Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kryzys na Ukrainie. Atak na przejście graniczne

0
Podziel się:

Napastnicy okrążyli placówkę, domagając się od jej personelu, by się poddał. Zagrozili, że w przeciwnym razie w ciągu 30 sekund otworzą ogień.

Punkt kontrolny ukraińskiej armii w okolicy Słowiańska
Punkt kontrolny ukraińskiej armii w okolicy Słowiańska (PAP/EPA)

Ukraińskie władze zamierzają kontynuować operację antyterrorystyczną niezależnie od tego, czy separatyści zorganizują swoje referendum 11 maja, czy nie. Separatyści z Doniecka ogłosili tymczasem, że niedzielne referendum niepodległościowe nie zostanie przełożone. O 18.00 około 40 uzbrojonych ludzi zaatakowało przejście graniczne w okręgu ługańskim. Nie ma doniesień o ofiarach.

aktualizacja 21:43:00

Około godziny 18 czasu lokalnego na wiodące do Rosji przejście Izwarino podjechały od strony ukraińskiej dwa minibusy, z których wybiegli napastnicy. Okrążyli oni placówkę graniczną, wycelowując w nią broń i domagając się od jej personelu, by się poddał. Zagrozili, że w przeciwnym razie w ciągu 30 sekund otworzą ogień.

Gdy funkcjonariusze straży granicznej odmówili spełnienia żądania, placówkę obrzucono butelkami zapalającymi. Obrońcy zaczęli wtedy strzelać. W placówce wybuchł pożar, a napastnicy wsiedli do minibusów i odjechali w głąb terytorium Ukrainy. Nie ma doniesień, by incydent ten spowodował ofiary w ludziach.

W półmilionowym Mariupolu znów niespokojnie. Ukraińskie wojska ponownie zdobyły Radę Miasta. Budynek jest otoczony przez żołnierzy.

Podobnie jak wczoraj płoną opony na barykadach separatystów. Wczoraj rada miejska przechodziła z rąk do rąk, aby w końcu wrócić pod kontrolę prorosyjskich bojowników. Dziś ukraińska armia nie chce powtórzyć tego błędu, dlatego budynek po zdobyciu przez wojskowych został otoczony przez około stu żołnierzy. Gdy grupa manifestantów próbowała szturmować kordon, strzelali oni w powietrze. Jeden mężczyzna został jednak ranny w nogę, gdy próbował przeszkodzić w rozbieraniu barykad. Postrzelił go wojskowy. Wcześniej oddał dwa strzały ostrzegawcze w powietrze.

W akcji w Mariupolu bierze udział miejscowa milicja i wojska wewnętrzne, a także batalion ochotników z pobliskiego obwodu dniepropietrowskiego.

Tymczasem ukraińskie władze zamierzają kontynuować akcję przeciwko separatystom. Kierownictwo operacji twierdzi, że konieczne jest przegrupowanie sił, ale walka z separatystami będzie kontynuowana. W nocy wojskowi bronili się przed atakiem w Słowiańsku, a Służba Graniczna wykryła dywersantów, którzy próbowali przeniknąć na Ukrainę ze strony Rosji.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij zwraca uwagę, że pokazuje to prawdziwe zamiary Moskwy. - Niezależnie od oświadczeń rosyjskiego prezydenta, terroryści w Słowiańsku, dywersanci na granicy nadal atakują ukraińskich wojskowych. Jest to dowodem na to, że oświadczenia Putina nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Separatyści w Doniecku oświadczyli tymczasem, że nie złożą broni w związku z agresywnymi działaniami strony przeciwnej. Ich przedstawiciele twierdzą, że nie można mówić o jakichkolwiek rozmowach.

_ W odpowiedzi dwa samochody napastników, z których prowadzony był ogień, zostały zniszczone wystrzałem z ręcznego granatnika przeciwpancernego _ - oświadczono. Do ataku doszło dziś nad ranem.

MSW ostrzegło, że próby ataków na oddziały uczestniczące w operacji antyterrorystycznej zaowocują _ otwarciem ognia, który zostanie zastosowany bez żadnych uprzedzeń czy wahań _.

We wschodnich obwodach Ukrainy - donieckim i ługańskim - trwa operacja przeciwko separatystom, którzy w niedzielę mają zamiar przeprowadzić referendum w sprawie niepodległości tych regionów. Władze w Kijowie oświadczyły, że referendum to jest nielegalne i wzywają buntowników do złożenia broni.

Położony na północy obwodu donieckiego Słowiańsk jest centrum działań sił separatystycznych, które kontrolują to miasto. Dowództwo operacji twierdzi, że Słowiańsk otoczony jest szczelnym pierścieniem milicji i wojska, jednak ich oddziały nie wkraczają do centrum, obawiając się ofiar wśród ludności cywilnej.

15 tysięcy żołnierzy przy granicy z Rosją

Rosyjskie ministerstwo obrony oświadczyło dziś, że Ukraina zgromadziła przy granicy z Rosją 15 tys. żołnierzy. Resort wezwał Zachód, by przestał cynicznie wprowadzać w błąd społeczność międzynarodową ws. sytuacji na rosyjsko-ukraińskim pograniczu.

_ - Kontynuowana jest koncentracja ukraińskich sił zbrojnych przy granicy ukraińsko-rosyjskiej. Wzdłuż granicy zostało rozmieszczonych 15 tysięcy ukraińskich żołnierzy _ - powiedział wiceminister obrony Anatolij Antonow, cytowany przez agencję RIA-Nowosti.

Minister obrony Siergiej Szojgu oświadczył z kolei, że potencjał nuklearny Rosji na ziemi, w morzu i powietrzu jest w stanie _ ciągłego pogotowia _.

_ Nasza triada nuklearna pozostaje w stałej gotowości bojowej. Realizujemy jej planowe uzupełnianie o nowoczesne systemy rakietowe, dysponujące podwyższonym potencjałem bojowym _ - powiedział, składając raport prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi w siedzibie ministerstwa obrony w Moskwie w ramach ogólnokrajowych ćwiczeń wojskowych.

Wymiana tweetów pomiędzy [NATO](https://wiadomosci.wp.pl/nato-organizacja-traktatu-polnocnoatlantyckiego-6130285597505153c) i Rosją

_ Ślepym proponujemy zapoznać się z oświadczeniem prezydenta Rosji z 7 maja _ - cytuje ITAR-TASS wpis na koncie rosyjskiego MSZ na Twitterze.

Rasmussen napisał wczoraj na Twitterze, że _ nie widać żadnych oznak, aby Rosja wycofywała swych żołnierzy znad ukraińskiej granicy _. Jego stwierdzenie przeczyło wcześniejszej deklaracji prezydenta Władimira Putina, który nieco wcześniej powiedział, że Rosja wycofała swoje wojska znad granicy z Ukrainą.

Kilka godzin temu Moskwa poinformowała, że wycofuje swoje wojska znad granicy z Ukrainą. Chodzi o około 40 tysięcy żołnierzy, które według NATO Rosja miała w ostatnich tygodniach zgromadzić w rejonach przygranicznych.

Sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który przyleciał do Warszawy, powiedział, że Sojusz nie ma sygnałów świadczących o wycofywaniu się Rosjan. _ - Nie jestem w stanie potwierdzić tej informacji. Nie mamy żadnych znaków świadczących o tym, by Rosja wycofywała swoje wojska. Dlatego nadal wzywamy Rosję do wycofania, do spełnienia międzynarodowych zobowiązań i do zaangażowania się w konstruktywny proces polityczny _ - powiedział Rasmussen w siedzibie MSZ w Warszawie.

Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który wraz z ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem spotkał się wczoraj wieczorem w Warszawie z Sekretarzem Generalnym NATO, zapowiedział, że Polska i Zachód będą weryfikować deklaracje rosyjskiego prezydenta.

_ - Jeśli to zapowiedź wycofania, to byłoby to właściwym ruchem. Zależałoby nam na tym, aby prezydent Putin nie tylko wezwał do przeniesienia terminu nielegalnych referendów, ale także by wezwał separatystów oraz tych, na których Moskwa ma wpływ na wschodniej Ukrainie, do złożenia broni i włączenia się w demokratyczne wybory prezydenckie na Ukrainie _ - dodał Sikorski.

Turczynow o apelu Putina

_ Cywilizowane państwa nie negocjują z terrorystami, którzy mają krew na rękach _ - oświadczył w dziś pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow w odpowiedzi na apel prezydenta Rosji Władimira Putina o dialog z prorosyjskimi separatystami.

Turczynow podkreślił, że ukraińskie władze gotowe są do dyskusji na temat kierunków rozwoju kraju w jego obecnych granicach, jednak - jak zaznaczył - _ rozmów z terrorystami prowadzić nie będą. _

_ Zgodnie z prawem są oni (terroryści) likwidowani _ - oznajmił. Po raz kolejny powtórzył, że buntownicy, którzy dobrowolnie złożą broń i opuszczą okupowane instytucje państwowe, mogą liczyć na amnestię. P.o. szefa państwa zaprzeczył rozpowszechnianym przez Rosjan wiadomościom, że na wschodniej Ukrainie prowadzona jest operacja karna.

_ Siły MSW i wojska bronią życia i zdrowia ludzi w ramach operacji antyterrorystycznej wymierzonej w terrorystów, dywersantów i innych przestępców, którzy zabijają, gwałcą, torturują i porywają naszych obywateli _ - oświadczył Turczynow w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej urzędu prezydenckiego.

Zaostrzenie sankcji?

Najprawdopodobniej jest zgoda unijnych ambasadorów na zaostrzenie sankcji wobec Rosji. Zmienione zostały kryteria, które pozwalają na objęcie restrykcjami dodatkowych osób. To umożliwi na wpisanie na czarną listę ludzi z otoczenia Kremla, także rosyjskich oligarchów. Negocjacje wśród państw członkowskich w sprawie rozszerzenia czarnej listy rozpoczęły się.

Po kilku nieudanych podejściach, bo ambasadorowie zajmują się tą sprawą od ubiegłego tygodnia, doszło do porozumienia, gdy Niemcy i Włochy przestały blokować zmianę kryteriów. Do tej pory unijne przepisy zezwalały na objęcie sankcjami tylko tych osób, które są bezpośrednio związane z potępianymi wydarzeniami, w tym przypadku z aneksją Krymu i destabilizacją sytuacji na Ukrainie.

Teraz na czarną listę będzie można wpisać także bliskich współpracowników osób, które podejmują decyzje, biznesmenów, którzy ich finansują, lub tych, którzy czerpią korzyści, na przykład zarabiają na nielegalnych transferach z Krymu.

Jeśli ambasadorom nie uda się uzgodnić, kogo wpisać na czarną listę, wtedy decyzję zapewne podejmą unijni ministrowie spraw zagranicznych w poniedziałek na spotkaniu w Brukseli.

USA pozytywnie o wypowiedzi Putina

- USA pozytywnie przyjęły apel prezydenta Rosji do prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy o przełożenie referendum w tym regionie. To konstruktywny krok - powiedziała wczoraj rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki, dodając, że oczekiwania wobec Władimira Putina są jednak większe.

_ - Oczekujemy od prezydenta Putina więcej niż tylko apeli o przełożenie referendum, oczekujemy na przykład silnego wsparcia procesu demokratyzacji na Ukrainie _ - podkreśliła Psaki.

Władimir Putin wezwał wczoraj separatystów na wschodzie Ukrainy, by przełożyli referendum niepodległościowe planowane na 11 maja. W czasie konferencji po spotkaniu z przewodniczącym OBWE Didierem Burkhalterem w Moskwie prezydent Rosji oświadczył, że odłożenie referendum umożliwi _ stworzenie warunków niezbędnych do dialogu _.

Putin oświadczył także, że Rosja wycofała swoje wojska z granicy z Ukrainą. _ - Na razie nie ma na to żadnych dowodów _ - oświadczył rzecznik Białego Domu Josh Earnest w reakcji na wystąpienie prezydenta Rosji.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)