Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Na rynkach walutowych coraz bardziej nerwowo. Dlaczego?

0
Podziel się:

Poświąteczny wtorek przyniósł eskalację negatywnych emocji na rynkach, ale tym razem zostały one skierowane w stronę rynków wschodzących. Solidarnie traciły dzisiaj brazylijski real, indyjska rupia i pozostałe waluty wraz z naszym złotym.

Na rynkach walutowych coraz bardziej nerwowo. Dlaczego?

Słabość była widoczna też na rynku surowców - w dół poszły notowania miedzi, które są uznawane za dość dobry barometr globalnej koniunktury. Inwestorzy zignorowali tym samym lepsze dane nt. nadwyżki handlowej w Chinach.

Coraz większą uwagę przyciągała sytuacja w strefie euro - rentowności 10-letnich obligacji Hiszpanii są o krok przed testem kluczowego poziomu 6 proc., a 5-letnie CDS-y już dotarły w okolice oglądane na jesieni ub.r. Inwestorzy coraz bardziej obawiają się, że działania podejmowane przez rząd premiera Rajoya okażą się nieskuteczne i kraj ten ustawi się za kilka miesięcy w kolejce po zewnętrzne finansowanie.

Tak więc schemat kolejny raz się powtarza i tylko potencjalna większa interwencja ECB na rynku tamtejszego długu mogłaby na jakiś czas zatrzymać ten niekorzystny trend. Jednak, aby rynek ustabilizował się na dłużej konieczne byłoby zrewidowanie dotychczasowych ustaleń europejskich decydentów nt. zwiększenia finansowego firewalla (większa kwota), oraz zapewnienia ze strony państw grupy G-20, iż zgodzą się na dokapitalizowanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego - środki te miałyby pójść na walkę z kryzysem w strefie euro.

O ile jednak ECB może zadziałać szybko - najpewniej jeszcze w tym tygodniu, to nie można tego samego powiedzieć o politykach. Tym samym zawarte w rannym raporcie stwierdzenie, iż spekulanci znów zaczynają rozdawać karty licząc na duży zarobek, zaczyna być coraz bardziej przekonywujące. Zwłaszcza, że w centrum zainteresowania inwestorów nie jest tylko Hiszpania, ale i też Grecja. Jeszcze w tym tygodniu zostanie podana konkretna data majowych wyborów parlamentarnych.

Tymczasem ostatnie sondaże preferencji wyborczych (na podstawie Public Issue) zaczynają przyprawiać o ból głowy - poparcie dla Nowej Demokracji spada (z 31 proc. na początku lutego do 22,5 proc. obecnie), co oznacza, że lider tego ugrupowania wcale nie musi zostać przyszłym premierem. Antonis Samaras wspominał też publicznie, iż nie utworzy koalicji z PASOK, który o dziwo pod nowym przywództwem Ewangelosa Wenizelosa zaczyna zyskiwać przychylność wyborców (poparcie w tym samym okresie wzrosło z 8 proc. do 15,5 proc.).

Tyle, że Nowa Demokracja i PASOK to jedyne ugrupowania, które zgodziły się na program reform - ale jeżeli nawet będą chciały utworzyć wspólnie rząd, to konieczny będzie trzeci partner - czy będzie to Demokratyczna Lewica DIMAR, której lider unika deklaracji nt. reform licząc na lepszy wynik wyborczy (chociaż efekt jest odwrotny)? W efekcie to może być chwiejna i słaba koalicja - tymczasem Grecy powinni do czerwca przedstawić program kolejnych cięć, gdyż obecne mogą okazać się niewystarczające.

Jeżeli tego nie zrobią to znów zacznie się zamieszanie z kolejnymi ratami przyznanego kilka tygodni temu drugiego programu pomocowego. Poza Hiszpanią i Grecją inwestorzy będą też zwracać uwagę na sytuację we Francji, chociaż pierwsza tura wyborów prezydenckich zaplanowana na 22 kwietnia, najpewniej nie da ostatecznej odpowiedzi, kto zostanie prezydentem Francji - o tym zadecyduje drugie rozdanie 6 maja. Niemniej rosnące poparcie dla eurosceptycznego Francois Hollande'a może tylko zwiększać nerwowość na rynkach.

Ciekawa sytuacja ma miejsce wokół franka. Presja na SNB staje się coraz większa - dzisiaj p.o. prezesa Thomas Jordan powtórzył, że bank centralny ma nieskończenie wiele środków na obronę poziomu 1,20 na EUR/CHF, ale inwestorzy stają się coraz bardziej sceptyczni. W efekcie kurs EUR/CHF nie zdołał dzisiaj naruszyć bariery 1,2030-35, co w świetle przedstawionej rano strategii zwiększa szanse na ponowną próbę łamania 1,20 – chociaż bardziej w przyszłym tygodniu.

Ciekawe wnioski stawia w swoim artykule James Saft - redaktor agencji Reuters. Jego zdaniem SNB nie będzie mógł nieustannie kupować euro za drukowane przez siebie franki, gdyż w przypadku poważnego kryzysu w Eurolandzie poniesie kolosalne straty. To pokazuje, że prędzej czy później SNB wycofa się z pomysłu obrony bariery 1,20.

Zwracałem na to uwagę we wspomnianym już rannym raporcie – celem na kilka najbliższych tygodni mogą być okolice 1,18-1,19.

A, co z notowaniami EUR/USD w najbliższych godzinach? Obserwując dużą nerwowość na rynku długu w Europie wydaje się, że ewentualna interwencja ECB jest coraz bliżej – to może w krótkim okresie doprowadzić do mocnej zwyżki z przełamaniem oporu na 1,3145. Wskazywany rano scenariusz testowania okolic 1,3170-1,3200 jeszcze w tym tygodniu nadal pozostaje aktualny. W średniej perspektywie czeka nas jednak spadek poniżej 1,30 i tym samym realizacja formacji RGR, która będzie prowadzić do zejścia poniżej styczniowego dołka na 1,2623.

Jeżeli przyjmiemy założenie odreagowania EUR/USD to nieco uspokoić powinno się także na złotym - zwłaszcza, że EUR/PLN znalazł się w kluczowym obszarze 4,18-4,20. Korekta może potrwać tylko kilka dni i raczej nie zejdziemy poniżej 4,15, co tylko potwierdzi słabość rynku w dłuższym terminie. Warto tutaj spojrzeć na ciekawy układ na wykresie tygodniowym, gdzie jak się okazuje wzrostowa linia trendu pociągnięta jeszcze od dołka z 2008 r. wciąż jest dość aktualna.

Porównaj na wykresach notowania walut Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Dom Maklerski BOŚ
KOMENTARZE
(0)