Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Były wiceprezes NBP: sprawa Amber Gold dowodzi słabości instytucji państwowych

6
Podziel się:

Koziński zgodził się z opinią dziennikarską, przytoczoną przez Zembaczyńskiego, że polskie instytucje regulacyjne "nie wychodzą z całej sprawy okryte chwałą".

Były wiceprezes NBP: sprawa Amber Gold dowodzi słabości instytucji państwowych
(PAP/Jacek Turczyk)

Nie obciążałbym NBP za bierność wobec działalności Amber Gold, to odpowiedzialność prokuratury, sądu rejestrowego i UOKiK - mówił były przedstawiciel NBP w KNF, Witold Koziński w środę przed komisją śledczą. Ocenił, że sprawa Amber Gold dowodzi słabości instytucji państwowych.

Witold Zembaczyński (N) zapytał Kozińskiego, czy jako wiceprezes NBP i członek KNF, zrobił coś, co mogłoby wpłynąć na większe uprawnienia nadzorcze nad podmiotami takiego typu jak Amber Gold?

- Nie prowadziłem takich rozmów - odpowiedział Koziński. Dopytywany, czy ktoś powinien takie rozmowy prowadzić, odpowiedział, że tak. Zdaniem Kozińskiego do takich rozmów "najbardziej odpowiednim ciałem byłaby Komisja Nadzoru Finansowego".

Koziński zgodził się z opinią dziennikarską, przytoczoną przez Zembaczyńskiego, że polskie instytucje regulacyjne "nie wychodzą z całej sprawy okryte chwałą". Zembaczyński zapytał następnie Kozińskiego, czy poczuwa się do jakiejś odpowiedzialności? - Jeżeli coś przeoczyłem, to zapewniam, że nie z intencji. Jeżeli coś przeoczyłem w sprawie albo też nie wykazałem właściwej aktywności, to z pewnością nie z intencji - odpowiedział Koziński.

Zembaczyński powiedział, że na upublicznionych nagraniach z podsłuchów z restauracji "Sowa i Przyjaciele" pojawia się wątek, z którego wynika, że ówczesny prezes NBP Marek Belka ostrzegał ówczesnego premiera Donalda Tuska przed Amber Gold. - Czy jako wiceprezes NBP wiedział pan coś o tej rozmowie, czy Belka opowiadał panu, o tym, że spróbował ostrzec Tuska? - pytał Zembaczyński.

"Bezpośredniej rozmowy z prezesem nie miałem na ten temat" - odparł Koziński.

Zembaczyński pytał także, jak Koziński ocenia zaangażowanie NBP w "rozpracowanie afery Amber Gold" i ochronę pokrzywdzonych obywateli. - Jeżeli jest tak, że prezes NBP powiadamia premiera rządu o tym, że działalność tej spółki może nieść fatalne konsekwencje (...) i nic się nie dzieje, to mam wrażenie, że bezwładność tego procesu była ogromna, że ten proces być może można było zatrzymać wcześniej, ale z mojego oglądu tego, co się działo, to byłoby bardzo trudne - powiedział Koziński.

Dopytywany, czy nawet szef rządu nie był w stanie zatrzymać Amber Gold, Koziński odpowiedział, że nie wie, czy premier miał takie możliwości. "Prokuratura była wtedy niezależna, ale to jest jakaś przesłanka ku temu, że te instytucje, żeby nie powiedzieć więcej - państwo - nie działało tak jak trzeba" - powiedział Koziński.

- Nie obciążałbym NBP za bierność i za to, że Amber Gold działało tak, jak działało - powiedział Koziński.

Pytany, kogo by w takim razie obciążał, odpowiedział, że "nie w równej mierze, ale głównie prokuraturę, sąd rejestrowy, który zarejestrował Marcina P. jako prezesa". "Nie miał obowiązku sprawdzać wtedy, ale mógł to zrobić" - powiedział Koziński.

Wskazał też na UOKiK, który "miał narzędzia ku temu, żeby ograniczyć ekspansję spółki Amber Gold poprzez zakaz reklamy, czego nie zrobił". - Może i banki, które zbyt późno reagowały na fakt nieprawidłowości - powiedział Koziński.

- Tych instytucji było sporo, za dużo, w mojej ocenie dowodzi to słabości strukturalnej instytucji państwowych - ocenił Koziński.

Stanisław Pięta (PiS) dopytywał o działania KNF. - Być może, nie chcę wypowiadać opinii o swoich kolegach, być może byli bardziej aktywni, jeśli chodzi o mnie to mogę powiedzieć: tak być może trzeba było wykazywać większą aktywność, zadawać więcej pytań, zmuszać do bardziej intensywnego działania, być może to jest prawda, nie wykluczam tego - powiedział Koziński.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy powodem dla braku wzajemnych rozmów i pytań ws. Amber Gold mogło być to, że syn premiera Donalda Tuska pracował w jednej z firm związanych z Amber Gold. - Nie było o tym nigdy mowy. To, co skłaniało nas do rozmów lub nie skłaniało - to nie była kwestia obecności syna premiera w linii OLT Express, jeśli się nie mylę - odpowiedział Koziński.

Amber Gold - krótka historia

Firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, powstała w 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem od 6 do 16,5 proc. rocznie. KNF już w grudniu 2009 r. złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwoleń. Jednak Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w ramach piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów na sumę 851 mln zł.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(6)
%
7 lat temu
Sprawa Amber Gold dowodzi przede wszystkim brakach w wykształceniu Polaków. Nie ma nigdzie na świecie takich interesów, że ktoś ci zapłaci 10-20% odsetek za nic nie robienie. Większość firm ma rentowność 2-6%, to skąd te zyski??? Ale u nas ludzie tacy są, ktoś coś szepnie, zobaczy jakiś cud w szybie, a reszta leci i klęka.
Kroolik
7 lat temu
Kolejne gołosłowne insynuacje pani Wassermann. Za wszelką cenę usiłują przypisać do Tuska winę za ludzką chciwość.
Hahaha
7 lat temu
Przede wszystkim winni są ci, którzy im tę kasę zostawiali. No cóż. Tak się kończy chciwość.
Mmaja
7 lat temu
Czy ktos. Z. Rzadu Tuska. Zmuszal ludzi by noisili pieniadze do Amber Gold .Nie Sami tam szli z kasa.Chcieli duzego procentu I zysku.
kosa
7 lat temu
Tusk,bekniesz przed Polakami okradzionymi przez Amber Gold.