Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nastroje na rynku szkodzą polskiej walucie

0
Podziel się:

Wczorajsze wydarzenia na giełdach w Stanach Zjednoczonych oraz dzisiejsze silne spadki w Azji sprawiły, że polska waluta straciła znacząco na wartości.

Nastroje na rynku szkodzą polskiej walucie

Przyczyną osłabienia złotego było znaczne pogorszenie nastrojów wśród inwestorów. Dziś rano, tuż przed otwarciem rynku w Europie, para EUR/PLN znajdowała się na poziomie 3,6200, natomiast USD/PLN wzrosła ponad poziom 2,7000. W przypadku USD/PLN odnotowane zostało nowe tegoroczne maksimum, ostatni raz za jednego dolara zapłacić trzeba było ponad 2,7000 złotego 18 września 2007 roku.

Osłabienie złotego w znacznej mierze było efektem paniki oraz niskiej płynności rynku w czasie sesji w USA i Azji. Od rana polska waluta odrobiła część strat, nadal jednak pozostaje słabsza niż w dniu wczorajszym, w trakcie normalnego handlu. Informacją korzystną dla walut regionu emerging markets była wiadomość o tym, że Europejski Bank Centralny zgodził się udostępnić bankowi centralnemu Węgier pożyczki do kwoty 5 miliardów euro. Wsparło to forinta, który zyskał względem euro ponad 2,0%.

W chwili obecnej notowania rodzimej waluty są mocno uzależnione od sytuacji na światowych giełdach. Awersja do ryzyka wciąż jest na wysokim poziomie, w poczynaniach inwestorów widać strach, a taka sytuacja nie pomaga polskiej walucie. Dodatkowo coraz więcej spekuluje się o obniżkach stóp procentowych w Polsce. Taka decyzja ze strony RPP mogłaby wywołać znaczną wyprzedaż obligacji przez inwestorów zagranicznych, a co za tym idzie kolejną dużą falę osłabienie złotego.

Wiele obaw wśród uczestników rynku budzi również niepewność odnośnie wstąpienia Polski do strefy ERM-2. Wypowiedzi członków NBP mogą sugerować, że zakładany termin, czyli koniec II kwartału 2009 roku może ulec wydłużeniu.

Sentyment do euro wciąż jest słaby - dziś w nocy kurs EUR/USD nie zdołał trwale wybić się ponad poziom 1,3500, do rana wspólna waluta osłabiła się do poziomu 1,3350. Umocnienie dolara może wydawać się zagadkowe, gdyż brak jest uzasadniających je fundamentów - gospodarka amerykańska nie jest w lepszym stanie niż gospodarka Eurolandu, a wręcz coraz dobitniej widać, że kryzys na rynku finansowym już przekłada się na sferę realną w USA. Opublikowane wczoraj dane o sprzedaży detalicznej wykazały jej znaczący spadek trzeci miesiąc z rzędu, wolumen sprzedażny zmniejszył się we wrześniu o 1,2% wobec oczekiwań na poziomie -0,4%. Wczoraj rynek poznał również treść raportu Fed o stanie gospodarki - tak zwaną Beżową Księgę. Wnioski z raportu nie nie napawają optymizmem. Aktywność gospodarcza spadła praktycznie we wszystkich stanach - spowodowane jest to głównie spadkiem inwestycji kapitałowych oraz konsumpcji, która stanowi 2/3 amerykańskiego wzrostu gospodarczego. Ponadto
warunki kredytowe uległy zaostrzeniu, co dodatkowo obniża poziom inwestycji w firmach.

Bezrobocie natomiast konsekwentnie rośnie. Dlaczego więc mimo to dolar zyskuje względem euro? Najprawdopodobniej inwestorzy przewidują, iż podobny wpływ kryzys może mieć na gospodarkę strefy euro - pierwsze oznaki tego są już w gospodarce Eurolandu. I jak często bywa na rynku finansowym, nie stan bieżący, ale oczekiwania dotyczące przyszłości kształtują poziom cen, czy jak w tym przypadku kursy walutowe.

Bardziej jednoznaczne ostatnio są natomiast reakcje drugiej głównej pary walutowej na międzynarodowym rynku finansowym - USD/JPY. Każde zawirowanie na giełdach, powoduje wzrost ryzyka i zmniejszenie skali ryzykownych operacji typu carry trade, co działa na korzyść jena. Tak było i tym razem - silne spadki na giełdach w USA oraz Azji zaowocowały spadkiem USD/JPY do poziomu 100,00. Lepsze nastroje w Europie natomiast spowodowały nieznaczne osłabienie jena dziś rano.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)