Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Rafał Antczak, Deloitte: bycie dobrym ekonomistą nie oznacza, że umie się zarządzać ministerstwem

27
Podziel się:

Problem z polskim systemem podatkowym jest taki, że dawno powinien zostać zmieniony. Efekt jest właśnie taki, że mamy do czynienia z ręcznym dostosowywaniem go do aktualnej sytuacji budżetowej - mówi Rafał Antczak.

Rafał Antczak, Deloitte: bycie dobrym ekonomistą nie oznacza, że umie się zarządzać ministerstwem
(Arek Markowicz/PAP)

- Jeśli nie nastąpi żadna jakościowa zmiana systemu, istnieje obawa, że nie da się dopchnąć kolanem takich wpływów podatkowych, jakie założył rząd - ostrzega w rozmowie z money.pl Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte.

Jacek Bereźnicki, money.pl: W 2017 r. wzrost wpływów podatkowych ma być jeszcze szybszy niż w bieżącym roku. Czy założenia MF są realistyczne?

Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte: Trzeba mieć świadomość, że w 2016 r. uruchomiono pewne proste rezerwy, bo nie nastąpiła żadna systemowa zmiana. Sytuację wprawdzie poprawił pakiet paliwowy, ale Jednolity Plik Kontrolny w pełni wchodzi w życie od przyszłego roku. Założenie, że w przyszłym roku nastąpi taka poprawa efektywności systemu podatkowego, jest możliwe do zweryfikowania wyłącznie w Ministerstwie Finansów, które dysponuje informacją jak wygląda techniczna strona wprowadzenia tych rozwiązań.

A założenia makroekonomiczne?

Nie obawiałbym się o wzrost gospodarczy, uważam, że będzie wyższy niż prognozowany w budżecie. Oczywiście istnieje ryzyko, że będziemy mieć do czynienia z jakimiś zdarzeniami zewnętrznymi negatywnie wpływającymi na wzrost gospodarczy w Polsce, ale trudno z góry takie ryzyko oszacować. Przy założeniu, że kontynuowany będzie wzrost PKB w przedziale 3,5-4,0 proc. i udadzą się technicznie zmiany w systemie podatkowym, cel jest ambitny, ale realistyczny.

Przedsiębiorcy obawiają się, że dużo większe wpływy podatkowe oznaczają w praktyce więcej kontroli.

Jeżeli systemowo wszystko zadziała tak, jak założono, to ryzyko ręcznego poszukiwania wpływów podatkowych na poziomie firm spada. Jeśli jednak ten model nie zadziała prawidłowo, to niestety takie ryzyko wzrośnie. Niestety do tej pory w polskiej polityce podatkowej przeważała ta druga praktyka. Jak było ryzyko niezrealizowania dochodów podatkowych, to sięgano po odpowiednie orzeczenia podatkowe. Taka praktyka podważa zaufanie do państwa, więc im szybciej zostanie zmieniona tym lepiej.

Czy po blisko roku funkcjonowania Ministerstwa Finansów pod nowym kierownictwem można stwierdzić, że taka praktyka to już przeszłość?

Jest nadzieja, że jeśli wprowadzi się systemowo pewne metody uszczelniania, to nieprawidłowości będą odpowiednio wcześniej wyłapywane. Na przykład, jeśli zostałby wcześniej wyłapany schemat podatkowy na paliwach, prętach stalowych, czy elektronice, to tylko podmioty prowadzące nieuczciwe interesy byłyby targetowane przez służby skarbowe, zamiast doszukiwać się nieprawidłowości u wszystkich działających w tych branżach, tym Bogu ducha winnych przedsiębiorców. Jeśli nastąpi zmiana praktyki, to będzie to zmiana na korzyść.

Jednak eksperci mówią, że państwo wciąż nie potrafi dobrać się do organizatorów karuzel VAT, za to z całą surowością uderza się w firmy, które zostały wplątane taki proceder.

Problem z polskim systemem podatkowym jest taki, że dawno powinien zostać zmieniony. Efekt jest właśnie taki, że mamy do czynienia z ręcznym dostosowywaniem go do aktualnej sytuacji budżetowej.

Czyli takie ciągłe dopychanie budżetu kolanem.

Tak. W scenariuszu pesymistycznym, jeśli nie nastąpi żadna jakościowa zmiana systemu, to w przyszłym roku i kolejnych latach będziemy mieć do czynienia z taką samą strategią, jak do tej pory i nic się nie zmieni. Pogorszenie chyba nie jest możliwe, bo już jest źle. Istnieje obawa, że nie da się dopchnąć kolanem takich wpływów podatkowych, jakie założył rząd, że są zbyt wysokie w stosunku do tego, co do tej pory udawało się dopychać kolanem. Tylko w MF wiedzą, czy zakładana zmiana systemowa może się udać, nikt z zewnątrz jak ja nie jest w stanie ocenić wszystkich kwestii technicznych.

Jaskółką jest fakt, że wygląda na to, że pakiet paliwowy zadziałał. Na tej podstawie przyjęto, że jeśli nadal będą prowadzone takie działania, to przyniosą rezultat. W ciągu 8 miesięcy bieżącego roku wpływy podatkowe wzrosły już o ponad 12 mld zł, a wzrost ten rozkłada się na wszystkie podatki. Wygląda na to, że system - może tymczasowo - trochę się uszczelnił. Jeśli więc jest możliwość uszczelnienia go tymczasowo, może jest możliwość uszczelnienia go w sposób trwały. Kluczowe jest jednak to, w jakim stopniu wzrost wpływów podatkowych ma wynikać z systematycznego ograniczenia luki VAT, co deklarował minister Szałamacha.

Rząd chyba nie ma wyboru, musi jakoś zwiększyć wpływy podatkowe, skoro jeszcze bardziej rozdmuchał wydatki.

Wszyscy teraz na to narzekają, ale od początku transformacji problem polegał na tym, że nieważne, czy gospodarka rosła 1 czy 5 proc., deficyt budżetowy zawsze był. Średnio w ciągu tego ćwierćwiecza deficyt przekraczał 3 proc. PKB. Jak tylko środki były, to je wydawano. Wcześniej wydawano na emerytury, teraz wydaje się na dzieci, co osobiście uważam za bardziej zasadne, gdyż już na początku transformacji analizy ekonomiczne wyraźnie pokazywały, że to rodziny z dziećmi są najbardziej poszkodowane, tylko wśród polityków zwyciężała arytmetyka wyborcza i wspierano emerytów i rencistów, w tym z różnych grup społeczne uprzywilejowanych.

Zawsze są do spłacenia rachunki z kampanii wyborczej.

Dokładnie tak, zawsze ktoś dostawał. Teraz mówi się, że wydanie pieniędzy na nową grupę docelową wywołało jakieś zaburzenia, a wcześniej nie było problemu, że na inne grupy wydawano?

Tylko problem chyba polega na tym, że oprócz 500+ wprowadza się jednocześnie wiele innych, bardzo kosztownych programów.

Na razie rozliczajmy to, co zostało wprowadzone. Zobaczymy, jak inne obietnice będą realizowane i wpisywane do ustawy budżetowej. Zarówno strona podatkowa, jak i wydatkowa wymagają głębokiej reformy. Najgorsze jest to, że w ostatnich latach zdegenerował się system podatkowy i państwo zaczęło tracić dochody.

Chodzi głównie o lukę VAT?

Tak, ale nie tylko, gdyż także większość innych podatków jest skomplikowana i razem tworzy nieefektywność całego systemu podatkowego. Niestety Ministerstwo Finansów działa jak zwykły księgowy, nie robi żadnej głębszej analityki. Poszczególni ministrowie nie potrafili po prostu zarządzać resortem - bycie dobrym ekonomistą nie oznacza, że umie się zarządzać ministerstwem. W pewnym momencie za ministra Rostowskiego było nawet 11 wiceministrów finansów, a przecież nawet w globalnych korporacjach nie powołuje się tylu wiceprezesów. Kompetencje tych wiceministrów nakładały się na siebie i chyba nie przypadkiem właśnie w tym okresie państwo zaczęło tracić najwięcej dochodów podatkowych, a receptą na deficyt i wzrost długu publicznego była nacjonalizacja połowy OFE. Taki sposób kształtowania polityki podatkowej i kierowania MF chyba nie wymaga komentarza.

wiadomości
gospodarka
podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(27)
gji
7 lat temu
Dopchną to rzadzacych przedsiębiorcy np. taki gość ja po 9 latach zamyka interes bo doszedłem juz do tego ze nie ma dobrych gospodarzy w Polsce a przedsiębiorca jest traktowany jak krowa DOJNA wiec popracuje jeszcze na PKB bo młody jestem ale na obczyźnie tam gdzie obywatela traktuje się poważnie a nie jak bandytę .Co ja gadam w naszym kraju bandytę traktuje się bardzo dobrze ;-)
pawel35
7 lat temu
Ostatnie badania pokazały ze 90 % zwolinnikow pis żyje z zasiłków i pomocy społecznej . Dlatego zrozumiała jest ich nienawiść do mądrzejszy i bogatszych ludzi .
imas
7 lat temu
poradzi sobie, co chcą. Niebawem Polska zacznie produkcję samochodów elektrycznych nie będzie trzeba zamykać kopalń i zaczniemy wykorzystywać to co powinniśmy, węgiel
Marcin
7 lat temu
Przestańcie wciagle narzekać ważne,że pis daje te 500 na dziecko i podwyżka płacy minimalnej,może to nie jest dużo,ale jest bo jakby PO przeszło to by tyle nie było i 500 na dziecko tez by nie było!
cała parwda o...
7 lat temu
500+ to redystrybucja pieniędzy z jednych do drugich, pożyczenie z przyszłości do teraźniejszości ponieważ państwo musi zadłużyć społeczeństwo a dług z odsetkami zapłacimy później. Natomiast teraz odczujemy to w podatkach nowych itd i wyższych cenach z powodu większej ilości pieniądza w obiegu (inflacja). Rząd nie ma swych własnych pieniędzy, jak daje 500 zł, musi zabrać 700 zł(urzędnicy nowi + dług z odsetkami). Rząd ma kase tylko z naszych podatków, i z zadłużania społeczeństwa poprzez sprzedaż obligacji (oprocentowane długoterminowe papiery dłużne państwa). Cała ta akcja 500+ ma na celu kupienie poparcia społecznego. NIE JEST W INTERESIE POLITYKÓW MÓWIĆ CAŁĄ PRAWDE PONIEWAŻ PRZEDKŁADAJĄ INTERES PARTYJNY NAD INTERES SPOŁECZNY ! PRAWA EKONOMII SĄ NIEUBŁAGANE ! ZA KILKANAŚCIE LAT BĘDZIE TAK FATALNA SYTUACJA FINANSOWA KRAJU, ŻE TE DOTOWANE DZIECI UCIEKNĄ ZAGRANICĘ A NAM POZOSTANIE SPŁACAĆ TO ROZDAWNICTWO Z ODSETKAMI ! A PiSu JUŻ DAWNO U WŁADZY NIE BĘDZIE ! TO CI CO UCZCIWIE PRACUJĄ ŁOŻĄ NA TEN PROGRAM BO RZĄD ZABRANE IM PIENIĄDZE WYDAJE NA 500+.
...
Następna strona