Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Gratkiewicz
Jacek Gratkiewicz
|

Nasza obecność w Unii stoi pod znakiem zapytania

0
Podziel się:

Bilans zysków i strat wypada niekorzystnie - przekonuje prof. Ryszard Bugaj.

Nasza obecność w Unii stoi pod znakiem zapytania

Money.pl: Ile uda się Polsce ugrać wunijnych negocjacjach?

*Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista PAN: *Bardzo trudno jest to przewidzieć, ale jestem raczej pesymistą. Obawiam się, że najważniejsi ludzie w Unii będą twardo obstawać przy ograniczeniu budżetu europejskiego, który zresztą i tak jest już bardzo mały.

To jaką strategię powinna zastosować polska delegacja?

Wydaje się, że jak na razie zabrakło mocnych, polskich głosów w tej sprawie. To powinny być bardzo donośne głosy, które mówią, że przyjęliśmy co prawda reguły jednolitego rynku, które są korzystne zawsze dla wyżej rozwiniętych krajów, ale pod warunkiem, że wysokie są transfery finansowe.

Premier Donald Tusk jeszcze przed szczytem wystąpił z bardzo mocnym przemówieniem w Bukareszcie. Mówił: _ Nie pozwólcie, aby w Europie zatriumfowała hipokryzja, by wspólna Europa okazała się pustym sloganem _.

Dobrze, że pojawiły się takie słowa. Nie zmienia to faktu, że padły trochę za późno. W moim przekonaniu opinię publiczną i unijnych przywódców należało przygotowywać od dłuższego czasu i to bardzo stanowczo do polskich postulatów. Teraz to wygląda tak, że trochę pod znakiem zapytania nasza stoi dalsza obecność w strukturach Unii. Oczywiście mam świadomość, że wystąpić nie bardzo można.

Jeżeli wziąć pod uwagę pakiet klimatyczny, który może być bardzo szkodliwy dla konkurencyjności polskiego przemysłu, do tego jeżeli miałoby do nas trafić o wiele mniej pieniędzy, to bilans naszej obecności w Unii zaczyna wyglądać niedobrze.

Na razie ciągle mówi się o dawnej propozycji Komisji Europejskiej, czyli o około 300 miliardach złotych. Jan Krzysztof Bielecki przekonywał, że to są pieniądze _ dla nas pewne _.

Nie wykluczam, że Bielecki ma dostęp do informacji, które pozwalają mu wypowiadać się w tak stanowczy sposób. Na ogół jednak propozycja Komisji Europejskiej różniła się od finalnej kwoty. Jest duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie będzie tym razem. Szczególnie, że duża część krajów Unii jest tym pomysłom dość niechętna.

I wtedy polskie _ weto _?

Traktat nicejski jest najbardziej mętnym dokumentem, jaki w życiu czytałem, więc nie mam stuprocentowej pewności. Wydaje mi się, że teoretycznie możemy zagrozić, że sięgniemy po tę broń _ masowego rażenia _ czyli weto. Oczywiście, weto i brak unijnego budżetu wcale nie będzie dla nas cudowną perspektywą. Ale takie zachowanie oznaczałoby, że nie ma naszej zgody na taką politykę.

I tak zgadzamy się na bardzo dużo rzeczy, które nie są dla nas najlepsze. Na przykład rabat brytyjski. Zawsze było tak, że kiedy do Unii wstępowały nowe państwa, na starcie nie płaciły pełnej składki, a dostawały pełne dopłaty rolnicze. My nie dostaliśmy ani jednego, ani drugiego. Tak więc moim zdaniem racje merytoryczne, które stoją za Polską, są jednak bardzo mocne.

Wspomniał Pan Wielką Brytanię. Tamtejszy premier jest najbardziej nieprzejednany, jeśli chodzi o sprawy budżetowe. Także Niemcy chcą płacić do wspólnej kasy mniej. To może mieć duży wpływ na nas?

Niemcy są najbardziej wpływowym krajem w Unii. Jeżeli Merkel pozyskałaby Francję i Brytyjczyków, to sytuacja byłaby bardzo trudna. Dlatego stajemy tutaj przed olbrzymim dylematem - czy wszelkimi środkami lobbować do końca, czy też w pewnym momencie powiedzieć _ nie ma naszej zgody _.

Jak bardzo naszym interesom zagraża pomysł osobnego budżetu strefy euro?

Nie należę do tych, którzy mówią, że najgorsza rzecz, jaka mogłaby się przydarzyć, to tak zwana _ Europa drugiej prędkości _. Jest rzeczą nieuchronną, że strefa euro musi się bliżej integrować i wcale nie oznacza to, że Polska musi do niej przystąpić. W najbliższych kilku latach byłoby to niepotrzebne.

Jeżeli więc eurogrupa będzie się integrować, a my będziemy poza nią, to czy nie stracimy za dużo?

Wyobrażam sobie scenariusz, w którym jesteśmy w tym _ drugim kręgu _, ale jeśli chodzi o finansowe transfery nie zostaliśmy pokrzywdzeni. Na razie jednak nie wiemy, jak konkretnie, jeśli w ogóle, ma wyglądać ten osobny budżet eurostrefy.

Wiemy za to, jak ma wyglądać nadzór bankowy. To projekt do którego Polska powinna przystąpić?

Według mnie to wątpliwy projekt, dlatego wydaje mi się, że nie powinniśmy dawać tego przysłowiowego palca, bo zaraz będą chcieć od nas całej ręki. Generalnym ośrodkiem decyzyjnym ma być Europejski Bank Centralny, a tam Polska nie ma żadnego przedstawiciela, więc to jest kolejny powód, żeby mówić _ nie _. Uważam, że powinniśmy zostać przy własnym nadzorze.

Czytaj więcej w Money.pl
Merkel: Czekają nas trudne negocjacje Celem UE jest zawarcie porozumienia w sprawie wieloletniego budżetu na lata 2014-2020 na szczycie 22-23 listopada w Brukseli.
40 mld złotych z Brukseli przepadnie. Zobacz, kto straci najbardziej Jeżeli budżetowe negocjacje pójdą źle, na zmniejszeniu unijnych dotacji najbardziej ucierpią ich najwięksi beneficjenci.
Negocjują budżet UE. Czy Polska coś ugra? W negocjacjach konsekwentnie występujemy przeciwko cięciom w polityce spójności, której jest największym beneficjentem w UE.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)