Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Protesty w Turcji. Gospodarka to odczuje?

0
Podziel się:

Trwające od zeszłego tygodnia największe od lat antyrządowe protesty w Turcji mogą wystraszyć turystów.

Protesty w Turcji. Gospodarka to odczuje?
(PAP/EPA/SEDAT)

aktualizacja 16:53

Trwające od zeszłego tygodnia największe od lat antyrządowe protesty w Turcji mogą wystraszyć turystów. Ankara napominana m.in. przez USA stara się łagodzić sytuację, jednak, jeśli wystąpienia przekształcą się w kolejną rewolucję, gospodarka może ucierpieć.

Zamieszkiwaną głównie przez muzułmanów Turcję określa się mianem mostu łączącego Europę i Azję. Jak zauważyła AP, dzięki starożytnym zabytkom, szerokim piaszczystym plażom Morza Śródziemnego, a także światowej metropolii - Stambułowi, kraj może cieszyć się kwitnącym przemysłem turystycznym.

Turcja przyciągnęła w zeszłym roku ponad 37 mln odwiedzających. Według tamtejszego Ministerstwa Kultury i Turystyki kraj należy do 10 najpopularniejszych destynacji turystycznych na świecie. W tym roku liczba odwiedzających wyniosła już 5,2 mln, co stanowi prawie 14-procentowy wzrost w porównaniu do analogicznego okresu w 2012 r.

Dla Polaków Turcja też jest jednym z najważniejszych kierunków wycieczek. W zeszłym roku, zgodnie z danymi polskiego Ministerstwa Sportu i Turystyki, kraj ten odwiedziło 300 tys. naszych rodaków.

Póki co starcia policji i protestujących, które odbywają się w ostatnich dniach w Stambule, Ankarze i ponad 60 innych miastach, nie miały większego wpływu na ruch turystyczny. Muzea, czy miejsca starożytnych zabytków pozostają w dużej mierze otwarte, choć zdarza się już odwoływanie rezerwacji, czy wydarzeń kulturalnych.

W Stambule - jak donosi AP - wciąż ustawiają się kolejki po bilety do miejsc turystycznych. Zdecydowana większość z nich - Hagia Sophia, Błękitny Meczet, Pałac Topkapi, czy słynne łaźnie - oddalone są o ponad 30 min. marszu od placu Taksim, gdzie zbierają się protestujący.

_ - Słyszeliśmy o protestach, ale nie odbieramy ich jako zagrożenia _ - powiedział AP jeden z amerykańskich turystów, czekając na wejście do muzeum. _ Nie zmienialiśmy naszych planów, a po przybyciu na miejsce byliśmy zaskoczeni, jak tu jest spokojnie _ - dodał.

Niektórzy turyści traktują protesty jako kolejną atrakcję. Przychodzą na plac Taksim wcześnie rano, gdy protestujący jeszcze odsypiają poprzednią noc, niejednokrotnie okupioną walką z używającą gazu policją.

Zupełnie inaczej niż w centrach miast sytuacja wygląda w nadmorskich kurortach, do których w sezonie tłumnie przybywają niemieccy, angielscy, rosyjscy, a także polscy turyści.

_ Spokój wypoczywających nie był zakłócany przez naszych obywateli. Jednak, jeśli wystąpienia będą się nasilać, można się spodziewać anulacji rezerwacji w naszych nadmorskich kurortach _ - powiedział cytowany przez lokalną prasę szef tureckiego stowarzyszenia hotelarzy Osman Ayik.

Póki co również polskie MSZ zaleca jedynie zachowanie ostrożności i unikanie zgromadzeń publicznych w Turcji. Ministerstwo w swoim komunikacie dotyczącym stanu bezpieczeństwa w tym kraju podkreśliło, że kurorty nadmorskie są bezpieczne, choć w centrach dużych miast możliwe są demonstracje.

Mimo że premier Recep Tayyip Erdogan zapewnia, że kilkudniowe protesty nie oznaczają jeszcze _ tureckiej wiosny _, wielu ekspertów uważa, że to właśnie początek społecznego fermentu na miarę arabskich rewolucji.

Warto jednak zauważyć różnice - wystąpienia w Egipcie, Tunezji, czy innych krajach Północnej Afryki obalały dyktatury, tymczasem Turcja ma demokratycznie wybrany rząd. Ten jednak nie przebiera w środkach - służby, aby rozpędzać setki uczestników demonstracji, sięgają po gaz łzawiący i armatki wodne. Doszło też do aresztowań za rozpowszechnianie informacji przez Twittera.

Protesty w Turcji

Według Komitetu Obrony Dziennikarzy, w Turcji uwięzionych jest więcej dziennikarzy niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie, włączając w to Chiny i Iran.

We wtorek amerykański wiceprezydent Joe Biden wezwał tureckie władze do respektowania praw swych politycznych oponentów i zaznaczył, że Stany Zjednoczone bronią prawa do zgromadzeń i niestosowania przemocy zarówno przez demonstrantów, jak i stronę rządową. Krytyka na Ankarę spadła też ze strony UE.

Wicepremier Turcji Bulent Arinc przeprosił na początku tygodnia manifestantów rannych w starciach z policją. Wezwał też do zaprzestania demonstracji i zapowiedział, że spotka się z protestującymi.

Protesty jednak nie słabną. Jeśli zaczną przypominać te w Egipcie, z pewnością odbije się to na gospodarce i ruchu turystycznym. W Egipcie zyski z turystyki spadły zaraz po rewolucji o blisko jedną trzecią.

Turecka gospodarka, która w ostatniej dekadzie, pod rządami ugrupowania AKP obecnego premiera Erdogana rozwijała się średnio w tempie 5 proc., w 2012 r. mocno wyhamowała (wzrost PKB w zeszłym roku osiągnął 2,2 proc.).

Protesty antyrządowe w Turcji

  • fot: PAP/EPA
  • fot: PAP/EPA
  • fot: PAP/EPA
  • fot: PAP/EPA [ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://manager.money.pl/galerie/kolejna-noc-zamieszek-w-turcji-protestuja-przeciwko-rzadowi-g555549.html)

Dekada dynamicznego rozwoju, mimo że obecne rozmiary tureckiej gospodarki można porównać do hiszpańskiej czy kanadyjskiej, nie przyniosła poprawy dla wielu ludzi. Tylko 31 proc. Turków w wieku 25-64 lat ukończyło szkołę średnią, a nierówności społeczne pozostają dalej wysokie. Związki zawodowe wezwały na początku tygodnia do strajku generalnego, aby wesprzeć protestujących.

_ Wydarzenia na placu Taksim i innych tureckich miastach są brutalnym przypomnieniem, że Turcja to kraj słaby instytucjonalnie. Ludzie, którzy są na ulicach, nie śpieszą się do domów _ - napisała z Turcji dla Project Syndicate profesor ekonomii Sebnem Kalemli-Oezcan. Cytując protestujących przypomniała: _ Demokracja bez wolności nie jest demokracją _.

Tureckie demonstracje początkowo odbywały się pod hasłem sprzeciwu wobec planów przebudowy stambulskiego placu Taksim i postawienia tam, na miejscu parku, nowego meczetu. W piątek policja podjęła interwencję przeciwko osobom okupującym w namiotach park w celu niedopuszczenia do wycinki drzew.

Wystąpienia nabrały od tego czasu antyrządowego charakteru. Ich uczestnicy zarzucają premierowi i jego islamsko-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) m.in. zapędy autorytarne i próbę islamizacji kraju.

Czytaj więcej w Money.pl
"Protesty w Turcji to inicjatywa ekstremistów" Tak uważa premier Turcji Recep Tayyip Erdogan. Antyrządowe demonstracje kosztowały gospodarkę już 8 milionów euro.
Rząd przeprasza. Demonstranci atakują Uczestnicy manifestacji twierdzą też, że protesty są ignorowane przez media.
Brutalne starcia z policją. Nie chcą wojny Policja rozpędziła demonstrację przeciwników polityki Turcji wobec Syrii i wspierania syryjskich rebeliantów.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)