Z przeliczenia blisko połowy głosów w wyborach prezydenckich z 5 kwietnia wynika, że były minister spraw zagranicznych uzyskał ich 44,4 procent - poinformowała dziś afgańska niezależna komisja wyborcza.
Abdullah zwiększył w ten sposób swą przewagę nad rywalami, ale nadal kwestią otwartą pozostaje, czy końcowy rezultat da mu ponad połowę głosów, eliminując w ten sposób konieczność przeprowadzenia drugiej tury wyborów. Według komisji drugi najsilniejszy kandydat, były minister finansów Aszraf Ghani zdobył 33,2 proc. z przeliczonych dotychczas głosów. Tydzień wcześniej ówczesne przeliczenia dawały Abdullahowi 41,9 proc. głosów, zaś Ghaniemu 37,6 proc.
_ - Oczekiwaliśmy prowadzenia, nie było ono niespodzianką, ale oczekiwaliśmy być może większego prowadzenia. Wciąż mamy nadzieję, że wybory zakończą się po pierwszej turze _ - powiedział Abdullah, udzielając wywiadu agencji Reuters w swym domu w Kabulu.
By zwyciężyć już w pierwszej turze, kandydat potrzebuje ponad 50 proc. oddanych ważnych głosów - a jeśli ich sobie nie zapewni, odbędzie się druga tura z udziałem dwóch najsilniejszych kandydatów. Ostateczne rezultaty kwietniowego głosowania mają być znane 14 maja, zaś ewentualna druga tura odbyłaby się pod koniec maja.
Uważa się, że powtórne głosowanie byłoby przedsięwzięciem ryzykownym ze względu na ogólne zagrożenie bezpieczeństwa wewnętrznego, przewidywaną niską frekwencję oraz duże koszty, które przy pierwszej turze przekroczyły 100 mln dolarów. Jednak Abdullah odrzucił pomysł zawarcia politycznego sojuszu w celu uniknięcia drugiej tury.
_ - Nie ma na porządku dziennym idei koalicji budowanej w celu uniknięcia drugiej tury, przynajmniej nie zamierzamy wchodzić na tę ścieżkę. Naród Afganistanu zasługuje na to, by mieć jasny wynik _ - powiedział Abdullah Reuterowi. Dodał, iż rozmawiał z zajmującym z blisko 11 proc. przeliczonych dotąd głosów trzecie miejsce Zalmajem Rassulem, gdyż rośnie możliwość połączenia z nim sił w celu pokonania Ghaniego w drugiej turze.
Kolejki do urn w dawnym bastionie talibanu
Dotychczasowy prezydent Afganistanu Hamid Karzaj musi na mocy konstytucji ustąpić po ponad 12 latach sprawowania władzy, a przypadło to na chwilę, gdy Afganistan przygotowuje się do wzięcia pełnej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo po wycofaniu większości zachodnich wojsk z końcem bieżącego roku.
