Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rusza chińska lokomotywa

0
Podziel się:

Wydajności pracy i smykałki do biznesu powinniśmy się uczyć od Chińczyków – to pewnik. Oni natomiast, chcą wzorować się na polskiej prywatyzacji. Czy to korzystna wymiana?

Rusza chińska lokomotywa

Dziś z oficjalną wizytą przyjeżdża do Polski prezydent Chin Hu Jingtao. Będzie to pierwsza wizyta głowy tego państwa w Polsce od momentu nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy z nami, czyli od roku 1949, kiedy to powstała Chińska Republika Ludowa. Poprosiliśmy Chińczyka - Zhaonana Wei, analityka Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej o wypowiedź na temat relacji między naszymi państwami.

Przyjazd Hu Jingtao do Polski, największego z państw, które przed miesiącem weszły w skład Unii Europejskiej to nie przypadek. Wbrew pozorom Chiny i Polskę łączy wiele spraw i dzięki zacieśnieniu współpracy oba kraje mogą się od siebie wiele nauczyć. Wymiana cennych doświadczeń w dziedzinie reform gospodarczych pomoże Chinom skrócić drogę do sukcesu i uniknąć niepotrzebnych błędów. Chiny powinny wykorzystywać polskie doświadczenia związane z prywatyzacją państwowych molochów, by nie powtarzać tych samych błędów. Polacy natomiast mogą nauczyć się przede wszystkim przedsiębiorczości i wydajności pracy.

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?

W ciągu ostatnich 25 lat Chiny dokonały zadziwiających postępów gospodarczych. Z siłą rozpędzonej lokomotywy usiłowały dogonić światowe mocarstwa gospodarcze. W ubiegłym roku Chiny zanotowały 9,1-proc. wzrost PKB, mimo kryzysu związanego z epidemią SARS, a według niektórych obserwatorów było to nawet 12 proc. Od 1998 r. Chiny pod względem wielkości całego PKB wyprzedziły m.in. Kanadę, Włochy i Francję. Jeśli obecne tempo wzrostu się utrzyma, to Chiny mają szansę wyprzedzić Amerykę w latach 2030 – 2040, a średni dochód na mieszkańca może wzrosnąć wówczas aż 25 razy.

A jeszcze palacz węgiel w nią sypie

Wiele kontrowersji budzi stosowana przez Chiny, niesprawiedliwa zdaniem wielu analityków, polityka kursowa (kurs juana jest sztywno zaniżany do dolara amerykańskiego i kształtuje się w przedziale 8,2760 – 8,2800). Sztywne utrzymywanie kursu juana ma zwiększać opłacalność eksportu.

Chiny zaczęły z roku na rok coraz więcej importują. W 2003 r. trzecia część światowego eksportu żelaza trafiła do Chin. Kraj ten odpowiada również za 40 proc. światowego wzrostu wydobycia ropy naftowej. Podobnie wyglądała ostatnio sytuacja ze złomem, stalą i aluminium. W ubiegłym roku prawie co drugi kontenerowiec woził towary do Chin. Spowodowało to potrojenie kosztów przewozu na nieregularnych liniach przewozu. W lutym tego roku Chiny odnotowały deficyt handlowy liczony miesiąc do miesiąca po raz, pierwszy raz od niepamiętnego czasu. Światowa gospodarka jest więc coraz bardziej uzależniona od największego wschodzącego rynku zbytu.

Wszyscy z niepokojem oczekują na wyniki zapowiadanego schłodzenia gospodarki. W zasadzie Chiny nie bardzo wiedzą jak odpowiednio wyhamować gospodarczą lokomotywę tak aby znalazła się na właściwych torach.

Obecnie gospodarki Europy i Ameryki są jeszcze mało skorelowane z gospodarką Chin. Jednak państwa azjatyckie takie jak Japonia, Korea, Tajwan czy ASEN (stowarzyszenie zrzeszające kraje Azji Południowo-Wschodniej) z pewnością odczują negatywne skutki gospodarcze w Chinach. Japonia od dwóch lat wychodzi z recesji. Największy udział w tym ma handel zagraniczny, bo aż 70-proc., z czego aż 80 proc. zawdzięcza Chinom. W 2003 r. eksport Korei do Chin wzrósł o 48 proc. i stanowi już 18 proc. ogółu eksportu. Wśród tej 15 mld nadwyżki handlowej 80 proc. pochodzi z handlu z Chinami. Kraje ASEN-u zanotowały 40-proc. wzrost handlu z Chinami, w tym eksport zwiększył się skokowo o 50 proc.

Szacuje się, że jeśli Chiny zmniejszą import o 10 proc. to wzrost PKB Korei i Taiwanu zmaleje o 1 proc., a Tajlandii o 0,5 proc. Korzyści z chińskiego boomu czerpie również Ameryka. Cena większości akcji chińskich spółek notowanych w Nowym Jorku gwałtownie wrosła dzięki ogromnemu pobytowi ze strony amerykańskich inwestorów. Indeks chińskich spółek opracowywany przez Morgan Stanley w ubiegłym roku wzrósł aż o 81 proc. Ryzyko inwestycyjne (zarówno systemowe jak i niesystemowe) zmniejsza się.

Coraz więcej chińskich firm zamierza debiutować na światowych giełdach, głównie w Hongkongu i Nowym Jorku. Rząd chiński zamierza sprywatyzować i sprzedawać część udziałów państwowych molochów. Szacuje się, że w ciągu najbliższych 10 lat uzyska z tego tytułu około 60 mld USD.

Wśród największych przemysłowych państw świata to Europa czerpie w najmniejszym stopniu korzyści z rozkwitu chińskiej gospodarki. Wyjątkiem są jednak Niemcy, które coraz aktywniej kooperują z Chinami. W tym wyścigu nawet Australia wyprzedziła większość państw europejskich eksportując rekordową ilość surowców do Chin. Jednocześnie Chiny rozszerzają współpracę z największymi rozwijającymi się państwami świata Indiami i Brazylią. Niedawna wizyta prezydenta Brazylii w Chinach potwierdza tendencję do zacieśniania współpracy między oboma krajami.

I toczy się, toczy się koło za kołem

W krótkim okresie schłodzenie gospodarki chińskiej nie będzie miało pozytywnego wpływu na światową gospodarkę, szczególnie jeśli chodzi o kraje azjatyckie. Jednak według Bank of Asia negatywny skutek nie powinien być duży. Stanie się tak, o ile Chiny utrzymują 7 – 8 proc. wzrostu w tym roku. 9,7 proc. wzrostu w pierwszym kwartale wskazuje na to, że cel ten zostanie osiągnięty.

Przemiany w chińskiej gospodarce stanowią swego rodzaju presję i motywację dla gospodarek krajów azjatyckich, które w mniejszym lub większym stopniu stoją twarzą w twarz z problemem reformy, bądź restrukturyzacji gospodarki. Kraje te muszą starać się rozwijać swoje mocne strony, znaleźć miejsce w światowym łańcuchu gospodarki, i w niewielkim stopniu uzależnić swój rozwój gospodarczy głównie od eksportu.

Stoi i sapie, dyszy i dmucha

Dalsza droga rozwoju Chin nie będzie wyglądać jednak różowo, jeśli zabraknie determinacji w dalszych reformach, szczególnie w reformie administracyjno–rynkowej. Chiny stoją przed wielkim wyzwaniem. Muszą poradzić sobie z poważnymi zagrożeniami, jakimi są nimi m.in. różnice rozwoju różnych regionów (bogaty Wschód i biedny Zachód), oraz jeszcze większy niż w Polsce problem związany z rolnictwem. Niezbędna jest restrukturyzacja i prywatyzacja państwowych molochów niegenerujących znacznego wzrostu gospodarczego.

Naprawy wymaga przede wszystkim system finansowy i bankowy (aż 35 proc. tzw. złych kredytów), zinstytucjonalizowana i mafijna wręcz korupcja (w samej prowincji Fujian suma afer gospodarczo-politycznych według szacunków przekracza miliard dolarów) oraz nieskoordynowany system podatkowy. Lista jest długa, a problemy skomplikowane. Najpilniejsze są reformy rynku finansowego i rolnictwa. Władze chińskie tak desperacko walczą ze złymi kredytami, że administracyjnie zakazano bankom udzielać kredyty. Rezerwa obowiązkowa chińskich banków znajduje się na jednym z najwyższych poziomów na świecie. Wynosi średnio 7,5 proc. Na początku bieżącego roku 2 z 4 ogólnokrajowych banków otrzymały aż 45 mld dolarów dokapitalizowania do budżetu centralnego na pokrycie złych kredytów. Sektor ten powinien zostać odpowiednio zrestrukturyzowany, by mógł spełniać rygorystyczne wymogi debiutu na giełdowych parkietach.

Chińskie rolnictwo musi poradzić sobie z wykarmieniem prawie jednej czwartej ludności świata. Rolnicy nadal nie mają ziemi na własność, a różne opłaty, podatki i parapodatki lokalne doprowadziły do ruiny niektóre wsie. Młodsze pokolenie nie chce uprawiać ziemi i masowo wyrusza do prac w fabrykach w bogatszych regionach nadmorskich. Stanowią oni nieprzerwany strumień taniej siły roboczej, nie mający żadnych osłon socjalnych (emerytalnych i zdrowotnych). Często są to grupy dyskryminowane przez pracodawców i mieszkańców miast.

I gnają i pchają, i pociąg się toczy

W 2003 r. średni PKB na jednego mieszkańca przekroczył 1000 dolarów. Historia innych państw pokazała, że po przekroczeniu tej magicznej granicy droga do dalszego rozwoju przebiegała bardzo różnie. Pojawiały się głębsze podziały grup społecznych, zwiększała się grupa średnia, wzmacniały się idee demokratyczne, rozkwitały różne myśli kulturowe. W takich warunkach nie trudno o niestabilną politykę, spięcia społeczne, a nawet konflikty narodowościowe. Jeżeli Chiny dobrze poradzą sobie z tymi nowymi faktami, to gospodarka ma szansę utrzymywać dalsze szybkie tempo wzrostu. Jeśli nie, to może zwolnić tempo, a nawet popaść w recesję. W latach 70. PKB większości krajów Azji i Ameryki Południowej przekroczył 1000 dolarów na mieszkańca. Singapur, Tajwan, Korea, Malezja, Hongkong i Tajlandia dobrze poradziły sobie z nowo pojawiającymi się problemami.

Przeprowadziły serie udanych reform gospodarczych i politycznych. Obecnie średni dochód na głowę w Hongkongu i Singapurze wynosi ponad 20 000 USD, a w Korei ponad 10 000 USD. Z kolei inne kraje rozwijające się – takie jak Argentyna, Brazylia, Indonezja, Meksyk czy Filipiny od dłuższego czasu mają kłopoty z niestabilną sytuacją polityczną i konfliktami narodowościowymi. Wiele do życzenia pozostawia też kondycja ich gospodarek. Obecny dochód na mieszkańca w Argentynie i Brazylii nie przekracza 3000 USD. W Ameryce Łacińskiej zaciągnięto astronomiczne pożyczki. W 1975 r., kiedy Brazylia i Meksyk osiągnęły 1000 USD PKB na mieszkańca suma pożyczek zewnętrznych Ameryki Łacińskiej wynosiła 78,4 mld USD. W 1982 r. suma pożyczek wzrosła gwałtownie do rekordowego poziomu 308,3 mld USD. Gdy na początku lat 80. świat przeżywał kryzys gospodarczy, efektem domina gospodarka Ameryki Łacińskiej szybko popadała w recesję.

Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali

Wiele wskazuje na to, że Chiny mogą wyciągnąć kolejne wnioski z historii państw Azji i Ameryki Południowej. Po pierwsze, mogą poprawiać i udoskonalać strukturę gospodarki według krajowej rzeczywistości. Powinny dokonać kompleksowej analizy mocnych i słabych stron, szans i zagrożeń. Po drugie, powinny zwiększyć infrastrukturę i zaangażowanie w budowle użyteczności publicznej. Po trzecie, konieczne jest pobudzenie pobytu wewnętrznego, odpowiednie inwestycje w edukację, ustanowienie strategii energetycznej, co dotyczy zarówno wydobycia, szukania złóż, jak i współdzielenia energią z innymi państwami. I wreszcie, ze względu na rosnące koszty siły roboczej Chiny muszą dokonać racjonalizacji produkcji i zaangażować się w rozwój postępu technicznego.

Para buch, koła w ruch

Polska jest jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych Chin wśród państw Europy Środkowej i Wschodniej. W pierwszych latach transformacji politycznej w Polsce obroty te znacznie spadły, jednak począwszy od 1993 r. znów zaczęły rosnąć. Niestety, to strona polska więcej importuje, niż eksportuje. Sprzedajemy głównie produkty nisko przetworzone oraz surowce (miedź i stopy miedzi), natomiast kupujemy wyroby gotowe (maszyny i urządzenia elektryczne oraz mechaniczne, a także zabawki i odzież).

_ Bilans handlowy polsko-chiński w latach 1991 – 2001 w mln USD _

Rok Export Import Obroty Saldo (ujemne)
1991 48,0 32,0 80,0 16,0
1992 49,2 157,9 207,1 108,7
1993 164,9 224,9 389,8 60,0
1994 62,8 309,2 372,0 246,4
1995 35,4 465,1 500,2 429,7
1996 33,7 734,8 768,5 701,1
1997 33,6 908,5 942,1 874,9
1998 70,4 1170,7 1241,1 1100,3
1999 133,4 1219,0 1352,4 1085,6
2000 97,3 1378,5 1475,7 1281,2
2001 180,4 1620,3 1800,7 1439,9

_ źródło: www.exporter.pl _

Mimo to handel między Polską a Chinami ma przed sobą dobre perspektywy. Obie strony decydują się na bezpośrednie inwestycje. Oba kraje zawarły już szereg umów prawnych, w tym umowę o stosunkach handlowych z 1993 r. o unikaniu podwójnego opodatkowania i ochronie inwestycji z 1988 r. oraz umowę o współpracy naukowo-technicznej i w zakresie certyfikacji z 1995 r. Polskie przedsiębiorstwa mają szansę aktywniej działać na rynku chińskim, np. w dziedzinie surowców, ekologii, budowli, przemysłu ciężkiego, stoczniowej, turystyki, i wielu, wielu innych.

Chiny są światowym liderem, jeśli chodzi o pozyskiwanie inwestycji. Co ciekawe, na tym polu Polska może w pewnym stopniu konkurować z Chinami. Po rozszerzeniu Unii Europejskiej Polska stała się bowiem jednym z najatrakcyjniejszych krajów do inwestowania w tej części Europy. W przyszłości część inwestorów z Zachodu z pewnością rozważy Polskę, jako alternatywne miejsce do inwestowania w swojej globalnej strategii. Jak pokazuje przykład wyścigów o inwestycje, które Polska przegrała z Czechami i Słowacją wiele będzie zależało od poprawy infrastruktury oraz udogodnień i przepisów prawnych tworzonych przez polskie władze.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)