Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Warszawa: Kolejna rozprawa w procesie karnym przeciwko Annie Jaruckiej

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyła się kolejna rozprawa w procesie karnym przeciwko Annie Jaruckiej, byłej asystentce ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza.

Jest ona oskarżona między innymi o posługiwanie się sfałszowanym dokumentem, upoważniającym ją do zamiany oświadczenia majątkowego Włodzimierza Cimoszewicza w kwietniu 2002 roku. Afera związana z Jarucką doprowadziła w 2005 roku do wycofania się Cimoszewicza z kandydowania na urząd prezydenta RP.

Na rozprawie zeznawał kolejny świadek - była sekretarka ministra Cimoszewicza. Przed sądem Anna P. powiedziała, że "Włodzimierz Cimoszewicz nigdy by nie wystawił pisanego odręcznie upoważnienia komukolwiek, poza tym nigdy sam by też nie przystawił pod takim upoważnieniem faksymile ze swoim podpisem". Świadek podkreśliła, że były szef MSZ dbał o to, aby wszystkie pisma i dokumenty miały jeden wzór graficzny, były starannie przygotowane i napisane na komputerze. Upoważnienie, jakim miała się posługiwać w 2002 roku oskarżona Anna Jarucka, świadek określiła jako "świstek papieru", pod którym jej były przełożony nigdy by się nie podpisał. Anna P. zaznaczyła też, że Cimoszewicz pisma i dokumenty, które trafiały do niego bezpośrednio, sam osobiście podpisywał, nigdy natomiast nie przystawiał pieczęci ze swoim podpisem. "Faksymile było stosowane, jeżeli szefa nie było w budynku ministerstwa oraz przy na przykład wypisywaniu dużej liczby kartek świątecznych" - zaznaczyła świadek.

Pytana o to, czym zajmowała się w ministerstwie Anna Jarucka, świadek potwierdziła, że była ona wicedyrektorem gabinetu ministra, a potem wicedyrektorem Departamentu Systemu Informacji Społecznej. "Zajmowała się też osobistymi sprawami pana Cimoszewicza i rzeczywiście miała do niego bezpośredni dostęp i mogła bez pośrednictwa przekazywać mu jakąś korespondencję" - odpowiedziała świadek, pytana o to przez samą oskarżoną. Wcześniej świadek mówiła bowiem, że listy o charakterze oficjalnym były przekazywane Cimoszewiczowi po wcześniejszej selekcji merytorycznej, dokonywanej przez dyrektora lub wicedyrektora gabinetu szefa MSZ. Kolejna rozprawa na początku październiku.

Prokuratura zarzuca Jaruckiej między innymi, składanie fałszywych zeznań przed komisją śledczą ds. PKN Orlen. Chodzi o wypowiedź, dotyczącą zamiany oświadczenia majątkowego Cimoszewicza w MSZ w kwietniu 2002 roku. Wśród zarzutów jest także posługiwanie się sfałszowanym dokumentem, upoważniającym ją do zamiany tego oświadczenia. Oskarżycielem posiłkowym w procesie jest Włodzimierz Cimoszewicz.

Zarzuty, jakie prokuratura stawia Jaruckiej, dotyczą także dokumentów znalezionych w jej domu w styczniu 2005 roku. Uznano za nielegalne posiadanie przez nią 15 dokumentów MSZ, które w momencie, gdy zmieniła stanowisko, powinny zostać przekazane do poszczególnych departamentów. Zarzuca się jej również nielegalne przetrzymywanie dokumentów, związanych z oświadczeniem majątkowym Włodzimierza Cimoszewicza.

W sierpniu 2005 roku Jarucka przekazała komisji śledczej do spraw PKN Orlen kserokopię rzekomego upoważnienia do zamiany oświadczenia majątkowego, jakie w 2002 roku miał jej wystawić Cimoszewicz. Według Jaruckiej był to dowód, że ówczesny kandydat na prezydenta złożył oświadczenie niezgodne z prawdą, zatajając posiadane przez siebie akcje Orlenu. Prokuratura uznała później, że zrobił to nieumyślnie i umorzyła śledztwo. Uznała natomiast za fałszywe zarówno upoważnienia, jak i zeznania Jaruckiej. Po tej aferze Włodzimierz Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania na urząd prezydenta RP.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)