Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Alarm żywnościowy w Wenezueli. Ludzie przymusowo wysyłani do pracy na wsi

12
Podziel się:

Załamanie gospodarki i pustki w sklepach, którym rząd Wenezueli próbuje zaradzić takimi metodami, jak kontrola wojska nad dystrybucją żywności, skłoniły prezydenta do sięgnięcia po nowe środki nadzwyczajne: przedsiębiorstwa mają wysyłać pracowników do pracy na wsi.

Alarm żywnościowy w Wenezueli. Ludzie przymusowo wysyłani do pracy na wsi
(MIGUEL GUTIERREZ/EPA)

Wszystkie przedsiębiorstwa publiczne i prywatne otrzymały z początkiem miesiąca rozporządzenie rządowe nakazujące kierowanie na okres 60 dni części swego personelu do pracy w rolnictwie. W razie potrzeby rząd zastrzegł sobie prawo przedłużenia tego okresu o dalsze dwa miesiące.

To rozporządzenie wydane na podstawie obowiązującego już dekretu o stanie wyjątkowym i nadzwyczajnej sytuacji gospodarczej, podpisanego przez prezydenta Nicolasa Maduro, ma przyczynić się w intencji rządu do ograniczenia niepohamowanego wzrostu cen żywności i zmniejszenia liczby napadów na sklepy z artykułami spożywczymi.

Wenezuelskie media opozycyjne komentują te posunięcia, twierdząc, że Maduro próbuje odwoływać się m.in. do "kubańskich metod" z pierwszego okresu rewolucji, gdy na wezwanie Fidela Castro cały personel ministerstw i fabryk wyruszał na plantacje, aby ścinać trzcinę cukrową, gdy robotnicy rolni zyskali możliwość znalezienia lżejszej pracy.

Przeciwnicy rządu Maduro, to jest parlament, który jest w Wenezueli jedyną instytucją kontrolowaną przez opozycyjną Koalicję na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD), ogłosili "alarm żywnościowy" w kraju. Także organizacja praw człowieka Amnesty International zaleciła władzom Wenezueli wystąpienie do ONZ i organizacji regionalnych o międzynarodową pomoc humanitarną w sytuacji, gdy załamują się rządowe programy sprzedaży taniej żywności mieszkańcom ubogich dzielnic wielkich miast.

Maduro odpowiedział w czwartek, że to bynajmniej nie błędna polityka gospodarcza rządu, lecz "wojna gospodarcza wydana władzy przez opozycję i zagraniczne przedsiębiorstwa" jest przyczyną kryzysu. Prezydent odrzucił możliwość wystąpienia o zagraniczną pomoc humanitarną.

Zgodnie z retoryką uzasadniającą potrzebę zwalczania "wroga zewnętrznego i wewnętrznego", którym wenezuelski rząd przypisuje znaczna część winy za załamanie gospodarki i trzycyfrową inflację, Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (PSUV) wezwała w czwartek swych członków do demaskowania przypadków instytucji publicznych, którymi kierują przeciwnicy rządu Nicolasa Maduro.

Deputowany Diosdado Cabello, pierwszy wiceprzewodniczący PSUV, której przewodzi prezydent, oświadczył: - Nie można robić rewolucji z "escualidos". ("Escualidos" po hiszpańsku znaczy "szczupli", ale w wenezuelskiej wersji słowo to ma pejoratywne znaczenie: "brudasy", "cieniasy", "mizeroty", które nadał mu prezydent, wskazując z pogardą przeciwników władzy).

- Pomóżcie nam towarzysze, wskazując "escualido", który zajmuje jakieś stanowisko (...). Stanowiska kierownicze powinny być w rękach prawdziwych rewolucjonistów - apelował Cabello w przemówieniu wygłoszonym w czwartek na wiecu w stanie Carabobo w środkowej Wenezueli.

Zarówno ekonomiści rządowi, jak demokratyczna opozycja skupiona wokół MUD, są jednak zgodni w ocenie, że głównym powodem katastrofy gospodarczej w kraju jest załamanie się cen ropy naftowej.

Nicolas Maduro poinformował w piątek, że Wenezuela jako kraj o największych na świecie zasobach ropy naftowej zwróciła się do sekretarza Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) Mohammeda Barkindo o zorganizowanie spotkania, na którym kraje członkowskie i nienależące do OPEC zastanowiłyby się nad mechanizmami, za pomocą których dałoby się ustabilizować międzynarodowe ceny ropy.

- Zabiegamy o przeprowadzenie spotykania krajów-producentów i eksporterów należących do OPEC i krajów, które do OPEC nie należą - z Rosją na czele - oświadczył Maduro w wypowiedzi dla ogólnokrajowej sieci radiowo-telewizyjnej.

Prezydent podkreślił, że spotkanie to będzie miało na celu uzgodnienie wspólnych działań, które pozwolą stopniowo podnosić ceny czarnego złota do średnio 40, 50 i 60 dolarów za baryłkę.

Cena baryłki ropy naftowej, która w 2014 roku przekroczyła 100 dolarów, spadła od tego czasu do poziomu poniżej 30 dolarów, a obecnie oscyluje w okolicy 40 dolarów.

Ropa wenezuelska kosztowała w czwartek 33,55 dolara.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(12)
edw_
8 lat temu
Czym się różni Maduro od Kaczyńskiego?
Leon Z
8 lat temu
To przestroga dla wszystkich lewaków - socjalizm zawsze zbankrutuje, nawet jeśli ma do dyspozycji góry złota.
wykopek
8 lat temu
KONKRET pisze o długach robionych przez pis. Pytanie brzmi: a PO nie robiła długów ??? No to co pokazuje "długometr" Balcerowicza ustawiony 6 czy 7 lat temu w Warszawie na placu Defilad. Różnica polega na tym, że PIS oczywiście też wspiera się długiem, ale DLA LUDZI a PO brała długi mało że dwa razy więcej i szybciej , to jeszcze po to aby je POROZKRADAĆ, powypłacać swoim a resztę oddać swoim szefom w Berlinie
wykopek
8 lat temu
Sam jeździłem na wykopki na wieś
iga462
8 lat temu
HA ! HA! na regalach w sklepach byly dyzurne produkty - ale pod ladami - regaly sie uginaly od wszelkiego towaru! Nikt nie glodowal ! A poza tym to w Polsce byl socjalizm a nie komunizm ! A to spora roznica ! Nie bylo bezdomnych, nikt nie jadal resztek ze smietnika, nie bylo niedozywionych dzieci ! A PRZEDEWSZYSTKIM BYLA PRACA DLA WSZYSTKICH! Ale durny Walesa-Bolek razem z PO-tuskolandia - rozsprzedali i roztrwonili caly majatek Narodowy! Ustawili swoje rodzinki i znajomkow!