2 lata po aneksji Krymu przez Rosję sytuacja gospodarcza na półwyspie pozostaje trudna. Nadal w wielu sferach, przede wszystkim energetycznej, pozostaje on uzależniony od kontynentalnej części Ukrainy.
Anna Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przypomina, że po aneksji znacznie wzrosły emerytury i renty. Nie polepszyło to jednak sytuacji ludności, ponieważ równocześnie wzrosły ceny, przede wszystkim produktów spożywczych, które - ze względu na blokadę ze strony kontynentalnej części Ukrainy - muszą być sprowadzane z Rosji.
Lenur Kerymow z Fundacji Helsińskiej zwraca uwagę, że mieszkańcy Krymu, popierając dwa lata temu aneksję, liczyli na podniesienie poziomu życia. Sytuacja gospodarcza samej Rosji była wtedy lepsza - ze względu na wysokie ceny ropy.
Później ceny te spadły i okazało się, że Moskwa nie jest w stanie zabezpieczyć niezależności ekonomicznej Krymu, na przykład dostaw energii elektrycznej czy wody pitnej.
Sytuacja gospodarcza Rosji pogorszyła się też ze względu na sankcje, które zostały wprowadzone przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską właśnie za aneksję Krymu.
Sam półwysep został pozbawiony większości dochodów z turystyki. Na Krym przestali przyjeżdżać Ukraińcy i obcokrajowcy. Rosjanie dotąd chętniej wybierali Turcję, jednak zaostrzenie stosunków Moskwy i Ankary może doprowadzić do tego, że w tym roku będą zmuszeni spędzić wakacje na Krymie.
W piątek gościem na Krymie jest Władimir Putin. W tym czasie w centrum Moskwy odbędzie się demonstracja zwolenników zajęcia półwyspu.