Przez znaczną większość dzisiejszych notowań na rynku głównej pary walutowej inwestorzy wyprzedawali wspólną walutę. Kurs eurodolara spadł bowiem z poziomu 1,4530 do wartości 1,44. Dopiero to wsparcie obroniło się przed naporem niedźwiedzi i pozwoliło na lekkie odreagowanie po południu.
W ciągu dnia widać jednak było, że byki traciły wcześniejszy optymizm, zmniejszając tym samym szanse na przebicie się przez ostatnie szczyty. Przyczynił się do tego m.in. gorszy od oczekiwań odczyt koniunktury gospodarczej w Strefie Euro, a także obniżenie prognoz gospodarczych dla Europy przez agencje S&P.
Szansą powrotu na wyższe poziomy może być za to gorsze dane z USA, które będą wspierać oczekiwania do działań FED. Przykładem tego może być dzisiejszy odczyt indeksu zaufania konsumentów wg Conference Board, który spadł bowiem mocno poniżej prognoz i wyniósł 44,5 punktu.
W zatrzymaniu dzisiejszych spadków nie pomógł dobry wynik aukcji włoskich bonów skarbowych, które sprzedały się w zaplanowanej kwocie i z niższą rentownością. W ostatnim czasie ten czynnik, w związku z obecnością Europejskiego Banku Centralnego na rynku długu ma już mniejsze znaczenie dla inwestorów. Zapewne czekają oni na nowe bardziej pozytywne sygnały.
Lepsze dynamika, lecz złoty słabszy
Lepsza od oczekiwań dynamika polskiego PKB tylko na chwilę pozwoliła rodzimej walucie na umocnienie. Inwestorzy skorzystali z przecieku i jeszcze przed oficjalną publikacją przez GUS szybko wycenili wyższy odczyt. Cieszyć może lepsza dynamika inwestycji i eksportu, martwic zaś mniejsza konsumpcja. Dziś nadal jednak było widać, że dominujący wpływ na wartość złotego mają czynniki zewnętrzne.
Wytracanie optymizmu przez inwestorów zagranicznych spowodowało, że złoty tracił na wartości. Dopiero pod koniec sesji europejskiej na skutek gorszych danych z USA, podnoszących oczekiwania co do działań FED odrobił nieco strat. Poprzez to o godzinie 16:15 za jedno euro trzeba było zapłacić 4,1520 zł, zaś za dolara 2,8765 zł.
