Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Sąsiada
Tomasz Sąsiada
|

Putin zakręca kurek z gazem. Czy sobie poradzimy?

0
Podziel się:

Najpierw ucierpiałyby państwowe firmy, w drugiej kolejności - odbiorcy indywidualni. Eksperci oceniają, jak duża może być skala problemu.

Putin zakręca kurek z gazem. Czy sobie poradzimy?
(PAP/EPA)

Najpierw odczują to duże firmy, a później - gdyby te oszczędności nie wystarczyły - przyjdzie czas na mieszkania. To scenariusz na wypadek problemów z dostawami błękitnego paliwa. A że są one możliwe, potwierdził w liście do głów 18 europejskich państw Władimir Putin. Skłócony z Kijowem przywódca nie chce już dawać Ukraińcom surowca na kredyt. Mają otrzymać go tyle, za ile będą w stanie zapłacić. To może się odbić czkawką również na Zachodzie - przyznał. Jesteśmy na to przygotowani i kryzys energetyczny nam nie grozi - przekonuje ustami Janusza Piechocińskiego polski rząd. Gdyby przez Ukrainę przestał płynąć gaz, moglibyśmy wziąć więcej z Białorusi i z Niemiec, ale marzenia o energetycznej niezależności od Rosji to mrzonki - przyznają eksperci z branży.

Bo gaz, który możemy odebrać z przebiegającego przez Białoruś gazociągu jamalskiego, albo z Niemiec, to wciąż ten sam, rosyjski surowiec. Europa jest od niego na tyle uzależniona, że po słowach Putina postanowiła zająć oficjalne stanowisko, którego zręby powstaną na dzisiejszym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Luksemburgu. - _ O opinię w tej sprawie poprosił też polskiego ministra spraw zagranicznych szef Kancelarii Prezydenta _ - poinformowała *Money.pl *Joanna Trzaska-Wieczorek z prezydenckiego zespołu prasowego.

Paradoksalnie to nie Polska, choć graniczy z Ukrainą, odczułaby najmocniej skutki potencjalnego kryzysu. - _ Jesteśmy krajem w czołówce Europy pod względem samowystarczalności energetycznej _ - tłumaczy Money.pl Janusz Steinhoff, były minister gospodarki, specjalista Business Centre Club do spraw energetyki i gospodarki. To dlatego, że nasza energetyka oparta jest niemal w całości na węglu. W krajach Zachodu gaz odpowiada z kolei za produkcję sporej części prądu - tam problem byłby więc poważniejszy.

Dlatego w przypadku gazowego kryzysu w Polsce zagrożone są głównie duże przedsiębiorstwa z branży chemicznej. - _ Tak było w 2009 roku, podczas tak zwanego drugiego kryzysu ukraińskiego _ - przypomina w rozmowie z *Money.pl *Tomasz Chmal, ekspert do spraw energetyki z Instytutu Sobieskiego. Kreml skłócony z ówczesną ukraińską premier Julią Tymoszenko przykręcił kurek w biegnącym przez Ukrainę gazociągu. Gaz co prawda płynął, ale w mniejszej ilości.

Najpoważniejsze skutki odczuły wtedy Bałkany, Rumunia, Bułgaria, ale też Austria i Polska (dostało się również samej Rosji, Gazprom stracił na ograniczeniu wydobycia i przesyłu błękitnego paliwa ponad 800 milionów dolarów). - _ Doszło wtedy do ograniczenia poboru przez największych odbiorców: Orlen i Grupę Azoty _- wyjaśnia Chmal. Te cięcia wystarczyły, nie trzeba było szukać dalszych oszczędności w przykręcaniu gazu w mieszkaniach.

- _ Orlen zużywa rocznie około miliarda metrów sześciennych gazu, Grupa Azoty około dwóch _ - wylicza Tomasz Chmal. Biorąc pod uwagę, że w ciągu roku Polska potrzebuje trochę ponad 15 miliardów metrów sześciennych błękitnego paliwa, to prawie jedna piąta.

Spośród tych 15 miliardów metrów sześciennych gazu niecałe dziesięć miliardów pobieramy zza naszej wschodniej granicy. Kupujemy go od Rosji, z czego 3,8 miliarda metrów sześciennych odbieramy z gazociągu biegnącego przez Ukrainę, a resztę z przecinającego Białoruś, Polskę i Niemcy gazociągu jamalskiego. Do tego dochodzi 1,3 miliarda metrów sześciennych gazu, który płynie do nas z Niemiec, pół miliarda z Czech i około 4,5 miliarda gazu pochodzącego z krajowego wydobycia.

**Rosyjskiego gazu nam nie zabraknie**

W razie ograniczenia, albo przerwania dostaw gazu z Ukrainy, mamy zabezpieczone inne źródła dostaw. Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że z Białorusi moglibyśmy pobrać dodatkowe dwa miliardy metrów sześciennych surowca, a z Niemiec kolejne 2,3 miliarda. Tak czy inaczej, będzie to gaz rosyjski, tyle że przetransportowany do nas z krajów, które żyją z Rosją w zgodzie. - Pokazuje to, że jesteśmy przygotowani na ewentualne zakłócenia bez szkody dla naszej gospodarki i gospodarstw domowych - chwalił się w marcu Janusz Piechociński na spotkaniu dotyczącym bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Gdyby mimo wszystko gaz przestał dopływać do Polski w takich ilościach, jakie są nam potrzebne, mamy też odłożone trochę surowca na czarną godzinę. Na koniec marca nasze zapasy wynosiły prawie 1,4 miliarda metrów sześciennych gazu, a pojemność magazynów pozwala na dozbieranie jeszcze 1,1 miliarda. - _ Plany są takie, żeby te zapasy wystarczyły na dziewięćdziesiąt dni _ _ funkcjonowania kraju _ - tłumaczy w rozmowie z Money.pl Mariusz Kozłowski z Ministerstwa Gospodarki.

Zobacz, z jakich źródeł Polska może dziś pobierać gaz i w jakich kierunkach może go przesyłać:

Źródło: Money.pl

Z kolei w przyszłym roku w Świnoujściu ma zostać ukończony terminal LNG, pozwalający na odbiór gazu z tankowców (do około pięciu miliardów metrów sześciennych rocznie). Ministerstwo Gospodarki chwali się też ambitnymi pomysłami zwiększenia przepustowości połączenia z Niemcami a także budowy połączeń gazowych ze Słowacją i Litwą. W planach ich uruchomienia pojawia się rok 2018.

Takie zapowiedzi słyszy od dwudziestu lat ekspert do spraw energetyki Andrzej Szczęśniak. - _ To są trupy w szafie. Plany istnieją, ale ich realizacja potrwa pewnie jeszcze z dziesięć lat, bo cały projekt idzie jak krew z nosa _ - tłumaczy w rozmowie z Money.pl.

Osobną kwestią jest cena gazu, jaką musielibyśmy płacić naszym zachodnim sąsiadom. Rosyjski Gazprom ustala każdemu krajowi cenę z góry, a gdy surowiec trafi na Zachód, może być wystawiony na giełdzie gazu, działającej na rynkowych zasadach. Dlatego ciężko oszacować, ile kosztowałoby nas odbieranie większej ilości błękitnego paliwa na przykład z Niemiec.

- _ Był taki czas, że w dostawach spotowych gaz pochodzący z zachodniej Europy można było kupić dużo taniej, niż w dostawach długoterminowych z Federacji Rosyjskiej. Ale to wszystko zależy od popytu i podaży. Nie da się przewidzieć przyszłych cen gazu, tak jak nie da się tego zrobić w przypadku ropy naftowej _ - tłumaczy Janusz Steinhoff. - _ Ceny są bardzo sezonowe. Teraz na niemieckiej giełdzie za tysiąc metrów sześciennych trzeba płacić około 340 dolarów (Polska płaciła tyle Rosji sześć lat temu, teraz ta cena sięga niecałych 400 dolarów - przyp. red.), ale w zimie na pewno podskoczą - _ dodaje Andrzej Szczęśniak.

**Polska jest bezpieczna, gorzej z Ukrainą**

Eksperci zgodnie przyznają, że obecny kryzys ukraiński statystycznego Polaka raczej nie dotknie. Zdecydowanie gorzej mają nasi wschodni sąsiedzi. Władimir Putin w liście do 18 głów europejskich państw pisze, że jeśli nie pozwoli Ukraińcom korzystać z surowca płynącego przez ich państwo, oni i tak mogą go podbierać. - _ A wtedy może w ogóle zamknąć kurek _ - przyznaje Andrzej Szczęśniak.

Rosyjski prezydent dodaje, że dla zapewnienia ciągłości przesyłu błękitnego paliwa na Zachód, Kijów będzie musiał wyłożyć dodatkowe pięć miliardów dolarów. To ponad dwa razy więcej, niż wynosi teraz ukraiński dług za gaz z Rosji. Skąd ta kwota? - _ Ukraina pobiera za przesył rosyjskiego gazu przez swoje terytorium całkiem spore pieniądze, znacznie większe niż my. W ramach tej umowy ma obowiązek dbać o niezakłócony przepływ surowca, a do tego potrzebny jest tak zwany gaz techniczny. Wyrównuje się nim ciśnienie w gazociągu, napędza generatory. I teraz okazuje się, że miliardy metrów sześciennych tego gazu wyparowały. Bez nadrobienia zapasów przesył surowca na zachód może napotkać turbulencje _ - tłumaczy Andrzej Szczęśniak.

Dlatego Europa powinna jak najszybciej uniezależnić Ukrainę od Gazpromu i oferować jej gaz po cenach rynkowych. - _ Dziś gaz kosztuje Ukraińców fortunę, nikt w Europie tyle nie płaci _ - załamuje ręce Tomasz Chmal. - _ Rozmowy o dostawach z Zachodu już trwają. To jest przede wszystkim kwestia wykorzystania biegnących przez Polskę gazociągów - _ dodaje Janusz Steinhoff. Istnieje więc szansa, że w przyszłości moglibyśmy na energetycznej pomocy dla Ukrainy zarobić.

Jesteśmy skazani na rosyjski gaz

Jednak możliwość zwiększenia przesyłu gazu z krajów Zachodu na wschód nie jest taka łatwa. Głównie ze względu na ograniczenia techniczne w konstrukcji gazociągów. - _ Żeby do tego doszło, gaz ze wschodu musiałby przestać płynąć _- tłumaczy Tomasz Chmal. To znaczy, że Gazprom musiałby przekierować gaz, który do tej pory tłoczył przez Ukrainę, na inne gazociągi. - _ Ale strona rosyjska pewnie nie ma wielkiej motywacji, żeby to zrobić _ - podkreśla Chmal.

Polska i inne kraje tej części Europy są od rosyjskiego gazu uzależnione i za próby zmiany tego stanu rzeczy możemy co najwyżej słono zapłacić. - _ Surowiec zawsze będzie pochodzić z tego samego źródła na wschodzie. Albo będziemy kupować go od Rosjan, albo będą nam go odsprzedawać Niemcy. Ewentualnie możemy wybrać bardzo drogi gaz katarski, dostarczany przez terminal w Świnoujściu, lub po prostu drogi amerykański _- wymienia Andrzej Szczęśniak.

Źródło: Gazprom Export

- _ Gaz rosyjski nie ma alternatywy w tej części Europy. Niemcy to wiedzą i nie chcą dać się skłócić z Rosją. I spokojnie robią u niej zakupy. A my chcemy zdywersyfikować źródła. To znaczy, że będziemy płacić więcej i ponosić większe ryzyko? _- pyta Szczęśniak. - _ Wystarczy zobaczyć na mapie, gdzie leży taki Katar i pomyśleć, ile rakiet wystarczy, żeby zamilkł na rok albo kilka lat. Nie jest to ani tanie, ani bezpieczne rozwiązanie _- kwituje.

- _ Europa myśli coraz mocniej o wspólnym, konkurencyjnym rynku gazu i energii elektrycznej i to wszystko zmierza do uniezależnienia się od Rosji _ - uważa z kolei Janusz Steinhoff. Ekspert dodaje, że żaden kraj produkujący gaz albo ropę nie robi tylu problemów, ile od lat stwarza Kreml. - _ Rosja eksport gazu podporządkowuje celom politycznym, ceny często nie mają dużego związku z kosztami dostaw. Oczywiście na całym świecie zdarzają się na tym tle spory, ale Rosja stwarza je cały czas. I dlatego coraz bardziej traci na wiarygodności. A to ryzykowna strategia na dynamicznie zmieniającym się rynku gazu _ - tłumaczy.

Chodzi przede wszystkim o pozyskiwanie gazu z łupków. Dziś Stany Zjednoczone z tego źródła zaspokajają prawie 30 procent swojego zapotrzebowania. Jeśli ta metoda sprawdzi się też w Polsce, może to być krok w stronę faktycznego uniezależnienia się od Kremla. Rosja odgraża się Europie, że nie potrzebuje jej jako rynku zbytu, że może sobie znaleźć innych odbiorców gazu. - _ Być może tak będzie, ale ich wiarygodność nadal pozostanie niska - _ podsumowuje Janusz Steinhoff.

Czytaj więcej w Money.pl

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)