Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
tłum. Robert Susło
|

Malezja: Zarabiają mimo szariatu

0
Podziel się:

Kuala Lumpur staje się centrum finansowym Islamu. Malezyjskie banki dostosowały się do specyficznych wymagań muzułmanów z całego świata.

Malezja: Zarabiają mimo szariatu
(PAP / EPA)

Kiedy Mohammed Ross spogląda przez okno swego biura na 20. piętrze, wszystko wygląda właściwie jak w Londynie. Jego spojrzenie pada na duże wskazówki wieży zegarowej, którą można było by pomylić z Big Ben`em. Wieżowce pną się w mglistym powietrzu. Ogromne napisy reklamowe banków mają przyciągnąć uwagę przechodniów z ulicy.

Ross nie spogląda jednak na Big Bena, lecz na budynek Sułtana-Abdula-Samada, który wybudowali Brytyjczycy podczas ich panowania kolonialnego. Reklamy na wieżowcach to nie reklamy Barclays czy Lloyda, lecz Bank Islam Malaysia Berhad, Al Rajhi Bank lub Syarikat Takaful. Ross jest w Kuala Lumpur i jak uważa, należy zapamiętać nazwy malezyjskich banków. "Kuala Lumpur przekształca się w coraz większym stopniu w najważniejsze islamskie centrum finansowe", mówi dyrektor brytyjskiego banku inwestycyjnego HSBC w Malezji.

Islamski Londyn i Nowy Jork w jednym

Kraj ten uchodzi za pioniera pod względem tzw. islamskiej bankowości i ubezpieczeniach. W lipcu 1983 powstał tu Bank Islam Malaysia Berhad, pierwsza instytucja bankowa ukierunkowana ściśle na potrzeby muzułmańskich klientów. Rok później działalność rozpoczął pierwszy islamski ubezpieczyciel.

_ Agencja ratingowa Standard & Poor’s (S&P) szacuje wartość rynku islamskich usług finansowych na 400 mld dolarów. "Potencjał to raczej cztery biliony dolarów" mówi analityk S&P, Anour Hassoune. "Jest to nowy, równoległy system finansowy, które trzeba traktować poważnie", mówi Sameer Abdi z Ernst & Young. _Dodatkowy impuls dla branży nadszedł przed czterema laty, zwłaszcza z powodu wysokich cen ropy i błyskawicznie rosnącym dochodom świata arabskiego. Premier Malezji Abdullah Badawi chce skorzystać na tym boomie. Malezja ma się stać centrum islamskiego świata finansowego.

Obejść prawo Koranu

W przeciwieństwie do tradycyjnych usług finansowych według prawa islamskiego nie mogą być wymagane lub płacone odsetki. Poza tym szariat zakazuje udziału w określonych interesach, np. związanych z alkoholem, wieprzowiną czy hazardem. Niejako tylnymi drzwiami banki i ubezpieczenia są jednak w stanie zaoferować atrakcyjne oprocentowanie, wypłacając zamiast odsetek zyski.

Dzięki takim trikom islamskie instytucje finansowe mogą oferować prawie wszystkie usługi, jakie oferują konwencjonalne instytucje: książeczki oszczędnościowe, karty kredytowe, zgodne z prawem islamskim pożyczki pod nazwą Sukuk, do tego hipoteki, akcje, fundusze inwestycyjne i ostatnio nawet derywaty.

Agencja ratingowa Standard & Poor’s (S&P) szacuje wartość rynku islamskich usług finansowych na 400 mld dolarów. "Potencjał to raczej cztery biliony dolarów" mówi analityk S&P, Anour Hassoune. "Jest to nowy, równoległy system finansowy, które trzeba traktować poważnie", mówi Sameer Abdi z Ernst & Young.

11 września zmiótł arabskie pieniądze z Zachodu

Premier Badawi traktuje to poważnie. Rząd w Kuala Lumpur postawił sobie za cel podniesienie do roku 2010 udziału islamskich banków i ubezpieczeń w gospodarce narodowej z prawie 12 do 20 procent. W ten sposób umocniona zostanie pozycja w branży, którą zainteresowały się również Bahrajn, Dubai i Singapur.

_ Malezja znajduje się już na szczycie rynku: z około 60 procentami kraj zdobył lwią część globalnego rynku Sukub, specyficznie ukształtowanych pożyczek, które nie naruszają muzułmańskich przepisów. Rynek ten ma obecnie wartość 40 mld dolarów. _Ulgi podatkowe mają przyciągnąć lokalnych, przede wszystkim jednak zagranicznych inwestorów. Dodatkowo rząd rozluźnił wprowadzone podczas kryzysu azjatyckiego w latach 1997/98 kontrole dewizowe. Od połowy ubiegłego roku malezyjskie, jak również zagraniczne, instytucje bankowe mogą prowadzić interesy w walutach obcych. Ma to zachęcić przede wszystkim inwestorów ze świata arabskiego.

Kasy inwestorów są zapełnione zyskami ze sprzedaży ropy, tzw. petrodolarami. "Dlatego banki poszukują nowych rynków", mówi Abdi. Tradycyjne rynki inwestycyjne, jak USA czy Wielka Brytania, stały się od czasu zamachów z 11 września 2001 dla muzułmanów tabu, a arabscy inwestorzy są na celowniku tamtejszych władz.

Już teraz muzułmańska Malezja cieszy się dużym powodzeniem wśród arabskich inwestorów. Z 1,5 mld muzułmanów około 700 mln żyje w południowej i południowo-wschodniej Azji. "Malezja jest idealną odskocznią dla obiecujący rynków w Indonezji, Indiach czy Chinach", mówi Ross.

Długotrwały boom czy petrodolarowa bańka?

W Indonezji na przykład, kraju z największą liczbą muzułmańskiej ludności w regionie, sektor islamski usług finansowych jest jeszcze zupełnie nierozwinięty. Ponadto przepisy dla produktów i usług zgodnych z prawem Szariatu są półwyspie malezyjskim bardziej liberalne niż w innych krajach muzułmańskich.

Wydaje się, że strategia Badawisa odnosi skutki. Już na początku 2006 roku otworzył swoje przedstawicielstwo w Kuala Lumpur otworzył Kuwait Finance House, zaraz potem arabski Al Rajhi Bank a wkrótce swoje przedstawicielstwo otworzy katarski Asian Finance Bank.

Pod jednym względem Malezja znajduje się już na szczycie rynku: z około 60 procentami kraj zdobył lwią część globalnego rynku Sukub, specyficznie ukształtowanych pożyczek, które nie naruszają muzułmańskich przepisów. Rynek ten ma obecnie wartość 40 mld dolarów. Standard&Poor's uważa, że do roku 2010 światowy rynek dla tych usług podwoi się - z Malezją na szczycie.

Rząd w Kuala Lumpur chce ściągnąć do kraju te pieniądze również dlatego, że w ten sposób mógłby doprowadzić do porządku notorycznie zacofaną infrastrukturę. Tylko do roku 2010 premier Badawi chce przeznaczyć w przeliczeniu dziesięć miliardów euro na polepszenie infrastruktury drogowej i energetycznej. Działania te mają być finansowane dzięki pożyczką Sukub.

Czy interes z islamskimi produktami finansowymi jest rzeczywiście długotrwały, czy branże napędzają tylko wysokie wpływy z wydobycia ropy, dopiero się okaże. "Mimo wysokich wskaźników branża jest jeszcze w powijakach", mówi analityk S&P, Sani Hamid. "Produkty muszą stać się jeszcze bardziej konkurencyjne", przyznaje Abdi, doradca w Ernst&Young. Czasami instytucje bankowe koncentrują się za bardzo na prawie Szariatu a za mało na interesach inwestorów.

Oryginał artykułu opublikowano na stronach ZEIT online

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)