Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Mocny głos w sprawie Ukrainy. Ekspertka mówi, kto zastąpi Janukowycza

0
Podziel się:

- Ukraina nie potrzebuje Brukseli by walczyć z korupcją i modernizować gospodarkę - mówi Lilit Gevorgyan w rozmowie z Money.pl.

Mocny głos w sprawie Ukrainy. Ekspertka mówi, kto zastąpi Janukowycza
(IHS)

- _ Prezydent Wiktor Janukowycz w końcu zrezygnuje i zapowie wcześniejsze wybory. Po nich zostanie zastąpiony przez osobę, która będzie cieszyć się większym zaufaniem. Taką, która będzie potrafiła wypełnić lukę między wschodnią a zachodnią Ukrainą _ - oto scenariusz przyszłości Ukrainy, który w rozmowie z Money.pl kreśli Lilit Gevorgyan, analityk brytyjskiego ośrodka IHS Global Insight. Jej zdaniem wczorajsza dymisja premiera Ukrainy nastąpiła za późno. Wskazuje też na ważne różnice pomiędzy dzisiejszym konfliktem a Pomarańczową Rewolucją sprzed blisko dekady.

Łukasz Pałka, Money.pl: Czy na Ukrainie wybuchnie wojna domowa?

Lilit Gevorgyan, analityk IHS Global Insight: Wydaje mi się, że to trochę za mocne słowa. Co prawda, obecnie jesteśmy świadkami starć na wielką skalą pomiędzy radykalnymi demonstrantami a stroną rządową, ale władze raczej wstrzymają się z decyzją o użyciu armii. To by w niczym nie pomogło. Prawdopodobne jest za to wprowadzenie stanu wyjątkowego. Taka decyzja może zapaść, jeżeli opozycja będzie kontynuowała swoją strategię przejmowania budynków administracji siłą.

Wczorajsza dymisja premiera Mykoły Azarowa może utwierdzić opozycję w przekonaniu, że przyjęta taktyka jest dobra.

To prawda. Można powiedzieć, że dymisja miała miejsce nieco za późno. Opozycja zdążyła już przecież odrzucić propozycję udziału w obecnej władzy. Dlatego stworzenie nowego rządu raczej nie przekona ludzi do tego, by zaprzestali demonstracji.

Protestujący są coraz bardziej przekonani, że pozycja prezydenta z dnia na dzień słabnie, a jego władza zbliża się ku końcowi. To raczej wyklucza możliwość jakiegokolwiek kompromisu. Dla opozycji jest jasne, że Janukowycz musi odejść. A to zwiększa ryzyko nasilenia przemocy i starć.

**

fot. IHS Lilit Gevorgyan, ekonomistka, jest analitykiem w brytyjskim ośrodku IHS Global Insight. Specjalizuje się w tematyce dotyczącej krajów byłego Związku Radzieckiego. To zupełnie nie przypomina protestów z okresu _ Pomarańczowej Rewolucji _.**

Trzeba przede wszystkim podkreślić jedną sprawę. A mianowicie to, że tym razem w demonstracje są zaangażowane o wiele radykalniejsze grupy ludzi. Dzisiejsza opozycja nie jest jednolitym tworem. To _ patchwork. _Mamy w nim zarówno nacjonalistów, jak i zwolenników byłego boksera Witalija Kliczko, który dopiero musi udowodnić, że jest mężem stanu.

Wśród demonstrantów duże znaczenie mają grupy zamknięte na jakiekolwiek negocjacje. Nie wierzą w pokojowe protesty. Zakładają, że one nie wystarczą, więc tylko agresja i przemoc mogą doprowadzić do zmiany władzy.

Z czego wynika taka zmiana postawy?

_ Pomarańczowa Rewolucja _ pokazała, że pokojowe protesty w całym kraju mogą doprowadzić do zmiany rządu pokojową drogą. Problem w tym, że nowa władza nie dotrzymała swoich obietnic. Nie skończyła z korupcją, nie pogłębiła integracji europejskiej, wreszcie nie ograniczyła ogromnych wpływów oligarchii w gospodarce. Wpędziła za to Ukrainę w konflikt z Rosją, a do tego pogorszyła się sytuacja ekonomiczna.

Właśnie dlatego w 2010 roku obywatele w demokratycznych wyborach wybrali Janukowycza. Chcieli w ten sposób powiedzieć _ nie _ rządom Julii Tymoszenko.

Fakt, że Wiktor Janukowycz został wybrany w demokratyczny sposób, umacnia jego pozycję w obecnej sytuacji?

Na pewno jest kilka czynników, które pomagają mu utrzymać się na swoim stanowisku. Raczej nie wynikają one z jego zdolności do bycia mężem stanu. To raczej efekt tego, jak obecnie wygląda opozycja. Była ona skuteczna w tym, by zbudować barykady i wyciągnąć ludzi na ulice. Ale chociażby elity biznesowe wcale nie mają przekonania, że po dojściu do władzy stworzony przez opozycję rząd będzie w stanie ustabilizować sytuację ekonomiczną w kraju.

Protestujący nie mają recepty na rozwiązanie problemów Ukrainy?

Chociaż teraz opozycja wydaje się zjednoczona, to nie ma żadnej gwarancji, że tak będzie po przejęciu władzy. Czym innym jest wyprowadzić ludzi na ulice, a czym innym zająć się pilnymi reformami gospodarczymi. Nikt nie odpowiedział też na pytanie, co stanie się gdy na przykład Rosja zaprzestanie pomocy finansowej i wycofa się ze zniżek na zakup gazu.

Pomarańczowa rewolucja dała władzę politykom z większym kapitałem politycznym i zaufaniem społecznym. A nawet oni nie przynieśli zmian. Trudno więc oczekiwać, by teraz ktoś dał jakiekolwiek gwarancje.

Kto zatem ma obecnie realną władzę na Ukrainie?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie. Jeżeli mówimy o gospodarce, to oczywiście należałoby wskazać wielki biznes, który ma wpływ na rząd i polityczne decyzje. Ten biznes też jest jednak podzielony. Niektórzy chcieliby rozwijać działalność na większą skalę w Unii Europejskiej, inni - woleliby, by nic się nie zmieniało, bo to przynosi im większe korzyści. Nowa władza będzie musiała znaleźć sposób na to, jak pogodzić ze sobą te interesy.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/68/m295492.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/znany;ekonomista;ostro;o;janukowyczu;licza;sie;wladza;i;pieniadze;reszta;nie;ma;znaczenia,48,0,1464624.html) *Na Ukrainie toczy się gra o miliardy dolarów * - _ Prezydentowi nie zależy na żadnych reformach. Chce za to ukraść jak najwięcej z państwowej kasy _ - twierdzi ekspert w rozmowie z Money.pl. Brak jednomyślnego pomysłu na przyszłość to jeden z powodów, który utrudnia zmiany na Ukrainie?

Dlatego w naszej rozmowie wracam do _ Pomarańczowej Rewolucji _. Wtedy nowa władza dostała czystą kartę, miała kompletne zaufanie ludzi, bo wcześniej nie byli u władzy. Wzięli ją i nie potrafili tego wykorzystać. Pojawiały się nawet oskarżenia o to, że rząd Julii Tymoszenko wspiera zaprzyjaźnionych oligarchów. Teraz sytuacja jest zupełnie inna, bo trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, jak przekonać do siebie społeczeństwo po raz drugi.

Zatem w przyszłości Ukraina wejdzie do Unii Europejskiej czy pozostanie blisko Rosji?

Muszę powiedzieć, że sprzeciwiam się takiemu stawianiu sprawy.

Dlaczego?

Bo ideologiczne stwarzanie sytuacji _ albo-albo _ to nie jedyna droga, którą Ukraina ma przed sobą. Myślę, że w dłuższej perspektywie Ukraina w końcu wejdzie do Unii Europejskiej. Wiele zależy tu od interesów ekonomicznych, a nie od ideologii. Ukraina pójdzie w tę stronę, gdzie będzie widziała dla siebie lepsze warunki ekonomiczne. Dlatego ze względu na historyczne doświadczenia najlepszym rozwiązaniem byłaby gra na porozumienie się z obiema stronami, zamiast wykluczania jednej z nich.

Rosja na to pozwoli?

Nie kupuję argumentu, że Ukraina jest całkowicie uzależniona od Rosji. Weźmy przykład gazu. Przez Ukrainę idzie tranzytem około 8 procent gazu z Rosji. W razie eskalacji konfliktu handlowego z Rosją Ukraina mogłaby zamknąć ten przepływ i wówczas dość łatwo spowodować Rosji problemy. Nawet podczas wojny handlowej w 2013 roku to Rosja jako pierwsza zapłaciła za tranzyt gazu na pięć lat naprzód, zapewniając finansowe wsparcie Ukrainie. Tego nie można powiedzieć na przykład o Międzynarodowym Funduszu Walutowym.

Unia Europejska oferuje wolny handel. Ale gdy przyjrzymy się bliżej, to handel już funkcjonuje na korzystniejszych warunkach celnych dla 1,7 tysiąca produktów.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/56/m290872.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/obroty;handlowe;ue;i;ukrainy;to;prawie;40;mld;euro;rocznie;rosja;nie;pozwoli;na;wiecej,167,0,1434023.html) *Obroty handlowe UE i Ukrainy to prawie 40 mld euro rocznie * W sporze o Ukrainę nie chodzi tylko o wolność i demokrację. W tle są ogromne pieniądze. Mimo tego Rosja i Unia Europejska są stawiane na dwóch przeciwstawnych biegunach.

Ale nie jest tak, że jeżeli Rosja zamknie granice dla ukraińskich eksporterów, to Ukraina zostanie z niczym. Z drugiej strony Ukraina nie potrzebuje Unii Europejskiej, by wprowadzać reformy, walczyć z korupcją i modernizować gospodarkę. To ich wybór.

Rosja z kolei zdała sobie sprawę, że długoterminowa umowa z Ukrainą wydaje się nierealna, bo kraj jest niestabilny.

Jaka zatem może być rola Unii Europejskiej w obecnym konflikcie?

Przedstawiciele Unii Europejskiej mogą odegrać dużą rolę jako mediatorzy. Podobną rolę widzę dla Szwajcarii. Powinni prowadzić negocjacje w kierunku rozładowania napięcia na ulicach, zakończenia walk, a następnie doprowadzenia do wcześniejszych, demokratycznych i uczciwych wyborów. Jeżeli Unii Europejskiej zależy na Ukrainie, to jej przedstawiciele powinni pokazać, że zależy im na demokracji i pokoju w tym kraju.

Czyli nie dostrzega Pani szans na wejście przedstawicieli opozycji do rządu bez wcześniejszych wyborów?

Tak jak wspomnieliśmy na początku, demonstranci już odrzucili takie propozycje. Chcą rezygnacji prezydenta. Teraz upewniają się w swoim stanowisku.

Janukowycz w końcu ustąpi ze stanowiska?

To najbardziej prawdopodobny scenariusz. Prezydent Janukowycz w końcu zrezygnuje i zapowie wcześniejsze wybory. Po nich zostanie zastąpiony przez osobę, która będzie cieszyć się większym zaufaniem. Taką, która będzie potrafiła wypełnić lukę między wschodnią a zachodnią Ukrainą.

Potrafi Pani wskazać taką osobę?

Opozycji trudno będzie wskazać kandydata w wyborach. Z kolei elity biznesowe mogą porzucić Janukowycza w przekonaniu, że trzeba znaleźć innego kandydata, który zapewni zwycięstwo nad opozycją. Wśród takich kandydatów można wskazać Serhija Tihipko, na którego wskazuję już od 2010 roku. To biznesmen z partii regionów, który ma opinię proeuropejskiego i mógłby zostać zaakceptowany przez społeczeństwo.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)