Holenderski statek, tak zwana klinika aborcyjna, wypłynął z Władysławowa do Holandii. Wcześniej Langenort był w kilkugodzinnym rejsie na wodach eksterytorialnych.
Przed wyruszeniem w drogę powrotną statek jeszcze raz wypłynął na wody międzynarodowe z 10-oma Polkami na pokładzie. Po 5-ciu godzinach powrócił do portu, gdzie okazało się, że znów brakuje tabletek wczesnoporonnych, tym razem 46-ciu dwóch rodzajów.
Na konferencji prasowej holenderskie feministki oświadczyły, że cel jaki stawiały sobie przed pojawieniem się w Polsce został osiągnięty. "Według naszego prawa mogłyśmy wydawać tabletki aborcyjne. Zrobiłyśmy to po co tu przypłynęłyśmy" - podkreślały.
Na konferencji pojawili się także członkowie Antyklerykalnej Partii Postępu "Racja", którzy przyjechali do Władysławowa, by zamanifestować swoje poparcie dla feministek i pożegnać "Langenort".
Wypłynięcie statku przebiegło bez przeszkód. Porządku w porcie pilnowały policja, straż graniczna i służby portowe. Na nabrzeżu było też 50-ciu działaczy Ligi Polskich Rodzin i Młodzieży Wszechpolskiej. Tym razem obyło się bez przepychanek.