Z dokumentów, do których dotarło Polskie Radio Gdańsk wynika, że pomoc publiczna udzielona gdańskiej stoczni po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej wyniosła znacznie mniej niż 750 milionów złotych.
Taką właśnie kwotę podaje Komisja Europejska oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tymczasem w tabelach przesłanych do Komisji Europejskiej i dotyczących pomocy udzielonej do końca czerwca zeszłego roku pomoc tę wyliczono na 32 miliony.
Zdaniem związkowców nie jest możliwe, by w ciągu roku suma ta mogła wzrosnąć do 750 milionów. Od dawna mówią, że kwota jest zawyżona. Teraz - jak mówi przewodniczący stoczniowej Solidarności Roman Gałęzewski - jest dowód, że mieli rację.
Na początku czerwca związkowcy z gdańskiej stoczni sprawę zgłosili prokuraturze, by to ona wyjaśniła w jaki sposób naliczona kwotę pomocy publicznej dla zakładu. Sprawę bada w tej chwili prokuratura w Warszawie.
Gdańska stocznia będzie musiała zwrócić otrzymaną pomoc publiczną - jeśli Komisja Europejska odrzuci program restrukturyzacji zakładu. Decyzja dotycząca wszystkich stoczni zapaść ma 12. września.