Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ceny w sklepach w dół. Dziś ważne dane

0
Podziel się:

Wojna handlowa z Rosją powoduje, że mogą utrzymać się nawet do...

Ceny w sklepach w dół. Dziś ważne dane
(mediaphotos/iStockphoto)

To, o czym mówiono dotąd w teorii, dziś może stać się faktem. Główny Urząd Statystyczny poda informacje o poziomie cen w lipcu. Eksperci spodziewają się, że po raz pierwszy od lat będziemy mieli do czynienia z deflacją, czyli spadkiem ogólnego poziomu cen.

Tak twierdzi między innymi główny ekonomista banku Millenium, Grzegorz Maliszewski. Szacuje on, że ceny w lipcu spadły o 0,3 procent. Maliszewski podkreśla jednak, że nie mamy do czynienia z klasyczną deflacją, ponieważ ta towarzyszy często gospodarkom, które się nie rozwijają.

Według niego, spadek cen jest efektem taniejącej żywności. Deflacja powinna zagościć w naszej gospodarce tylko na kilka miesięcy. Wcześniej ekonomiści przypuszczali, że ujemne odczyty cen mogą występować w lipcu i sierpniu, ale trudności w handlu z Rosją powodują, że spadki cen mogą utrzymać się nawet do listopada.

W czerwcu w ujęciu rocznym ceny w Polsce wzrosły o 0,3 procent. Główny Urząd Statystyczny poda informację o cenach o godzinie 14.

Rosyjskie embargo odbije się na gospodarce

Embargo Rosji na żywność odczują nie tylko jej producenci. Nadpodaż produktów na rynku wywoła spadek cen - mówią ekonomiści. Chwilowo deflacja może cieszyć, bo na zakupy wyda mniej. W dłuższym okresie więcej jednak przez nią stracimy.

W ubiegłym tygodniu premier Rosji Dmitrij Miedwiediew poinformował, że jego kraj wprowadza zakaz importu m.in. owoców, warzyw i mięsa z USA, UE, Australii, Kanady oraz Norwegii. Już od 1 sierpnia Rosja nałożyła embargo na niektóre owoce i warzywa z Polski.

_ - Embargo będzie mieć niewątpliwy wpływ na poziom cen w naszym kraju. To będzie kolejny czynnik, który przyczyni się do tego, że w najbliższych miesiącach inflacja nie będzie widoczna. Będziemy mieli raczej do czynienia ze spadkiem cen, głównie żywności _ - wskazał ekonomista Banku Pekao Adam Antoniak.

Potwierdziła to główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek, która przypomniała, że gdy w lutym tego roku Rosja zakazała importu polskiej wieprzowiny, ceny żywności w naszym kraju od razu zareagowały. _ Dołożenie do tego embarga na polskie owoce i warzywa, które Rosja ogłosiła pod koniec lipca oraz zakaz importu żywności z innych zachodnich krajów nasili te tendencje _ - mówiła.

Stanie się tak, gdyż nadpodaż produktów żywnościowych na rynku pociągnie ich ceny w dół. Co ważne, żywność stanowi największy, bo ponad 24-procentowy udział w tzw. koszyku inflacyjnym (chodzi o produkty, których zmiana cen jest uwzględniana do wyliczania inflacji).

Zdaniem ekonomistki Banku Pocztowego, cenowe konsekwencje rosyjskiego embarga już widać w naszym kraju, bo zakłóciło ono sezonowe spadki cen, które zwykle występują wyłącznie w miesiącach letnich.

_ - W tym roku przez rosyjskie sankcje spadki cen żywności zaczęły się już w lutym i nieprzerwanie ciągną się do czerwca (według dotychczas opublikowanych danych GUS). W lipcu i sierpniu zapewne też zobaczymy spadki, ale zakładam, że będziemy je widzieć również we wrześniu, a być może nawet w październiku _ - oceniła.

W efekcie, zdaniem Kurtek, w tym roku średnioroczna inflacja może wynieść między 0 a 0,2 proc. Tymczasem resort finansów szacuje, że w tym roku inflacja średnio wyniesie 1,2 proc. Zdaniem ekonomisty Raiffeisen Polbank Michała Burka spadek cen może co prawda cieszyć statystycznego Kowalskiego, ale tylko na krótką metę.

_ - W krótkiej perspektywie statystyczny Kowalski na spadku cen może zyskać, bo w jego portfelu będzie zostawało więcej pieniędzy. Jeśli jednak presja deflacyjna będzie trwała za długo, to odbije się to na naszym wzroście gospodarczym. To z kolei będzie hamowało dynamikę zatrudnienia i w efekcie nastąpi pogorszenie sytuacji na rynku pracy _ - mówił ekonomista. _ W dłuższej perspektywie trudno mówić, aby sytuacja przeciętnego Kowalskiego mogła się poprawić, jeśli kondycja całej gospodarki się pogarsza _ - dodał.

Podobną opinię wyraziła Monika Kurtek: _ Zakładam, że w drugiej połowie roku tempo naszego wzrostu gospodarczego wyhamuje i pytanie czy zdoła się ono utrzymać w okolicach 3 proc. _.

Ucierpi też strefa euro, a to uderzy w Polskę

Rosyjskie embargo spowoduje też wyhamowanie nadal kruchego ożywienia w strefie euro, a to kolejna zła informacja dla nas. Do krajów unii walutowej sprzedajemy bowiem ponad połowę całego naszego eksportu. Z prognoz resortu finansów wynika, że w tym roku polska gospodarka ma rosnąć w tempie 3,3 proc.

_ - Taka sytuacja może skłonić Radę Polityki Pieniężnej do obniżenia stóp procentowych. Biorąc pod uwagę to co się teraz dzieje, cięcie nie powinno być jednak większe niż 50 pkt bazowych. Problem w tym, że wojna na sankcje dopiero się rozpoczęła i niewykluczone są kolejne obostrzenia _ - zaznaczyła Kurtek.

Zbyt niska inflacja może się też odbić na budżecie kraju, gdyż obniża jego dochody. Niedawno szef MF Mateusz Szczurek wskazywał, że inflacja niższa o 1 pkt proc. może oznaczać obniżenie dochodów budżetu o 1,5-2 mld zł.

_ - Założenia budżetowe, które w czerwcu poczyniło Ministerstwo Finansów (do budżetu na 2015 r), w tej chwili można uznać za trochę zbyt optymistyczne i nieaktualne. Zarówno jeśli chodzi o wzrost gospodarczy jak i inflację _ - ocenił Burek.

Jak mówił, biorąc pod uwagę rosyjskie sankcje, a także to, że prawdopodobnie po raz pierwszy od długiego czasu w 2015 r. nie zostanie podniesiona akcyza na wyroby tytoniowe i alkoholowe, szacunki MF mówiące o inflacji na poziomie 2,3 proc. są raczej nierealne. _ Biorąc pod uwagę obecną sytuację, trudno uważać, by w przyszłym roku inflacja wyniosła powyżej 2 proc. _ - dodał.

_ - Uważam, że resort finansów może być zmuszony do rewizji tych prognoz. Jeśli natomiast chodzi o tegoroczny budżet, to w mojej ocenie, obecnie nie jest on zagrożony _ - zaznaczył ekonomista Raiffeisen Polbank.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)