przyjmował chrzest, roczna produkcja sięgała tu 4 mln ton czyli pięciokrotnie więcej, niż obecne rezultaty eksploatacji złóż przez naszych rodzimych potentatów.

_ Około 1900 roku z terenów Azerbejdżanu pochodziła ponad połowa ropy wykorzystywanej w świecie. _ Początki naftowego boomu w połowie XIX wieku wyniosły te tereny na swój szczyt. To właśnie z azerskiej ropy Alfred Nobel czerpał dochody na finansowanie swych badań. Posiadał 12% udziałów w rodzinnym koncernie kontrolującym przeszło 50% miejscowego wydobycia, a ceny surowca wspięły się na nieosiągnięty już nigdy później poziom, przekraczając w 1864 roku 8 USD za baryłkę, co odpowiadało wartości 112 - 113 dzisiejszych dolarów.

Bracia Nobel byli tu najpotężniejszymi baronami naftowymi, ale rzecz jasna nie jedynymi. Rodziły się tu bajeczne fortuny i trudno się temu dziwić, bo w 1900 roku z terenów Azerbejdżanu pochodziła ponad połowa ropy wykorzystywanej w świecie. Eksploatacja lokalnych złóż sięgała wówczas 11,4 mln ton rocznie, co odpowiada ilości surowca produkowanego aktualnie w Gabonie, postrzeganym coraz częściej jako wschodząca petrogwiazda czarnej Afryki.

Na przełomie wieków, w latach 1897 – 1907, powstał też pierwszy w pełnym tego słowa znaczenia naftociąg. Długi na 883 km połączył Baku z czarnomorskim Batumi w Gruzji. Przedsięwzięcie to, określane wtedy mianem „cudu inżynierii”, stało się bodźcem i inspiracją dla budowy całej sieci magistral przesyłowych na Bliskim Wschodzie. Podczas drugiej wojny światowej ponad 80% ropy dostarczanej na front wschodni pochodziła z Baku i okolic. W 1941 roku pobito swoisty rekord, wydobywając 23,5 mln ton, wyrównany dopiero po bez mała 65 latach.

_ W 2004 roku produkcja naftowa sięgała 317 tys. baryłek dziennie, w 2005 było to już 470 tys., czyli wzrost o 42 %, a z danych za rok 2006 – 640 tys baryłek, a więc wzrost o kolejne 36%. _Supertygrys Zakaukazia

Azerska ropa to jednak nie tylko przeszłość, ale też teraźniejszość i przyszłość. Od dwóch lat państwo może się poszczycić najszybszą dynamiką wzrostu PKB na świecie. W 2005 roku wynosił on 26,4%, a w ubiegłym 32 %, obecnie oczekuje się znacznie lepszego wyniku i są ku temu przesłanki. Ponad połowę PKB Azerbejdżanu tworzą bowiem dochody z wydobycia gazu i ropy, a te rosną w nieprzeciętnym tempie.

W 2004 roku produkcja naftowa sięgała 317 tys. baryłek dziennie, w 2005 było to już 470 tys., a z danych za rok 2006 wynika, że wydobycie wzrosło w tym roku do 640 tys. baryłek.

Według raportu Caspian Energy Centre przy terminalu BP Sangachal, gdzie swój początek bierze rurociąg Baku – Tibilisi – Ceyhan (BTC), w pierwszym kwartale tego roku wydobywano 678 tys. baryłek, a ogólnie z całego projektu Azeri-Chirag-Gunashli (ACG) przeszło 700.

Jeśli dodać do tego produkcję z Shah Deniz a także innych nie związanych z BP złóż, to wielkości oscylują wokół 850 – 900 tys. baryłek.

Do końca bieżącego roku wydobycie dzienne ropy w Azerbejdżanie sięgnie 1 mln baryłek dziennie, co też wczoraj potwierdził mi osobiście podczas Khoshbakht Yusifzadeh, pierwszy wiceprezes narodowego koncernu naftowego Socar. Osiągnięcie w najbliższych latach "wyższego pułapu" – jak to określił – też nie stanowiłoby problemu, tylko po co?

Rozsądna petrorepublika

Przy obecnym tempie eksploatacji miejscowe złoża starczą na kilkanaście lat, a wydobycie z nich planuje się przez dłuższy okres, co ma umożliwić stabilny rozwój kraju. Oznacza to sukcesywne ograniczanie produkcji. Zgodnie z projektami prezydenta Ilhama Alijewa petrodolary są tu inwestowane w pozanaftowe gałęzie gospodarki.

Azerbejdżan wygląda obecnie jak jeden wielki plac budowy. W Baku, niewiele mniejszym od Warszawy, oddaje się do użytku nieproporcjonalnie większą ilość mieszkań, niż w naszej stolicy, a na prowincji powstają winnice i sady.

Jeśli Polska chce magistrali przesyłowej, a taki jest główny cel obecności prezydenta L. Kaczyńskiego na odbywającym się dziś szczycie GUAM, to musi to przedsięwzięcie sfinansować. Zaproszenie dla Polski do przyłączenia się do wspomnianej grupy nie zmieni tego faktu. Występujemy w roli petentów i ten fakt jest znany naszym, miejmy nadzieję, przyszłym kontrahentom. Dla rodzimych koncernów jest to zresztą znacznie bardziej perspektywiczna i tańsza inwestycja niż Możejki, którym zresztą jest niezbędna.

Azerbejdżan ma ropę i potencjał pozwalający na zwiększenie produkcji, a tym samym i eksportu. Ma jednak też już odbiorców po obu stronach Atlantyku i musi im zabezpieczyć dostawy w pierwszej kolejności, co w przyszłości nie będzie łatwe.

Rurociąg BTC o przepustowości 1 000 000 baryłek dziennie pozwala wyeksportować na dobrą sprawę całą tutejszą produkcję, a nie jest jedynym. Magistrala Baku – Noworosyjsk ma zdolność transportu niemal 350 000 baryłek dziennie.

Mała wiarygodność Polski

Jest też i inny powód obligujący nas do przejęcia inicjatywy, a mianowicie mała wiarygodność. Wiceprezes Socaru współuczestniczył w podpisywaniu wielu umów – jak zdradził – w tym tzw. azerbejdżańskiego kontraktu stulecia w 1994 roku, ale tylko jedną z Polakami podpisał sam i ta właśnie nie została zrealizowana, gdyż się z niej nie wywiązaliśmy.

Ostrożność w podejściu do planów utworzenia linii przesyłowej Baku - Supsa - Odessa - Brody - Płock wydaje się zrozumiała. Przedsięwzięcie, wymagające frachtu morskiego z koniecznością załadunku i wyładunku towaru - jednego z najlepszych, ale też najdroższych gatunków ropy - dla rafinerii przystosowanych do pracy na tańszych i gorszych rodzajach surowca, może budzić wątpliwości naszych potencjalnych dostawców. Azerowie zastanawiają się teraz, czy naprawdę tego chcemy, i czy aby czasem nie wycofamy się, jak to bywało wczeœniej z przedsięwzięcia.

Ormiańskie zagrożenie

Dywersyfikacja dostaw ropy do Polski uniezależni nas od dostaw z Rosji. Nic dziwnego, że Moskwa będzie próbować sabotować negocjacje. Niesie to za sobą poważne zagrożenia dla projektu i to nie koniecznie poprzez bezpośrednie oddziaływanie. Forpocztą rosyjskich wpływów w regionie Zakaukazia jest Armenia.

Jeszcze za prezydentury Borysa Jelcyna Moskwa przekazała Erewanowi broń o wartości przeszło mld USD. Potem prezydent Rosji zdymisjonował ministra obrony I.N. Rodionowa odpowiedzialnego za tę decyzję. Komisja Dumy pod przewodnictwem obecnego prezydenta umorzyła dalsze badanie afery.

Armenia okupuje jedną piątą terytorium swojego sąsiada - Azerbejdżanu. Ignoruje rezolucje ONZ, i narusza codziennie warunki rozejmu. Kto jest w stanie zagwarantować bezpieczeństwo kolejnej antyrosyjskiej inwestycji? Trudno nie brać tego pod uwagę, myśląc, jakby nie było, o bezpieczeństwie Polski, nawet jeśli jest ono tylko energetyczne.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)