Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Nie mam urazy do prezesa PiS". Palikot zmienia twarz

0
Podziel się:

- Prawdziwy patriota buduje, a nie umiera dla ojczyzny - mówi Money.pl lider Twojego Ruchu, namawiając do przyjęcia euro.

"Nie mam urazy do prezesa PiS". Palikot zmienia twarz
(PAP/Tomasz Gzell)

_ - Mrzonki o wielkiej armii i czołgach jadących na Wschód to myślenie z ubiegłych wieków. Nam potrzebne jest euro i silne zjednoczenie Europy - _mówi Janusz Palikot, przewodniczący Twojego Ruchu. W sprawie błyskawicznego przyjęcia europejskiej waluty jest w stanie usiąść do stołu nawet z Jarosławem Kaczyńskim. - _ Patriotyzm to nie umieranie za ojczyznę, ale sensowna praca na jej rzecz - _przekonuje. W chwili zagrożenia ze strony Rosji, gospodarka i pieniądze stają się priorytetem dla jego partii: _ dojrzewamy i musimy wyłamać się poza zaklęty krąg poparcia na poziomie 8 procent _.

Zamiast nowych rakiet, samolotów, okrętów i wielkiej armii, mówi Pan: _ Euro i szybka integracja Europy _. A co z cieniem groźnego i nieobliczalnego Władimira Putina i oddziałami rosyjskiego specnazu u naszych granic?

To oczywiście pewien skrót myślowy, ale uważam, że jeśli dzisiaj Władimir Putin nie wkracza do Polski, to dlatego, że Polska ma ponad 70 miliardów euro wymiany handlowej z Niemcami i ponad 70 procent wartości wymiany handlowej z krajami Unii Europejskiej, w przeciwieństwie do Ukrainy. Zapracowaliśmy na to ciężko przez ostatnie ponad 20 lat, niezależnie od opcji, która rządziła krajem. Prezydent Rosji zdaje sobie doskonale sprawę, że atak na Polskę wywołałby reakcje o wiele bardziej zdecydowane i stanowcze niż w przypadku naszego wschodniego sąsiada.

To raczej dzięki temu, że jesteśmy w NATO, Putin nie odważyłby się nas zaatakować. Ukraina przecież nie jest.

Układy nie chronią nas tak skutecznie, jak nam się wydaje. Ukraina podpisała w połowie lat 90. memorandum ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Rosją, na mocy którego w zamian za gwarancje dla swojej integralności terytorialnej, oddała Rosjanom całą broń atomową. Oczywiście, że to jest trochę co innego niż Pakt Północnoatlantycki, ale musimy mieć świadomość, że wszelkie traktaty, umowy i sojusze chronią dopóty, dopóki stoją za tym realne, gospodarcze interesy. Myśmy się tego nauczyli w ubiegłym wieku bardzo boleśnie i nie możemy o tym zapominać.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/243/m300275.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/ukraina;w;unii;europejskiej;to;sprawa;pilna,236,0,1490412.html) *Tusk o pilnym podpisaniu umowy Ukraina-UE * Premier Donald Tusk zaproponował pilne podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE. Sytuacja, w której jakikolwiek atak na Polskę będzie oznaczał ekonomiczną konieczność reakcji Zachodu, a nie możliwość i obowiązek moralny wynikający z traktatów, a wymuszający obronę ze względu na własne interesy Niemców, Francuzów, Brytyjczyków, czy nawet Amerykanów, spowoduje, że będziemy mogli mówić o naszym realnym bezpieczeństwie. Wtedy kiedy atak na nas będzie uderzał w całą europejską gospodarkę. To się stanie z dwóch powodów: jeśli będziemy mieli wspólną walutę i
jeszcze większy udział w handlu i tworzeniu wysokich technologii, a co za tym idzie udział w większych marżach w produkcji gospodarczej.

Już teraz jesteśmy w pierwszej dziesiątce gospodarek Unii Europejskiej, po przyjęciu wspólnej waluty jakikolwiek atak na nas, w portfelach i na własnej skórze od razu odczują Niemcy, Francuzi, Włosi czy Hiszpanie. Dążenie do wprowadzenia euro i przestawianie naszej gospodarki na wysokie technologie to nie tylko ekonomia, to ma także swój wymiar militarny. Doskonale pamiętamy, że w system finansowy Grecji Bruksela zdecydowała się wpompować ponad 500 mld euro, by ratować ich przed bankructwem. Nie zrobiono by tego, gdyby Grecja nie należała do strefy euro i jej upadek nie zagrażał bezpośrednio Berlinowi, Paryżowi czy Brukseli.

Silna, nowoczesna i profesjonalna armia to jednak znaczący czynnik odstraszający Rosjan. Nie chce Pan, by wydać ponad 130 mld złotych, jak zaplanowano na jej modernizację?

Oczywiście, że sprawną i nowoczesną armię musimy mieć, bo nie może być chociażby tak, jak teraz na Krymie, gdzie widzimy rozziew między uzbrojonymi w przestarzałą broń i fatalnie opłacanymi żołnierzami ukraińskimi, a Rosjanami.

Nowoczesna i sprawna armia jednak musi kosztować i o tym mówił w Sejmie premier Donald Tusk oraz prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Na pewno nie aż ponad 130 mld złotych. Zanim je wydamy na broń należy się zastanowić, czy nie lepiej byłoby je poświęcić na przyjęcie euro, pomoc w unowocześnianiu polskich firm, ich promocję i przyciąganie kapitału z Zachodu.

Przecież Pan wie, że obok sektora budowlanego, czy energetycznego, zbrojeniówka to bardzo ważne koło zamachowe dla rozwoju gospodarki i przemysłu. Przecież część tych środków na armię ma trafić do polskich firm.

Ta część, która miałaby trafić do naszych firm, jest jeszcze do zaakceptowania, bo to na pewno pobudziłoby koniunkturę gospodarczą w naszym kraju. Z drugiej strony nie wpadajmy w histerię. Wcale nie musimy wydawać kilku procent PKB na armię. Nawet przy tym napięciu na Wschodzie, wojna nam nie grozi. Poza tym, nawet gdybyśmy wydali więcej niż zaplanowano, to i tak nasza armia nie będzie się mogła mierzyć z rosyjską, chińską czy choćby z turecką. I tak będziemy musieli liczyć na innych. Problem polega na tym, żeby nikomu się nie opłacało atakować Polski. To można zyskać tylko przez integrację gospodarek europejskich w jeden organizm.

Jeśli ma być silna armia, to niech będzie to armia europejska z naszym udziałem. Teraz wszystkie państwa członkowskie Unii wydają w sumie rocznie na swoje narodowe siły zbrojne ponad 200 mld euro, służy w nich około dwóch milionów żołnierzy, a jak przychodzi co do czego, to musimy prosić o pomoc Amerykanów. Czy to Libia, Mali czy Bośnia - bez nich nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Zróbmy wreszcie jako Europejczycy z tym porządek. Zacznijmy inwestować we wspólnej, europejskie siły zbrojne. Teraz mamy w Europie zaledwie kilkunastotysięczne siły szybkiego reagowania, może sytuacja na Ukrainie i agresja Rosji jest okazją do wystąpienia Polski z taką inicjatywą w Europie? Zamiast tego występujemy z jakąś bałamutną ideą budowy wielkiej armii na własną rękę.

Mówi Pan jak Jarosław Kaczyński. Już w 2007 roku proponował utworzenie silnej, wielonarodowej armii europejskiej złożonej z jednostek wojskowych państw członkowskich, oddanych pod wspólne dowództwo i to nawet kosztem pieniędzy dla naszych rolników. Wchodzi Pan w jego buty.

Wchodzę w buty wszystkich federalistów i integrystów europejskich i to z wielu rożnych opcji w Parlamencie Europejskim, od liberałów po socjalistów. Wspólna waluta, unia bankowa, a później wspólna armia to kolejne etapy ściślejszego jednoczenia Europy. To z kolei uniezależni nas bardziej od kaprysów Rosjan.

Wtedy wspólnie moglibyśmy negocjować ceny surowców, w tym gazu, co spowodowałoby ich obniżenie. Moskwie trudniej będzie się przeciwstawić zjednoczonej i silnej militarnie Europie. Oczywiście temu powinna towarzyszyć rozbudowa rurociągów wewnątrz Europy, która uniemożliwiłaby rozgrywanie poszczególnych krajów z osobna.

Może lepiej zacieśniać relacje gospodarcze z Rosją? Jeżeli te związki będą na wyższym finansowo poziomie, im też nie będzie się opłacało nas atakować.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/55/m190775.jpg ) ] (http://prawo.money.pl/aktualnosci/wiadomosci/artykul/amerykanskie;f-16;przyleca;do;polski;razem;z;nimi;300;zolnierzy,169,0,1490601.html) *Amerykańskie F-16 przylecą do Polski. Razem z nimi 300 żołnierzy * To odpowiedź USA na sytuację na Ukrainie. W pewnym stopniu jest to jakaś strategia, ale czy do końca skuteczna w przypadku Rosji? Proszę spojrzeć na Niemcy, które poprzez kontakty gospodarcze próbują przybliżyć Rosję do Europy. Ich wymiana handlowa z Rosjanami prawie dorównuje tej z Polską, czyli wynosi około 70 mld euro. Niemcy zainwestowali w budowę fabryk w Rosji ponad 100 mld euro. Mimo tego Putin traktuje Niemcy z dość dużą arogancją i nonszalancją, i jak przychodzi co do czego, to niespecjalnie liczy się ze zdaniem kanclerz Angeli Merkel. Przecież to ona miała powiedzieć Obamie, że w rozmowie z
Putinem miała wrażenie, że żyje on w innej rzeczywistości. To oznacza, że mimo tych powiązań gospodarczych Putin ją zlekceważył.

Może to nie Putin odjechał, a inni przywódcy, którzy zapomnieli o tym, że on wywodzi się z KGB i robił, to co robił w Czeczenii i w Gruzji? Może to Obama, Merkel czy Cameron żyli w ostatnich latach w ułudzie, że Putin to przewidywalny polityk?

To prawda, że przez ostatnie lata Putin sprawiał wrażenie rozsądnego przywódcy, z którym można się dogadać po dobroci. Przecież decydując się na organizację olimpiady w Soczi, chciał wzmocnić wizerunek europejskiego, przewidywalnego polityka. Tymczasem jednym ruchem w sprawie Ukrainy wyrzucił ponad 50 mld dolarów wydane na igrzyska w błoto. Jednak po tym, jak Janukowycz upadł, zdjął maskę i pokazał twarz nieliczącego się z nikim satrapy. To pokazuje, że sam na sam z Rosją nie mamy szans, musimy się o wiele mocniej zintegrować z Unią Europejską.

Mówi Pan, zamiast armat - euro. Jednak właśnie brak euro ratował wiele naszych firm w kryzysie, kiedy to dzięki słabnącemu złotemu, rosła ich konkurencyjność na Zachodzie. Dzięki temu rósł nasz eksport.

My mniej zarobiliśmy na tracącym na wartości złotym, niż teraz chcemy wpompować w armię, by iluzorycznie poprawić sobie poczucie bezpieczeństwa. Wprowadzenie euro kosztowałby nas o wiele mniej. Przed laty NBP oszacował koszt wejścia do strefy euro na niespełna 30 mld złotych.

Poza tym według władz NBP obecny kurs euro do złotego sprzyja przyjęciu europejskiej waluty i jest korzystny dla naszych eksporterów. Nie muszę przypominać, że przyjęcie euro to pozbycie się ryzyka walutowego i dodatkowe inwestycje w Polsce. Niebagatelny jest też wpływ na obniżenie kosztów naszego długu. Teraz nasze obligacje są oprocentowane ponad dwukrotnie wyżej niż niemieckie. To jest haracz jaki musimy płacić za ryzyko. Po wejściu do strefy euro, to ryzyko spadnie. My musimy tam wejść, bo i tak jesteśmy za małym rynkiem, by liczyć na obniżenie kosztów emisji obligacji. Teraz, przy kryzysie ukraińskim i dużej przychylności dla wejścia do eurolandu, Polska ma szanse wynegocjować korzystne warunki, jeżeli chodzi o kurs. Musimy to wykorzystać.

A co strachem Polaków przed drożyzną? W wielu krajach po przyjęciu euro, ceny znacząco poszły w górę.

W wielu przypadkach my mamy już ceny takie, jak na Zachodzie. Wystarczy porównać ceny produktów żywnościowych w naszych marketach i te za nasza zachodnią granicą. Nasza waluta i tak jest już mocno związana z euro. Są różne, sprawdzone metody, na ograniczenie apetytów handlowców. Można to ręcznie sterować.

Powrót do cen urzędowych, jak w PRL? Przecież to niemożliwe.

Nie chodzi o narzucanie cen i sterowanie gospodarką, ale o wymuszenie na przykład jednoczesnego drukowania cen w euro i w złotym po kursie konwergencji. Wtedy ludzie będą mogli się zorientować, czy ktoś chce ich naciągnąć czy nie. Ten rząd i parlament, nawet Jarosław Kaczyński, jeżeli się mieni wielkim patriotą, powinien się zgodzić na zmianę konstytucji i przejście na euro. W 2008 roku nam się to nie opłacało, a teraz mamy swoje pięć minut.

Będzie Pan namawiał Jarosława Kaczyńskiego do zgody na wprowadzenie euro? Jeżeli nawet się spotykacie - jak to było u premiera Donalda Tuska - to nie ma mowy o rozmowach, czy nawet o podaniu ręki.

Ja nie ma żadnych uprzedzeń do Jarosława Kaczyńskiego. Jak będzie trzeba, to jestem gotowy na spotkanie. Mogą rozmawiać z nim, jak i z każdym, kto będzie mógł przyczynić się do tego, by tak się stało.

A jak jedyną odpowiedzią będzie zarzut pod Pana adresem o brak patriotyzmu?

Jak słyszałem Kaczyńskiego w Sejmie mówiącego, że w badaniu opinii publicznej 41 procent Polaków nie chce umierać za ojczyznę, włosy mi stanęły dęba. To jakieś kompletne bzdury. Jeżeli nawet były takie odpowiedzi, to tylko świadczą o rozsądku przepytywanych ludzi. Chodzi o to, byśmy wreszcie nie musieli umierać za Polskę. Że patriotyzm nie polega na tym, że garstką porwiemy się na mocarstwo atomowe. Patriotyzm to wprowadzenie euro. Polacy gotowi są na wyrzeczenia, ale w ramach tak rozumianego patriotyzmu. Myślenie Kaczyńskiego o tym, że pojedziemy gdzieś czołgami na Wschód, jest dwudziestowieczne, a nawet dziewiętnastowieczne. Jeżeli już Putin się czegoś przestraszy, to tylko strat finansowych, tego, że rubel straci jeszcze więcej, że nikt nie będzie chciał z nim handlować, a nie polskiej armii.

Wyciąga Pan rękę do Kaczyńskiego, ale go Pan jednocześnie ostro krytykuje. Jak to w końcu jest?

Chcę zgody w sprawach zasadniczych i ważnych dla Polski. Zwrócę się do parlamentu w przyszłym tygodniu o debatę na ten temat i zaproponuję scenariusz działań. Jak już się zakończy krymski kryzys, premier mógłby Radę Kryzysową zobligować do wymyślenia strategii, które lepiej przygotowałoby nas do podobnych zagrożeń. Na naszych oczach coś w geopolityce nieodwołanie się zmienia i powinniśmy przyspieszyć przyjęcie euro. Kaczyński chce więcej na armię, ja chcę euro, może znajdziemy jakiś kompromis.

Gra Pan teraz na fortepianie - gospodarka. A co z pozostałymi, do których co jakiś czas Pan się przysiada, jak legalizacja marihuany, związki partnerskie, czy stosunek do Kościoła?

Musimy zachować pewne proporcje. Po to przekształciliśmy Ruch Palikota w Twój Ruch, żeby poszerzyć język, którym mówimy do wyborców. Musimy wyrwać się za zaklętego kręgu 8-10 procent poparcia i powalczyć o więcej. Dojrzeliśmy jako formacja. Nie od razu można wypracować szeroki program, ale to nie oznacza, że przestajemy upominać się o związki partnerskie czy legalizacje marihuany. Podkreślam, że konieczne zachowanie jest odpowiednich proporcji w dzisiejszej sytuacji. Mamy pomysł na emerytury obywatelskie, system podatkowy, całą strategie gospodarcza państwa. Mamy też pomysły na przyszłość Europy. Po wyborach do Europarlamentu szykujemy się, by w 2015 roku wygrać wybory do Sejmu i Senatu.

Ale już Pan nie postuluje budowy fabryk przez państwo?

Nie chodzi oto, żeby minister skarbu brał się za budowanie hal fabrycznych. Chodzi o spójną strategię rozwoju gospodarczego tak, by na przykład fundusze unijne kierować w wybrane, przyszłościowe i prorozwojowe dziedziny. Albo na przykład warunek, by dofinansowanie do inwestycji było udzielane, jeżeli przedsiębiorca chce kupić maszyny czy technologie bardziej zaawansowane niż dotychczas. W przypadku rolnictwa mogłoby to być podnoszenie przerobu i obróbki eksportowanej przez nas żywności tak, by nie były to półtusze czy zwykłe owoce, ale przetwory i wyroby z nich wyprodukowane. Rząd może to robić wykorzystując pieniądze z Brukseli, ale też reformując system podatkowy.

Jaki wynik typuje Pan w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego?

Dostaniemy od 8 do być może 15 mandatów. Listy kandydatów z zachowaniem parytetów i suwaka ogłosiliśmy w miniony weekend i już zaczęliśmy kampanię wyborczą. Będzie to kampania w prawdziwie amerykańskim stylu. Będziemy jeździć po całym kraju i intensywnie spotykać się z wyborcami. Odwiedzimy ponad 300 powiatów. Nikt nie prowadził tak intensywnej kampanii. Jestem przekonany, że najszybszy start kampanii da nam przewagę.

Wracając do Putina, to chyba jedyna osoba, która jest w stanie zjednoczyć polska scenę polityczną. Może trzeba mu podziękować?

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/180/m298420.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/ukraincy;zarabiaja;trzy;razy;mniej;od;nas;ceny;te;same,17,0,1481489.html) *Ukraińcy zarabiają trzy razy mniej od nas. Ceny te same * Co czwarty Ukrainiec żyje w nędzy. Połowie bezrobotnych nie opłaca się nawet rejestrować. W sytuacjach zagrożenia, zwłaszcza ze Wschodu, Polacy zawsze się spinają. Tak już mamy, że jak robi się bezpiecznie i spokojnie, to zaczynamy się kłócić i gryźć. Zacznie się decydujący okres kampanii wyborczej, to spokojnie, czar pryśnie. Ja bym wcale się tak tym nie martwił. Przecież w demokracji nie chodzi o to, by każdy każdemu przytakiwał, bił brawo i myślał tak samo. My musimy się różnić w pomysłach, diagnozach i koncepcjach. Musimy jednak pamiętać, że są obszary takie, jak polityka zagraniczna, czy strategiczne, długofalowe interesy
Polski, gdzie powinniśmy chociaż dogadywać się ponad partyjnymi podziałami.

To, że Polska tak daleko odjechała Ukrainie w ciągu minionych ponad 20 latach, to zasługa tego, że nieważne czy przy sterach był Mazowiecki, Balcerowicz, Cimoszewicz czy Geremek - wszyscy realizowali tę samą linię w polityce zagranicznej i dzięki temu jesteśmy mocną europejską gospodarką.

Jak się skończy inwazja Rosji na Krym?

Pełzającym przejęciem półwyspu przez Moskwę i ciągłymi prowokacjami ze strony Moskwy pod adresem Kijowa, aż do wyborów parlamentarnych i prezydenckich na Ukrainie. Napięcie będzie rosło i spadało. Musimy wykorzystać ten czas dla Polski.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)