Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Żelichowski: Na reformie KRUS-u państwo straci 6 mld zł

0
Podziel się:
Żelichowski: Na reformie KRUS-u państwo straci 6 mld zł

Money.pl: Do rent i emerytur 1,5 miliona rolników państwo dopłaca 15,9 mld złotych. To pokrywa 95 proc. wydatków KRUS. Do ZUS budżet dokłada znacznie mniej. Może kryzys to dobry czas na to, by skończyć z tą niesprawiedliwością?

*Stanisław Żelichowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego: *Na dofinansowanie KRUS-u faktycznie idzie 15,9 miliardów złotych. Ale przecież na ZUS i fundusze emerytalne budżet przeznacza ponad 70 miliardów złotych. Co do sprawiedliwości, to na wsi żyje 30 proc. ludności. A 70 proc. mieszka w miastach. Więc ze zwykłej, ludzkiej proporcji wynikałoby, że wsi należy się 30, a nie 16 miliardów złotych.

Ale - po pierwsze - na wsi mieszkają nie tylko rolnicy. A - po drugie - niskie składki na KRUS płacą też ci, których gospodarstwa to tak naprawdę dobrze prosperujące, potężne firmy...

Sytuacja w rolnictwie wygląda tak - według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa - że z 1,5 mln rolników dochód ma 220 tysięcy. Około 350 tysięcy zbliża się do osiągania dochodów. A reszta to gospodarstwa socjalne. Tymczasem dziś wszyscy rolnicy płacą tzw. podatek rolny, czyli zryczałtowaną formę podatku dochodowego. Bez względu na to, czy osiągają jakikolwiek dochód czy też nie.

Niedawno - przy okazji szukania kryzysowych oszczędności - liczyliśmy, czy na początek nie dałoby się tą najbogatszą grupę - czyli w zasadzie przedsiębiorstwa, a nie rolników - przerzucić do struktur ZUS-owskich z KRUS-owskich. Ale gdybyśmy tak dzisiaj zrobili, to trzeba by było do tego - według wyliczeń ministra finansów - dopłacić około 6 miliardów złotych.

A to dlatego, że renty i emerytury ZUS-owskie byłyby znacznie wyższe niż KRUS-owskie. I jednocześnie trzeba byłoby wyrównać samorządom ubytki z tytuły podatku rolnego. W kryzysie nas to nie stać, więc minister finansów się z tego wycofał. Ale w mediach sprzedano to w takiej formule, że gdyby w Polsce nie było KRUS-u, to nie byłoby kryzysu. I żadne argumenty nie trafiają do przekonania.

Mówicie, że nie jesteście przeciwni zmianom. Ale do tej pory nie udało się zreformować systemu.Ostatnio uchwalone zmiany podwyższają składki obejmie zaledwie 15,5 tys. rolników.W skali całego KRUS to kropla w morzu. Dlaczego to idzie tak opornie?

Dylemat naszego kraju polega na tym, że polikwidowaliśmy wszystkie komórki zarządzania strategicznego. Na przykład to mniej lub bardziej udolne Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, które myślało na kilka lat do przodu jak dane reformy trzeba przeprowadzać i jak je sfinansować.

Teraz w ramach oszczędności to wszystko zostało zlikwidowane i jesteśmy jedynym państwem w Europie, które nie ma takiej komórki planowania. Rządy się często zmieniają. Przychodzi nowy rząd i zwykle - to jest bardzo polskie - odrzuca się to, co wypracowali poprzednicy i zaczyna się wszystko od nowa. I tak to trwa. Ja nie jestem w rządzie, trudno mi powiedzieć, dlaczego są takie opory. Mnie też to denerwuje.

A może chodzi o koalicyjne targi. Co Platforma musi zaoferować, by PSL było w stanie poprzeć jakiekolwiek istotne zmiany w systemie emerytalnym rolników?

Nie stawiamy spraw na ostrzu noża. Chcemy, by działania były prowadzone w sposób racjonalny, a nie emocjonalny. Reformę warto zrobić. Musi to zrobić rząd. Bo tylko rząd ma dostęp do informacji, na podstawie których można przeprowadzić analizy. Ale skoro wyliczenia pokazują, że do interesu trzeba dopłacić, to musimy działać rozważnie.

Nad założeniami reformy pracuje zespół pod kierownictwem ministra Boniego. Do mediów wyciekły informacje, że po zmianachpaństwo dokładałoby tylko do składek najuboższych rolników.* *Poprzecie takie rozwiązanie?

Nie chcę komentować przecieków. Gdy te pomysły dostanę na papierze, wtedy mogę się o tym wypowiedzieć. Z moich rozmów z ministrem Bonim wiem, że to wszystko jest jeszcze dalekie do zamknięcia. Teraz pojawiają się różne robocze wersje. Jak tylko będą policzone wszystkie za i przeciw, wtedy będzie można o tym rozmawiać.

A wprowadzenie podatku dochodowego w rolnictwie? Jeszcze dwa lata temu PSL nie chciało na ten temat nawet rozmawiać. Zmieniliście zdanie, bo jest kryzys i niewielu rolników płaciłoby taki podatek?

W polityce nie chodzi tylko o takie kalkulacje. Tu się bierze pod uwagę interes całego kraju. Gdyby wszyscy rolnicy przeszli na podatek dochodowy, to ci, którzy mieliby dochód - czyli te 220 tys. gospodarstw - płaciliby podatki, a reszta nie.

W regionach, gdzie rolnicy w przeważającej większości nie mają dochodów trzeba by dopłacać samorządom, które utracą wpływy z podatku rolnego. A tak się to układa, że w Małopolsce, na Lubelszczyźnie czy Podkarpaciu praktycznie nikt nie ma dochodów.

Zanim wprowadzi się zmiany, warto sprawdzić, czy nas stać na taki ubytek. Bo fe facto wpływy z podatku dochodowego od 220 tys. gospodarstw byłyby znacznie niższe od wpływów z podatku rolnego.

Kiedy więc mógłby zostać wprowadzony w rolnictwie podatek dochodowy?

Myślę, że to jest kwestia lat 2011-2012. Może później. Są duże naciski. Sami rolnicy chcą płacić podatek dochodowy. Oni widzą, że choć nie mają dochodów, muszą płacić podatek rolny. Jestem na wielu spotkaniach i widzę, ze jest takie oczekiwanie.

A reforma KRUS? Są na to szanse jeszcze w tym roku?

Nad reformą KRUS pracują dwie grupy. Jedna przy ministrze Bonim. Druga przy ministrze Sawickim. Chciałbym, by zmiany były szybkie. Ale do tej pory nikt nie wprowadził rejestru gospodarstw rolnych. Nie ma komputerowej ewidencji, dzięki której byłoby wiadomo, kto ile ma ziemi na Mazurach, czy w Bieszczadach. I to hamuje cały proces. Nie można skoczyć do basenu i sprawdzić czy tam jest woda.

Raport Money.pl
*Do KRUS każdy zatrudniony dopłaca po 1000 zł * Na emerytury rolnicze dokładają wszyscy zatrudnieni poza rolnictwem. W tym roku dotacja z budżetu do KRUS będzie rekordowa. Czytaj w Money.pl
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)