Coraz więcej mieszkańców Iraku ocenia, że ich sytuacja życiowa się pogarsza i coraz więcej jest zdania, że wojska USA powinny opuścić ich kraj - wynika z sondażu przeprowadzonego na zamówienie telewizji ABC News i innych mediów amerykańskich.
Ponad 60 procent Irakijczyków - dwa razy więcej niż w 2005 r. - uważa, że ich życie źle się układa. Gdy ankietowanych poproszono o porównanie obecnych warunków życiowych z warunkami sprzed inwazji amerykańskiej w 2003 r., 42 procent odpowiedziało, że sytuacja się poprawiła; jest to spadek o 14 procent w stosunku do 2004 r.
Wzrósł natomiast odsetek tych, którzy oceniają, że ich sytuacja życiowa jest gorsza - z 29 procent w 2005 r. do 36 procent obecnie.
Zadowolenie z sytuacji zależy od przynależności do grupy etniczno-religijnej. Większość szyitów i Kurdów uważa, że poprawiła się ona, natomiast wśród arabskich sunnitów zadowolonych jest tylko niecałe 10 procent. Ci ostatni byli grupą uprzywilejowaną za rządów Saddama Husajna.
_ Największy pesymizm notuje się w najbardziej ogarniętym przemocą Bagdadzie. O ile w 2005 r. 27 procent mieszkańców irackiej stolicy mówiło, że ich życie układa się źle, to dziś ocenia je w ten sposób aż 78 procent. _69 procent Irakijczyków twierdzi, że obecność wojsk amerykańskich pogarsza sytuację - chociaż tylko 35 procent jest za natychmiastowym ich wycofaniem z Iraku. 38 procent uważa, że powinny one pozostać do czasu, gdy zapewnione zostanie bezpieczeństwo.
49 procent jest zdania, że sprowadzenie dodatkowych wojsk USA do Bagdadu i prowincji Anbar pogorszy sytuację i tylko 29 procent ma przeciwną opinię w tej sprawie. Tymczasem nowa strategia USA przewiduje zwiększenie wkrótce liczby wojsk w Iraku o ponad 21 tysięcy żołnierzy.
Aż 51 procent Irakijczyków ocenia jako "dopuszczalne" atakowanie sił koalicyjnych. W 2004 r. wyrażało taką opinię tylko 17 procent.
