Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rząd podniesie składki od umów zlecenia. Nawet 300 tysięcy osób na bruk?

0
Podziel się:

Polskie firmy nie wytrzymają nowych obciążeń. Premier Tusk chce wyciągnąć z nich do 400 milionów złotych.

Rząd podniesie składki od umów zlecenia. Nawet 300 tysięcy osób na bruk?
(endostock - Fotolia.com)

Od 300 do 400 milionów złotych rocznie ma znikać z kieszeni Polaków po wprowadzeniu składek od wszystkich umów zlecenia, wynika z ustaleń Money.pl. Zapłacą po połowie - zatrudnieni oraz ich pracodawcy. Eksperci już ostrzegają, że zmiany najbardziej dotkną około dwa miliony mikro- i małych przedsiębiorców, których na decyzję rządu zwyczajnie nie stać. Pracownicy albo pójdą na bruk, albo trafią do szarej strefy. Z kolei ci więksi zapowiadają, że przeniosą część inwestycji za granicę. Nie wszystkie propozycje rządu są jednak ganione.

Wojnę z umowami śmieciowymi zapowiedział podczas piątkowej konferencji Donald Tusk. - _ To praca obdarta z godności i poczucia bezpieczeństwa na przyszłość. Zaproponujemy rozwiązania, które będą pierwszymi krokami, które będą początkiem tego marszu - _ powiedział premier.

Receptą ma być właśnie ozusowienie wszystkich umów zlecenia. Obecnie jest tak, że pracownik zatrudniony na kilka umów odprowadza składki zdrowotne i społeczne tylko od jednej. Każda kolejna rodzi obowiązek odprowadzenia tylko składki zdrowotnej. Prawo umożliwia wybór, od której umowy pracownik chce odprowadzać składki społeczne. Jeśli więc przykładowo utrzymuje się z trzech umów zlecenia - dwóch o wartości 500 złotych i jednej 300 zł, to najbardziej korzystny będzie dla niego (i dla pracodawcy) wybór tej najniższej. Sprawa ma się zupełnie odwrotnie z punktu widzenia budżetu.

Dlatego rząd chce objąć wszystkie te umowy składkami społecznymi. Wspomniany podatnik zapłaci więc składkę nie od 300 zł, ale od całej sumy, czyli 1300 zł. Janusz Sejmej, rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej podkreśla, że projekt dotyczy póki co umowy zlecenia, a nie umowy o dzieło, aczkolwiek nie przekreśla w przyszłości żadnego scenariusza. _ - Toczą się już pierwsze prace w przedmiotowym zakresie. Procedowany aktualnie projekt został skierowany do rozpatrzenia przez Komitet Stały Rady Ministrów - _ powiedział Money.pl rzecznik MPiPS.

Przedsiębiorca i pracownik podzielą więc nowe koszty najprawdopodobniej po połowie:

| Składki w Polsce | | | |
| --- | --- | --- | --- |
| Składki | wartość | pracownik płaci | pracodawca płaci |
| źródło: ZUS | | | |
| emerytalna | 19,52% | 9,76% | 9,76% |
| rentowa | 8,00% | 1,50% | 6,50% |
| chorobowa | 2,45% | 2,45% | - |
| wypadkowa | 1,95% | - | 1,95% |
| zdrowotna | 9% | 1,25% + 7,75% (odliczane od podatku)
| - |

Donald Tusk przekonuje, że ze względu na ciężką sytuację na rynku pracy, zmiany będzie wprowadzał ostrożnie._ - Oskładkowanie pewnych form płatności, form dochodów może mieć negatywny wpływ na rynek pracy - _przyznał i dodał, że danina będzie odprowadzana maksymalnie od wartości minimalnej krajowej, czyli obecnie 1680 złotych. Innymi słowy, jeśli ktoś z umów zlecenia miesięcznie zarabia 3 tysiące złotych, to podstawą i tak będzie kwota 1680 złotych. Wciąż nie wiadomo, czy zmiany będą dotyczyć wszystkich umów zlecenia, a także kto będzie odpowiedzialny za opłacanie składek, skoro wiele osób pracuje w kilku różnych firmach.

Plan jest taki, żeby zasypać dziurę

Rząd spodziewa się, że dodatkowe przychody po zmianach wyniosą od 300 nawet do 400 milionów złotych rocznie. Innymi słowy, tyle pieniędzy zamiast do przedsiębiorców i pracowników trafi do studni bez dna w postaci Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Czyli na emerytury i renty. Eksperci już ostrzegają, że skutki dla gospodarki mogą być opłakane.

Szara strefa w Polsce:

- 4,9 procent z ogółu pracujących pracuje w szarej strefie - wynika z szacunków GUS,

- jedna trzecia firm zatrudnia pracowników w szarej strefie,

- 13,1 procent - to udział szarej strefy w PKB,

- 6 mld zł - o tyle wzrosłyby wpływy do budżetu, gdyby szara strefa wyszła z cienia.

źródło: Lewiatan

_ - Jeżeli rząd ostatecznie zdecyduje się na taki manewr, to najzwyczajniej świecie powiększy szarą strefę. Efekt będzie taki sam, jak z akcyzą. Po jej podwyżce, przychody do budżetu spadły. A to przecież nie oznacza, że zaczęliśmy palić mniej, tylko że zaczęliśmy kupować papierosy na czarnym rynku. Analogicznie postąpią przedsiębiorcy, płacąc wynagrodzenia do ręki - _ przekonuje Dominika Staniewicz, ekspert rynku pracy z BCC.

Innymi słowy, rząd prawdopodobnie podzielił skórę na niedźwiedziu. Mimo że nie da się oszacować, ile osób faktycznie może mieć problem z utrzymaniem pracy, to eksperci jasno wskazują, że problem tyczyć się będzie przede wszystkim zatrudnionych w małych firmach.

_ - Nie mówimy o ogromnych przedsiębiorcach, ani większych firmach, które potrafią wykorzystywać polskie prawo na swoją korzyść, co jest nie do końca legalne. Mówimy o setkach tysięcy małych przedsiębiorców, których nie jest stać na takie składki - _twierdzi Dominika Staniewicz.

Kto będzie miał największy problem?

Wśród tych mniejszych, dostanie się przede wszystkim firmom ochroniarskim oraz świadczącym usługi sprzątania, w których umowy zlecenia są często na porządku dziennym. Z danych związków zawodowych wynika, że problem dotyczy od 200 do 300 tysięcy osób.

Kłopoty mogą mieć też niektóre firmy z branży gastronomicznej._ - Wszelkie inicjatywy, które służą podwyższeniu kosztów pracy, są destrukcyjne. I trudno się na to przygotować. Jeśli zapowiedzi wejdą w życie, być może będziemy inwestować więcej poza Polską - _ powiedział Wojciech Mroczyński, dyrektor do spraw strategii AmRest Polska, prowadzącej między innymi sieci KFC, Pizza Hut i Starbucks.

Przedsiębiorcy przestrzegają jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków, bowiem rząd do tej pory zdradził bardzo mało szczegółów. Jest jednak grupa, która z zapowiedzi rządu już jest zadowolona - związkowcy. _ - To krok w dobrą stronę. Z powodu zasady równości i uczciwości, wszystkie dochody z pracy powinny być w większości tak samo opodatkowane i oskładkowane. Przecież forma zatrudnienia nie może decydować, czy płacę 40 procent składki, czy 5 - często wykonując te samą pracę - _ komentuje Andrzej Radziszewski, wiceprzewodniczący OPZZ.

To zaś sprawia, że system świadczeń jest nieszczelny._ - Wynagrodzenia są różne, wpłaty do systemu ubezpieczeń również, a korzystają wszyscy tak samo. I w efekcie pewna grupa osób zatrudnionych na umowę o pracę utrzymuję resztę, co przekłada się na tak wysokie składki - _ przekonuje związkowiec.

Zmiana prawa przetargowego - na plus

Radziszewski chwali też propozycję Donalda Tuska, która ma zmienić prawo przetargowe. Premier zapowiedział, że będzie szukał rozwiązań prawnych, które sprawią, że zamówienia publiczne będą wygrywały wyłącznie firmy zatrudniające na godnych umowach. Chodzi tu o firmy, które teraz przegrywają w przetargach, bowiem stosują umowy o pracę, przez co nie są konkurencyjne wobec tych, które nadużywają _ śmieciówek _.

Kwestię przetargów na początku ubiegłego roku w rozmowie z Money.pl poruszył też Grzegorz Dzik, prezes spółki Impel. _ - Jeśli rosną koszty i nie można się zmieścić w kwocie, jaką za usługę otrzymujemy, to przedsiębiorcy muszą ciąć koszty - zmniejszają zatrudnienie. Jeśli to za mało, to próbują je uelastycznić, wprowadzać umowy zlecenia. Jeśli to nie pomaga, szukają małego podwykonawcy, który może znajdzie jeszcze niższe koszty - i będzie niestety zatrudniał na czarno. _

_ _Konsekwencje dla państwa byłyby w takim wypadku oczywiste: firma nie ma zarobku na zamówieniu, pracownik nie dostaje wynagrodzenia, a na końcu państwo ma niezrealizowane zamówienie.

_ - Projekt zmian w prawie przetargowym przygotowali już posłowie Platformy Obywatelskiej. Ma to być szlaban dla firm, które zakładają stawkę dla pracowników na poziomie 6 lub 7 złotych za godzinę, kiedy pensja minimalna pozwala co najmniej na 10 złotych - _ tłumaczy Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Rozsądny kompromis. Nie zgniły

Ekonomista dodaje, że zmiana prawa przetargowego to podstawowy warunek wprowadzenia proponowanych przez rząd postulatów. _ - Z rozmów z przedsiębiorcami wynika bowiem, że ci chcą wprowadzać umowy o pracę, ale przez dumpingowe praktyki nieuczciwej konkurencji, nie zdobyliby żadnego przetargu _ - tłumaczy Mordasewicz.

Drugim warunkiem jest odpowiednio długi czas, zanim ustawa zostanie wprowadzona. _ - Zmiany nie mogą dotknąć kontraktów, które są w toku. Przecież umowy są już podpisane z pracownikami i zleceniodawcami, w związku z tym ustawa mogłaby sporo namieszać. To był podstawowy postulat zgłaszany przez przedsiębiorców - _ mówi ekonomista.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/98/m294498.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/plany;rzadu;na;2014;rok;oto;ambitne;deklaracje,32,0,1456416.html) Koniec umów śmieciowych i wypełniania PIT-ów Mordasewicz uważa, że ozusowienie umów zlecenia przy spełnieniu powyższych warunków to dobry kompromis pomiędzy postulatami związkowców, a oczekiwaniami przedsiębiorców. Podczas rozmów w komisji trójstronnej pracodawcy wcale bowiem nie chcieli podnoszenia składek, ze względu na wzrost kosztów pracy. Z kolei związkowcy dążyli do obłożenia składkami umów bez górnego ograniczenia w postaci płacy minimalnej. Rząd zdecydował się na rozwiązanie pomiędzy, co ma uchronić przedsiębiorców przed zwolnieniami lub bankructwami.

Gospodarka wciąż pracuje źle

Tymczasem plajty firm i wysokie bezrobocie to wciąż bolączka polskiej gospodarki. W ciągu ostatniego roku działalność gospodarczą zakończyło 886 przedsiębiorstw, wynika z danych Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Ich liczba od lat raczej nie spada. Wręcz przeciwnie. Przed rokiem było to 877 upadłości. Równocześnie KUKE szacuje, że _ przy założeniu podwyższenia tempa wzrostu gospodarczego w przyszłym roku do poziomu trzech procent oraz podwyższenia wskaźnika rentowności obrotu netto firm do 4,5 proc., w całym 2014 roku liczba upadłości wyniesie około 839 wszystkich przedsiębiorstw. _

Spadać nie chce też stopa bezrobocia. Odsetek osób bez pracy wyniósł w listopadzie 13,2 procent, podał Główny Urząd Statystyczny. To 2 miliony 116 tysięcy osób, czyli o ponad 50 tysięcy więcej niż w listopadzie 2012 roku.

Bezrobocie w Polsce w 2013 roku

W dodatku nic nie wskazuje, żeby w tym roku bezrobocie znacząco spadło. Ze średnich prognoz ekonomistów przepytanych przez Money.pl wynika, że w grudniu 2014 roku bezrobocie w Polsce wciąż będzie przekraczać 13 procent.

Likwidacja umów śmieciowych nie pomoże. Nikomu

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)