Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Begergate - po prostu tak uprawia się politykę

0
Podziel się:

Czy kupczenie jest politycznym standardem? Okazuje się, że jest, a kto twierdzi inaczej, to hipokryta - mówi dla Money.pl doktor Marek Migalski.

Begergate - po prostu tak uprawia się politykę
(Tomasz Gzell / PAP)

Opozycja grzmi i w oskarżeniach wytacza najcięższe działa, PiS mówi, że ujawniona rozmowa Renaty Beger z Adamem Lipińskim, to normalne zjawisko w polityce. Money.pl postanowił spytać eksperta, o co tak na prawdę chodzi i czy kupczenie jest politycznym standardem? I okazuje się, że jest, a kto twierdzi inaczej, jest hipokrytą - mówi doktor Marek Migalski.

Money.pl: Czy rozmowy polityków, jakie pokazała telewizja TVN - proponowanie stanowisk i innych korzyści, żeby weszli do koalicji - to w krajach demokratycznych rzecz całkowicie normalna?

Dr Marek Migalski, politolog, Uniwersytet Śląski: Tak uprawiało się politykę od czasów starożytnych, przez nowożytne, aż po III RP. Każdy, kto był w polityce - również w tej powiatowej - wie, że w ten sposób ją się prowadzi. Odpowiedź na Pana pytanie jest następująca: to jest absolutny standard i ci z komentatorów, a zwłaszcza politycy, którzy się obruszają i udają, że "w życiu, nigdy, że pierwszy raz to zobaczyli” są po prostu hipokrytami.

Money.pl: Jednak zwykle jest tak, że tworząc koalicję partie rozmawiają **ZOBACZ TAKŻE:

między sobą, a nie partia proponuje pojedynczemu politykowi jakieś stanowiska, profity dla jego, jego przyjaciół w zamian za to, że wyciągnie ludzie ze swojego ugrupowania.

Marek Migalski: Po pierwsze, rzeczywiście rozmowy między partiami to problem ilościowy, a nie jakościowy. Mówi się o tym, żeby załatwić czterysta, a nie trzy stanowiska. Nie wiem, kiedy sytuacja jest gorsza. Po drugie Prawo i Sprawiedliwość nie robi tego pierwsze.

Money.pl: PiS szedł do wyborów pod hasłami "odnowy moralnej”. Czy teraz ludzie nie stracą do tej partii zaufania? Miało iść nowe, a jest to, co było wcześniej...

ZOBACZ TAKŻE:

Marek Migalski: To jest problem PiS-u. Partia ta szła do wyborów pod zupełnie innymi hasłami. Sami sobie wyżej powiesili poprzeczkę. Teraz ją trochę strącili. Te 27 proc. ludzi - którzy oddali na nich głos - uwierzyli w hasła moralnej rewolucji, cokolwiek miałoby to znaczyć. Uwierzyli, że polityka będzie prowadzona w inny sposób. W tym znaczeniu przyznam Panu rację. PiS został uwięziony we własnych sidłach, albo raczej we własnych hasłach wyborczych.

Money.pl: Czy można mówić o początku końca tego ugrupowania? Możemy spodziewać się spadku poparcia społecznego?

Marek Migalski: To, że spadną sondaże jest oczywiste. Pytanie tylko, do jakiego poziomu i na jak długo. W moim przekonaniu rysują się teraz cztery scenariusze.
Politycy o orędziu: Wojciech Wierzejski z LPR zawiedziony wystąpieniem premieraPierwszy, to dopięcie koalicji. PSL w ciągu ostatnich 24 godzin absolutnie zwiększył swoją pozycję negocjacyjną. Pawlak teraz może zagrać o stanowisko premiera. Oczywiście dla siebie. Drugi scenariusz, to stworzenie antypisowskiej koalicji pod przywództwem Platformy Obywatelskiej. Pytanie tylko, czy jej się to opłaci? Duża część wyborców tej partii może nie zaakceptować takiego sojuszu z postkomunistami i Andrzejem Lepperem. Trzeci scenariusz: trwanie rządu mniejszościowego. Opozycyjna większość nie jest w stanie doprowadzić do skrócenia kadencji, a po drugie, nie chce powołać własnego, wspólnego premiera. Czwarty scenariusz: wcześniejsze wybory. Jest on moim zdaniem najmniej prawdopodobny. Wybory w nieodległym terminie oznaczałyby pogorszenie sytuacji PiS-u i spadek popularności.

Money.pl: Gdyby wybory były teraz, czy PiS miałby szansę odbudować swoją potęgę?

Marek Migalski: W tej chwili nie i nie w perspektywie kilku tygodni, miesięcy. To może być poważne zachwianie pozycją PiS-u. Wszystko zależy od technologii przeprowadzenia tej zmiany.
Politycy o orędziu: Grzegorz Schetyna z PO spodziewał się zapowiedzi dymisjiJeżeli PiS zrobi to, co robi w tej chwili, czyli kontratakuje - pokazuje, że jest to spisek służb specjalnych, postkomunistów, liberałów itd. - to może utwierdzić swój elektorat w przekonaniu, że jest to spisek i przytrzymać wyborców przy sobie. Partia ta wcale nie jest skazana na trwały spadek popularności.

Money.pl: Czyli premier Kaczyński powinien w tej chwili czekać?

Marek Migalski: Tak. Powinien postępować dokładnie tak, jak premier Węgier - przeciągać sprawę, zamotać ją, przykryć innymi aferami, zrelatywizować moralnie, zrównać ją z innymi aferami, które mogą być na przykład wykryte w Samoobronie czy Platformie i jak najdalej odwlec w czasie wyborczą weryfikację. W tej chwili, gdyby teraz odbyły się wybory, to w starciu z Platformą PiS prawdopodobnie przegrałby z kretesem i musiałby oddać władzę.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)