Polska przegrywa w Unii Europejskiej walkę o korzystną dla nas definicję wódki - alarmuje "Dziennik". Zdaniem polskich eurodeputowanych winę za to ponosi ministerstwo rolnictwa, które nie prowadziło lobbingu w Brukseli.
Do tej pory "prawdziwą" wódkę wytwarza się tylko ze zboża lub ziemniaków. Przynosi to duże zyski i dlatego produkcją zainteresowało się wiele firm z zachodniej Europy. Ponieważ wytwarzanie wódki z tradycyjnych surowców okazało się dla nich trudne i kosztowne, zaproponowali rozszerzenie jej definicji o alkohole wytwarzane na przykład z kukurydzy, winogron czy bananów.
Biuro prasowe ministerstwa rolnictwa nie odpowiedziało na pytania "Dziennika" o działania podjęte w sprawie wódki. Eurodeputowany Bogusław Sonik powiedział, że nie było "ofensywy dyplomatycznej" w tej sprawie.
Inni deputowani zwracają uwagę na niewłaściwą politykę w stosunkach z Brukselą. "Jak się do współrządzenia bierze ugrupowania, które opowiadały się przeciwko Unii, to czego mamy się spodziewać?" - pyta Lidia Geringer de Oedenberg. Janusz Lewandowski dodaje, że trudno ubiegać się o polskie interesy, gdyż "delegacje resortowe, które przyjeżdżają do Brukseli, są wylęknione, często niekompetentne i czują się niepewnie językowo".
Więcej na ten temat - w "Dzienniku",
