Dolar tracił na wartości w stosunku do niemal wszystkich walut na całym świecie. Z takiej sytuacji cieszą się zapewne polscy turyści i importerzy.
Waluta, która do tej pory uznawana była za najsilniejszą na świecie dzisiaj zmagała się z nastrojami inwestorów, którzy nie chcieli mieć jej w swoich portfelach. Obawy o niekorzystny wpływ na amerykańską gospodarkę problemów tamtejszego rynku kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku, spowodował lawinę, którą nie tak łatwo będzie zatrzymać.
Rano kurs eurodolara wzrósł do poziomu 1,3782, ustanawiając nowy rekord wszech czasów. Podobnie było z funtem brytyjskim, któregotak mocnego do dolara nie widziano od 26 lat. Również złoty skorzystał na słabnącym dolarze, pomimo kolejnej awantury wśród krajowych "elit" rządzących. Przed południem za amerykańską walutę inwestorzy na rynku międzybankowym płacili średnio 2,7450 zł, a po południu już 2,7380 zł. Poziom ten również należy uznać za historyczny. Czy długo taka sytuacja może jeszcze potrwać?
W ciągu najbliższych dni nie należy spodziewać się znaczącej zmiany trendu. Jest to więc wymarzona okazja dla wszystkich tych, którzy wybierają się na wakacje do USA. Również importerzy, którzy będą rozliczać się w tych dniach mogą cieszyć się z taniego dolara.
Zdaniem specjalistów proces "słabnięcia" dolara mógłby przerwać jedynie wzrost inflacji w USA, który wywołałby reakcję ze strony Fed-u. Ewentualny wzrost stóp procentowych, lub choćby ich zapowiedź stanowiłby poważny czynnik wzmacniający amerykańską walutę. Dane na temat czerwcowej inflacji w USA zostaną opublikowane w przyszłym tygodniu. Jutro jednak na rynek wpłyną informacje, które będą już, brane pod uwagę przez amerykański bank centralny. Są to m.in. dane dotyczące konsumpcji w USA czy indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan za lipiec.