Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Resort finansów tnie. To koszt wojny z Rosją

0
Podziel się:

Rząd szykuje się do rewizji przyszłorocznych założeń budżetowych. O ile polska gospodarka wyhamuje?

Resort finansów tnie. To koszt wojny z Rosją
(Stefan Maszewski/REPORTER)

Resort finansów uważa, że wpływ wojny handlowej z Rosją na wzrost PKB i ceny będzie niewielki, ale nie wyklucza rewizji przyszłorocznych prognoz budżetowych. Ekonomiści nie pozostawiają złudzeń - prognozy trzeba będzie obniżyć. W najbliższy czwartek w Brukseli odbędzie się spotkanie ekspertów wysokiego szczebla z krajów członkowskich ws. rosyjskich sankcji na import towarów rolno-spożywczych z Unii Europejskiej.

Zgodnie z przyjętymi przez rząd założeniami do projektu budżetu na przyszły rok, w 2015 r. polska gospodarka miałaby rozwijać się w tempie 3,8 proc., a średnioroczna inflacja miałaby wynieść 2,3 proc.

_ - Wprowadzone przez Rosję sankcje niewątpliwie stanowią ryzyko dla perspektyw gospodarczych Polski. Niemniej skala ich wpływu na tempo wzrostu PKB i inflację jest raczej niewielka i trudna do precyzyjnego oszacowania. Trudno bowiem na tym etapie ocenić, jaki będzie wpływ tych sankcji na sytuację gospodarczą innych krajów UE, będących głównymi partnerami handlowym _ - wyjaśniło biuro prasowe Ministerstwa Finansów.

Zaznaczono, że sytuacja jest dynamiczna, a informacje o odpowiedzi Rosji na sankcje UE czy o zakresie wsparcia z Brukseli są wciąż niepełne.

_ - Przygotowując projekt budżetu na przyszły rok, który zgodnie z prawem musimy przedłożyć Radzie Ministrów na początku września, przeanalizujemy wszystkie te czynniki i informacje. Po przeprowadzeniu analiz zostanie podjęta decyzja odnośnie ewentualnej rewizji prognoz, jeszcze w trakcie trwającego procesu budżetowego _ - dodano.

Zdaniem ekonomisty z Raiffeisen Polbank Michała Burka resort finansów będzie musiał obniżyć swoje prognozy. _ Ostatnie rozczarowujące dane z realnej gospodarki oraz wskaźniki wyprzedzające świadczą o tym, że wzrost PKB w najlepszym przypadku będzie się stabilizował, a nie przyspieszał _ - powiedział.

Według niego do tego dojdą jeszcze konsekwencje wojny handlowej z Rosją. _ Odbije się ona bezpośrednio na naszym wzroście poprzez embargo na polskie produkty, ale również pośrednio. Pogorszy się bowiem sytuacja u naszych głównych partnerów handlowych. W tym kontekście prognoza MF wydaje się zdecydowanie zbyt optymistyczna _ - ocenił ekonomista.

Zaznaczył, że ostatnie szacunki banku wskazują na wzrost PKB o 3,3 proc. w 2015 r., czyli tyle samo co w obecnym, ale nie uwzględniają wpływu konfliktu handlowego z Rosją.

Burek uważa, że przygotowana przez MF prognoza inflacji również wydaje się zbyt wysoka. _ Embargo na polskie produkty przełoży się na dalsze spadki cen żywności. Poza tym trzeba pamiętać, że początek przyszłego roku będzie prawdopodobnie pierwszym od wielu lat, kiedy nie zostanie podniesiona akcyza na papierosy. To też w pewnym stopniu obniża inflację _ - powiedział ekonomista.

Zgodnie z ostatnimi szacunkami banku średnioroczna inflacja w przyszłym roku miałaby wynieść 1,8 proc., ale Burek wskazał na ryzyko, iż będzie ona niższa.

Również ekonomistka z BZ WBK Agnieszka Decewicz spodziewa się korekty założeń do przyszłorocznego budżetu, ale nie powinno to - jak mówi - nastąpić przed zakończeniem wakacji.

Jej zdaniem oszacowanie ekonomicznych skutków wzajemnych sankcji między UE, USA a Rosją jest teraz trudne. Kluczowe będą dane GUS o polskim PKB za III kwartał tego roku, które urząd poda jesienią. Co prawda w przyszłym tygodniu GUS poinformuje o wzroście gospodarczym w II kwartale, ale dane te nie będą jeszcze uwzględniały skutków wojny handlowej.

Według Decewicz resort finansów powinien obniżyć prognozę inflacji. _ Wprowadzenie przez Rosję embarga na żywność może powodować, iż powrót inflacji do celu (2,5 proc) będzie dłuższy niż wcześniej tego oczekiwaliśmy. Spodziewaliśmy się, że inflacja utrzyma się poniżej zera przez dwa miesiące, ale wskutek embarga okres ten może się wydłużyć _ - powiedziała ekonomistka.

Zaznaczyła, że wpływ na niską inflację będą też miały niskie ceny za granicą. Zgodnie z ostatnimi prognozami bank spodziewa się w przyszłym roku wzrostu gospodarczego na poziomie 3,7 proc., a średniorocznej inflacji w wysokości 1,6 proc. Dane te nie uwzględniają jednak skutków wojny handlowej z Rosją.

Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił w czwartek, że jego kraj wprowadza zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału ze Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Australii, Kanady i Norwegii. W ten sposób Rosja odpowiada na sankcje zastosowane wobec niej przez Zachód w związku z rolą Moskwy w konflikcie na Ukrainie.

Sankcje już teraz odbijają się na naszym rynku

Polityczna niepewność związana z wydarzeniami na Ukrainie i w Iraku osłabia notowania złotego oraz rynek długu - uważają analitycy. Po weekendzie nadal kluczowe będą nastroje globalne, które mogą przyczynić się do dalszego spadku wartości polskiej waluty i obligacji.

_ - Przyszły tydzień powinien wyglądać na rynkach podobnie jak zamknięcie tego tygodnia. Będziemy patrzeć na dalszy rozwój sytuacji na frontach, na to, co się dalej będzie działo na wschodzie Europy oraz w Iraku _ - powiedział diler walutowy z banku BPH Marek Cherubin.

Lotnictwo USA zbombardowało w piątek w Iraku stanowiska artyleryjskie dżihadystów z Państwa Islamskiego. Prezydent USA Barack Obama zezwolił na prowadzenie w Iraku ataków z powietrza w czwartek, gdy rebelianci z Państwa Islamskiego posuwali się w kierunku Irbilu w północno-wschodnim Iraku, gdzie stacjonują amerykańscy instruktorzy wojskowi.

_ - Nie widać przesłanek do umocnienia złotego. Raczej będziemy na poziomach z dzisiaj. Można więc oczekiwać, że w poniedziałek kurs euro-złoty będzie się poruszał w okolicach poziomu 4,20 _ - dodał.

Cherubin uważa, że obecnie sytuacją na rynku kierują przede wszystkim nastroje inwestorów, a nie dane czy komentarze makroekonomiczne. _ Dziś złoty zaczął sesję od osłabienia. Potem lekko to odrobił, aż doszedł do poziomu 4,20/EUR. Koniec sesji to natomiast korekta osłabiająca _ - powiedział.

_ - Oprócz nastrojów związanych z wydarzeniami politycznymi na świecie, na rynek oddziaływał też fakt końca tygodnia. Inwestorzy część pozycji zamykali na wypadek nieprzewidywalnych zdarzeń w weekend _ - dodał Cherubin. W ocenie dilera SPW z Banku Millennium Mateusza Milewskiego, nadal na rynku obligacji przewagę będą mieli inwestorzy wyprzedający papiery.

_ - Na rynku utrzymują się pesymistyczne nastroje w związku z niepewną sytuacją na Ukrainie. Do tego doszła teraz groźba działań zbrojnych USA w Iraku. To sprawia, że w najbliższym czasie raczej należy spodziewać się wyprzedaży na rynku. W przyszłym tygodniu zapewne ceny papierów dojdą do lokalnych minimów _ - powiedział Milewski.

_ - Tracą przede wszystkim papiery 10-letnie. Krótkie obligacje nieco wspierają dane makro i oczekiwania na obniżkę stóp _ - dodał.

W jego ocenie, wypowiedź prezydenta USA była jedną z przyczyn osłabienia na rynku w piątek. _ Otwarcie było słabe, rynek zszedł w cenach. To efekt wypowiedzi Obamy o interwencji w Iraku. Była presja na wyprzedawanie aktywów _ - powiedział.

Narada w Brukseli nad kontruderzeniem

Unijny komisarz ds. rolnictwa Dacian Ciolos zapowiedział, że w najbliższy czwartek w Brukseli odbędzie się spotkanie ekspertów wysokiego szczebla z krajów członkowskich ws. rosyjskich sankcji na import towarów rolno-spożywczych z Unii Europejskiej.

_ W obecnym kontekście najważniejsze jest reagowanie szybko i w sposób proporcjonalny, kiedy sytuacja będzie tego wymagała _ - oświadczył Ciolos w komunikacie.

W poniedziałek w dyrekcji generalnej KE ds. rolnictwa zostanie powołana grupa zadaniowa złożona z ekspertów, by przeanalizować działania podejmowane przez stronę rosyjską i ich skutki. Ciolos wyraził też przekonanie, że unijny sektor rolny będzie w stanie przestawić szybko na inne rynki zbytu, w miejsce objętego sankcjami eksportu do Rosji.

Komisja Europejska demonstruje spokój w odpowiedzi na rosyjskie sankcje, wychodzi bowiem z założenia, że celem Rosji było wywołanie paniki wśród krajów UE - mówią rozmówcy PAP w Brukseli. KE uważa przede wszystkim, że odpowiedź powinna być wspólna i skoordynowana przez wszystkie kraje na poziomie UE. Temu służą kontakty komisarza Ciolosa z włoską prezydencją w UE oraz ministrami rolnictwa różnych krajów Unii.

W czwartek KE podała, że rosyjskie sankcje są mniej dotkliwie, niż uważano na początku, i obejmują mniej niż połowę eksportu produktów rolno-spożywczych UE do Rosji, tj. ok. 5,252 mld euro. Z szacunków na podstawie danych Eurostatu wynika, że z powodu sankcji najwięcej może stracić Litwa, a po niej Polska i Niemcy. W przypadku Polski chodzi o blisko 80 proc. eksportu rolno-spożywczego do Rosji. Polski eksport towarów, które w czwartek zostały objęte sankcjami, w ubiegłym roku był wart 841 mln euro - wynika z danych Eurostatu.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)