Minister finansów po raz kolejny snuje przed nami fantastyczne wizje – w 2004 oraz 2005 roku Polska ma radykalnie ograniczyć deficyt budżetowy by w 2006 roku wejść do strefy euro (zakładając rzecz jasna, iż za dwa lata zostaniemy przyjęci do Unii Europejskiej)
. Szczegółów Kołodko nie podał, wypowiedź tą traktować więc można jako kiełbasę wyborczą, bo czy można wypowiadać się o budżecie za trzy lata, skoro nie wiemy jeszcze nic o planowanym stanie finansów państwa w roku przyszłym?
Hitem dnia była w poniedziałek publikacja danych o cenach towarów i usług w sierpniu. Prognozy mówiły, że inflacja liczona rok do roku wyniesie 1,2 procent. I taka właśnie była – oficjalne dane opublikowane zostały o 16,00.
Otwarcie rynku było dla złotego korzystne – cena dla dolara znajdowała się na poziomie 4,185 PLN, za euro płacono niecałe 4,05 PLN. W ciągu nudnej sesji złoty tracił siłę – jeszcze przed południem „zielony” zatrzymał się przy 4,20 PLN, a euro przy 4,07 PLN. Opublikowane dane o inflacji na złotego nie wpłynęły, ponieważ dokładnie odpowiadały prognozom. Zarówno kursy USDPLN oraz EURPLN pozostały na nie zmienionym poziomie – 4,185 oraz 4,06.
Jaki będzie wpływ tak niskiego wzrostu cen na decyzję RPP w tym miesiącu? Uważam, iż niewielki. Rada wielokrotnie podkreślała, że w końcówce roku inflacja będzie wzrastać, nie jest zresztą jedynym wskaźnikiem branym pod uwagę przy ustalaniu stóp. Sprawa następna to wybory samorządowe, istnieje niebezpieczeństwo, że po ich zakończeniu polityka nie komentowania przez rząd decyzji rady zakończy się. Za obniżką stóp nie będzie tym razem głosował Rosati – przestrzega, że wybuch konfliktu bliskowschodniego spowoduje wzrost cen ropy naftowej, a w konsekwencji inflacji.
