Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Unia boi się francuskiego protekcjonizmu

0
Podziel się:

Komisja Europejska wzmogła nacisk na Francję w związku z brakiem odpowiedzi tego kraju na list KE dotyczący przepisów o przejęciach w strategicznych sektorach gospodarczych w tym kraju. KE obawia się, że francuskie plany legislacyjne pozwolą na rozwijanie protekcjonizmu.

Unia boi się francuskiego protekcjonizmu

Komisja Europejska wzmogła we wtorek nacisk na Francję w związku z brakiem odpowiedzi tego kraju na list KE dotyczący przepisów o przejęciach w strategicznych sektorach gospodarczych w tym kraju. KE obawia się, że francuskie plany legislacyjne pozwolą na rozwijanie protekcjonizmu. Francja twierdzi, że odpowiedź przesłała.

Chodzi o ogłoszone w grudniu przepisy, które mają umożliwić francuskiemu rządowi niedopuszczanie do kupowania przez firmy z innych krajów dużych firm w 11 strategicznych sektorach gospodarki we Francji - od kasyn po biotechnologię i przemysł zbrojeniowy.

Zdaniem UE nowe francuskie prawo może dyskryminować firmy zagraniczne, które - według nowych przepisów - musiałyby przejść specjalne procedury, nim da im się możliwość dokonania przejęcia.

Rzecznik unijnego komisarza ds. rynku wewnętrznego i usług Charliego McCreevy'ego, Oliver Drewes, powiedział we wtorek w Brukseli, że minął już termin odpowiedzi Francji na wysłany pod koniec stycznia list KE z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie.

Drewes powiedział, że jeśli Francja nie da w najbliższym czasie "satysfakcjonującej odpowiedzi", to KE może poczynić "stosowne kroki". Zapowiedział, że możliwe jest wszczęcie procedury związanej z naruszaniem przepisów UE, która może zakończyć się przed unijnym trybunałem w Luksemburgu. "Brak odpowiedzi to również odpowiedź" - dodał.

Po południu strona francuska opublikowała oświadczenie, z którego wynika, że odpowiedź wysłano w ubiegłym tygodniu. Nie ma reakcji Komisji Europejskiej na to oświadczenie.

W ostatnich tygodniach w UE coraz głośniej mówi się o problemie "narodowego protekcjonizmu". Chodzi o to, że rządy niektórych krajów nie dopuszczają do przejmowania strategicznych firm przez podmioty z innych krajów. W tym kontekście wymienia się m.in. zapowiedzianą fuzję francuskiej spółki publicznej Gaz de France (GDF) i belgijsko-francuskiej spółki wodociągowo-energetyczno- gazowej Suez. W rezultacie, ku nieskrywanemu niezadowoleniu rządu Włoch, Suezu nie kupi włoska spółka Enel, która ogłosiła, że chce to zrobić.

Taką reakcję władz w Paryżu Rzym uznał za złamanie unijnego prawa. Włoski minister gospodarki Giulio Tremonti przyjechał we wtorek do Brukseli, by osobiście wyjaśniać sprawę. Spotkał się już z komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes; w środę ma zaplanowaną rozmowę z McCreevym. Na razie Komisja Europejska wypowiada się o planowanej fuzji bardzo powściągliwie, powtarzając, że dopóki nie zostanie oficjalnie poinformowana, nie zajmie się tą sprawą. Fuzje o zasięgu wspólnotowym muszą być zatwierdzone przez KE, która w dziedzinie konkurencji pełni rolę unijnego urzędu antymonopolowego.

Stanowczo wypowiedział się jedynie włoski komisarz ds. sprawiedliwości Franco Frattini. "Fuzja nie jest nielegalna - przyznał - ale jest wymierzona przeciwko duchowi wspólnego rynku". "Trzeba być trochę bardziej europejskim, a mniej protekcjonistycznym" - dodał.

Francja broni decyzji - premier Dominique de Villepin powiedział, że "operacja jest konkretną ilustracją" tego, co rozumie on przez "patriotyzm gospodarczy".

W dyskusji o protekcjonizmie wymienia się także Polskę i sprawę niedopuszczenia przez polski rząd do fuzji banków Pekao SA i BPH. Takiej fuzji chce właściciel większości udziałów w obu bankach - włoski bank UniCredito. Polska argumentuje, że fuzja, która zaowocowałaby powstaniem banku większego od największego obecnie PKO BP, byłaby m.in. złamaniem umowy prywatyzacyjnej Pekao.

unia
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)