Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kołodziej
Agata Kołodziej
|

Morawiecki zmienia klimat. Kiedy ludzie przestaną kupować żarówki, meble i jeansy?

15
Podziel się:

Czy pomysły wicepremiera Morawieckiego pomogą Polsce w przejściu przez czwartą rewolucję przemysłową, czy tylko przejemy miliony złotych i dalej będziemy składać długopisy? I kiedy człowiek wyzbędzie się potrzeby posiadania i zamiast kupować dywany, będzie kupował odczucie, jakie one dają? O tym w rozmowie z money.pl Marek Kapturkiewicz, partner w Innovation Nest, funduszu venture capital.

Morawiecki zmienia klimat. Kiedy ludzie przestaną kupować żarówki, meble i jeansy?
(mat. prasowe)

Agata Kołodziej, money.pl: Wiele startupów zapędziło się w trendzie "Internet of Things", tworząc rzeczy naszpikowane technologią, ale nikomu do niczego niepotrzebne. Wystarczy wspomnieć ostatnią aferę wokół Juicero. Dlaczego inwestorzy rozdają miliony dolarów na "Internet of Shit" – jak zwykło się już nazywać tego typu wynalazki? Sami są idiotami wyrzucającymi pieniądze w błoto czy to z klientów próbują robić idiotów?

*Marek Kapturkiewicz, Innovation Nest: *To jest bardzo nośne hasło, ale chyba nie do końca sprawiedliwe. "Internet of Things" dla konsumentów to wciąż nowy trend, ludzie dopiero poznają tego typu urządzenia, testują ich użyteczność. Fundusze VC, poszukując przedsięwzięć na wczesnym etapie, mają wpisane w biznes ryzyko, że część przedsięwzięć zakończy się fiaskiem.

Broni ich pan, ale z "Internet of Shit" problem jest jeszcze inny. Nie chodzi o to, że pomysł nie wypala, ale że od początku nie ma sensu.

Dziwne czy nietrafione inwestycje przyciągają uwagę mediów i czytelników, ale to jednak pewien margines. To nie jest to, czym żyje rynek Venture Capital.

Wy żyjecie wprowadzaniem internetu rzeczy w przemyśle. To znaczy, że wasze spółki instalują jakieś inteligentne linie montażowe? A może po prostu fabryki zaczynają wykorzystywać big data?

Spółki z naszego portfela nie tyle instalują nowe linie montażowe, co poprawiają działanie tych już istniejących. Dobrym przykładem jest polski Elmodis, który zajmuje się zwiększaniem efektywności procesów, w których używana jest maszyna przemysłowa napędzana silnikiem elektrycznym. Elmodis stworzyło system monitorowania stanu tego urządzenia.

To brzmi potwornie nudno.

OK, to może inaczej. System Elmodis pozwala przewidywać awarie bardzo drogich urządzeń zanim jeszcze się wydarzą, a do tego oszczędzać nawet kilkadziesiąt procent energii zużywanej przez maszynę. Może i wyciskarka do soków z wi-fi brzmiała bardziej interesująco, ale zawsze jest pytanie, co przynosi większą korzyść.

Mówimy o Elmodis w gruncie rzeczy nie z powodu tego co robi, ale w jaki sposób sprzedaje.

W przypadku tej firmy klient nie kupuje oprogramowania, jakiegoś systemu pomiarowego. Tak naprawdę kupuje m.in. oszczędność energii i ostrzeżenie przed awarią, a więc nie produkt, a rezultat. To jest właśnie jeden z ważniejszych trendów na świecie - "outcome economy", a więc sprzedaż konkretnych rezultatów, a nie narzędzi.

Wyjdźmy z fabryki gdzieś, gdzie bliżej będzie konsumentowi. Philips już od jakiegoś czasu sprzedaje światło, a nie żarówki, czyli sprzedaje efekt, nie narzędzie. To "outcome economy" w czystej postaci. Jest nawet firma, która sprzedaje uczucie, jakie zapewnia dywan zamiast samego dywanu albo usługę noszenia jeansów, zamiast samych spodni. Kiedy stanie się codziennością, że nie będziemy kupować przedmiotów tylko usługi, które one zapewniają?

Z pewnością coraz częściej wartość, jaką będziemy kupować, będzie usługą, a nie produktem. Wystarczy spojrzeć, jak rozwinął się rynek długoterminowego wynajmu samochodów przez firmy, ale i osoby prywatne. Być w może w końcu wiele osób dojdzie do wniosku, że wcale nie potrzebuje samochodu, który godzinami tylko stoi pod blokiem.

Airbnb, system rowerów miejskich, samochody na godziny, a nawet minuty. Czy to zjawisko współdzielenia może zajść tak daleko, że człowiek w końcu pozbędzie się potrzeby posiadania i wszystkiego będzie wyłącznie używał? Nie tylko samochodów i rowerów, ale i mebli, a nawet ciuchów?

To już jest wizja wybiegająca bardzo daleko w przyszłość, ale współdzielenie, jako trend, ma duży potencjał. Zwykle mówimy o "sharing economy" w kontekście globalnym, ale to współdzielenie może się też rozwinąć na skalę lokalno-prywatną.

Przecież posiadając jakiś przedmiot mogę powiedzieć zamkniętej grupie znajomych: wykorzystujcie go, jest do waszej dyspozycji wtedy i wtedy, i kosztuje tyle i tyle.

Można też udostępniać coś w modelu abonamentowym, płacąc określoną stawkę co miesiąc za korzystanie z jakiegoś dobra. Tak coraz częściej działają firmy software'owe, czyli w modelu SaaS – Software as a Service. Klienci nie kupują od nich oprogramowania, ale możliwość korzystania z niego.

A przemysł 4.0? To bardzo modne hasło przyszłości czy już rzeczywistość?

Przemysł 4.0, czyli łączenie ze sobą urządzeń i tworzenie z nich inteligentnych, samozarządzających się systemów, to nie jest hasło przyszłości, to się dzieje tu i teraz. Dobrym na to dowodem jest fakt, że termin ten wywodzi się ze strategii niemieckiego rządu, który wprowadza ją w życie już od kilku lat.

Z inwestycyjnej perspektywy dzieje się bardzo wiele. Według CB iNside w ubiegłym roku zainwestowano ponad 2 mld. dol. w przeszło 300 transakcjach właśnie w ten rodzaj przemysłu. Do 2022 r. inwestycje w przemysł 4.0 sięgnąć mają 200 mld dol.

To na świecie. A w Polsce?

Nasz fundusz zainwestował w pięć spółek wpisujących się w przemysł 4.0 i szukamy kolejnych. Nie ma co prawda dokładnych analiz dla polskiego rynku, ale wyraźnie widzimy, że wszystkie duże przedsiębiorstwa przemysłowe poszukują rozwiązań w tym obszarze.

Zresztą nie tylko firmy, ale wszystkie duże gospodarki zwracają bardzo dużą uwagę na to, żeby nie przespać momentu wejścia w przemysł 4.0.

Spać z tego powodu nie może wicepremier Morawiecki. Ma szanse wprowadzić polską gospodarkę na te nowe tory?

Na osobach odpowiadających za wyznaczanie strategii i sposobu myślenia dużych przedsiębiorstw spoczywa wielka odpowiedzialność. Oni wpływają na całą gospodarkę. Dlatego mówienie o tym, że należy podnosić innowacyjność i tworzyć przemysł 4.0, niewątpliwie powoduje, że firmy w końcu zaczynają na to zwracać uwagę. Czują po prostu, że jest sprzyjający klimat.

To tylko klimat czy też dobrze zaplanowany plan wsparcia? Bo jak atmosfera się zepsuje, to może skończyć się na tym, że przejemy miliony złotych i dalej będziemy składać długopisy.

Nie chcę recenzować programów proponowanych przez rząd. Ale na pewno klimat, który towarzyszy temu, żeby tego typu nowoczesne rozwiązania wdrażać, jest bardzo pomocny. Polski przemysł musi wiedzieć, że zmiany są konieczne, aby dotrzymać kroku konkurencji z innych krajów.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(15)
ja
6 lat temu
ten pan za przeproszeniem ma cos z glowa
zulek
7 lat temu
Najlepsze rozwiązanie [znane od wieków] to dziewczyna na godziny, lepsze niż żona.
Daere
7 lat temu
Nic własnego, wszystko wynajęte, wypożyczone. Pierdylion abonamentów do opłacenia. Cudowna perspektywa dla posiadaczy niewolników, dla niewolników niekoniecznie, bo jak z jakiegoś powodu nie będzie cię stać na płacenie, to zostaniesz bez majtek, bo też nie były twoje.
Dudy
7 lat temu
Bełkot marketingowca. Ciągłe napinanie gumy żeby sprzedać drożej to samo.
EDiox
7 lat temu
Wypożyczanie auta, czy jak by to ujął spec od marketingu "usługa indywidualnego przemieszczania się" ma coraz większy sens i przykuwa uwagę coraz większej grupy ludzi, nie ponieważ jest online czy że jest bardziej wydajnym rozwiązaniem. Powodem jest to że jak większość współczesnych przedmiotów/urządzeń, rozpada się dzień po dacie gwarancji, a kosztuje jakby miał być wieczny. Mam już serdecznie dość tej zaplanowanej nieprzydatności produktów! Ludzi też mają tego dość i dlatego wolą wynająć auto i niech firma martwi się złomowaniem i naprawą coraz bardziej (celowo) nienaprawialnych urządzeń. Tylko co kiedy nawali firma a jej urządzenie zawiedzie i odpadnie koło, to my zawiniemy się na drzewie. Kto wtedy odpowie za wypadek? Ja jako kierowca, firma która miała dostarczyć sprawny pojazd, czy producent podzespołu który "przedwczesne się zestarzał"? Z innej beczki, licencje na soft to też nie bajka ale tam przynajmniej, do puki mamy prawo do danych które za pomocą softu wytworzymy możemy czuć się jakoś bezpieczni i zmienić usługodawce gdy tylko stary coś kombinuje. Tylko czy formaty będą zgodne? Czy e-deklaracja działa na innym systemie iż jedyny słuszny wybrany przez skarbówkę? ...OPS i proszę jesteśmy na smyczy albo bezrobotni.