Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polak porwany w Pakistanie - motywy na razie nieznane

0
Podziel się:

Uzbrojeni napastnicy uprowadzili w niedzielę
rano na północy Pakistanu polskiego inżyniera - pracownika firmy
Geofizyka Kraków. Zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków:
kierowców i ochroniarza. Do porwania na razie nikt się nie
przyznał; trwa akcja poszukiwania Polaka.

Uzbrojeni napastnicy uprowadzili w niedzielę rano na północy Pakistanu polskiego inżyniera - pracownika firmy Geofizyka Kraków. Zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków: kierowców i ochroniarza. Do porwania na razie nikt się nie przyznał; trwa akcja poszukiwania Polaka.

Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski zapewnił wieczorem PAP, że odpowiednie służby są w stałym kontakcie z władzami Pakistanu na wszystkich szczeblach. Mamy zapewnienie, że poszukiwania polskiego obywatela są prowadzone energicznie i na szeroką skalę - podkreślił.

Poinformował, że polski ambasador w Islamabadzie razem z ambasadorem Francji (reprezentującym kraj przewodniczący pracom Unii Europejskiej w tym półroczu) zostali przyjęci przez premiera Pakistanu.

Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski telefonicznie rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych Pakistanu. Ten poinformował polskiego ministra o zwołaniu Rady Bezpieczeństwa w związku z incydentem. Sikorski złożył z kolei kondolencje w związku ze śmiercią trzech Pakistańczyków, którzy towarzyszyli porwanemu.

Wcześniej, w południe doszło do spotkania polskiego ambasadora ze specjalnym doradcą premiera Pakistanu, pełniącym funkcję ministra spraw wewnętrznych; poinformował on polskiego dyplomatę, że na miejsce porwania udał się komendant główny policji i że trwa szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza.

W polskim MSZ od rana działa sztab kryzysowy pod przewodnictwem wiceministra Andrzeja Kremera.

Dyrektor Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik zapewnił w rozmowie z PAP, że również prezydent Lech Kaczyński bardzo wnikliwie śledzi informacje i przebieg działań w sprawie porwania. "Co do dalszych kroków - nie chciałbym ich ujawniać. Są to bardzo delikatne sprawy, nam przede wszystkim zależy na skuteczności działania" - zaznaczył Handzlik.

Do porwania doszło około godz. 6 rano w pobliżu wsi Pind Sultani, w okręgu Atak, na południowy zachód od stolicy Pakistanu - Islamabadu. Geofizyka Kraków prowadzi tam prace na zlecenie jednej z państwowych pakistańskich firm, która zajmuje się poszukiwaniem gazu ziemnego.

Porywacze zaatakowali należący do Geofizyki samochód; zabili trzech towarzyszących Polakowi Pakistańczyków: dwóch kierowców i funkcjonariusza ochrony, a następnie własnym samochodem uciekli z zakładnikiem w nieznanym kierunku.

Porywacze nie skontaktowali się z pakistańskim oddziałem Geofizyki Kraków. Prezes spółki Leopold Sułkowski poinformował dziennikarzy, że również władze Pakistanu nie przekazały do tej pory informacji, kim mogą być porywacze i z jakiego powodu uprowadzili Polaka.

Prezes zapewnił jednocześnie, że podstawowym zadaniem jego firmy jest teraz doprowadzenie do uwolnienia porwanego inżyniera i zapewnienie bezpieczeństwa pozostałym pracownikom. Pytany, czy firma zapłaci, jeśli porywacze zażądają okupu, odparł: "zrobimy wszystko, co będzie niezbędne, aby jak najszybciej nasz pracownik odzyskał wolność i wrócił bezpiecznie do domu".

Sułkowski dodał, że przedstawiciele Geofizyki są w stałym kontakcie z rodziną porwanego inżyniera, której zapewniono pomoc psychologiczną. Nie chciał - jak mówił - w trosce o rodzinę ujawniać bliższych danych porwanego.

Porwany Polak jest pracownikiem krakowskiej firmy od wielu lat i zajmuje się obsługą aparatury pomiarowej; został uprowadzony na chwilę przed rozpoczęciem pracy. Pozostałych 18 przebywających w Pakistanie pracowników Geofizyki - jak poinformował Sułkowski - przebywa pod silną ochroną policji i wojska.

Szef MON Bogdan Klich poinformował dziennikarzy, że trzy resorty: MON, MSZ i MSWiA koordynują swoje działania zmierzające do ustalenia okoliczności i uwolnienia porwanego Polaka.

"Trzymamy rękę na pulsie, koordynujemy działania pomiędzy trzema ministerstwami: MSZ, MSWiA i MON. Także służby są koordynowane, bo podstawą dla każdego ewentualnego działania, bez względu na to, jak ono będzie wyglądało, jest wiedzieć jak najwięcej" - mówił Klich.

Zdaniem ministra, przyczyny porwania Polaka powinny być znane w ciągu najbliższych godzin. "Jest regułą, że 24 godziny to taki czas, w którym przychodzi jakiś komunikat od porywaczy" - zaznaczył Klich.

Szef MON, pytany o to, czy brana jest pod uwagę możliwość odbicia siłą polskiego zakładnika, odparł, że nawet gdyby tak, to by o tym nie informował. "Jestem zwolennikiem działania obliczonego na dobry efekt. Chodzi o to, żeby naszego obywatela uwolnić i dlatego muszą być przynajmniej przez jakiś czas stosowane środki miękkie, środki przede wszystkim dyplomatyczne" - mówił szef MON.

Twórca i dwukrotny dowódca GROM gen. bryg. Sławomir Petelicki uważa, że ta jednostka specjalna mogłaby odbić porwanego Polaka. Warunkiem byłaby zgoda władz Pakistanu i współpraca z tamtejszą jednostką antyterrorystyczną.

"Gdyby GROM wziął udział w operacji odbicia zakładnika, to Pakistańczycy byliby zadowoleni, gdyż spadłaby z nich duża część odpowiedzialności. Z tego powodu sądzę, że władze w Pakistanie powinny się zgodzić" - dodał generał. Podkreślił, że po ujawnieniu się porywaczy, najważniejsze będą negocjacje. Jego zdaniem obecnie ważne jest ustalenie, kto stoi za porwaniem i jakie ma motywy.

Zdaniem Klicha, w tej chwili możliwe i prawdopodobne są wszystkie warianty dotyczące motywów porwania; czysto kryminalny, czyli porwanie dla okupu, wariant polityczny, a także pomyłka - tzn., że chciano porwać obywatela innego kraju, a porwano Polaka.

Wśród ekspertów zdania są podzielone. Dr Krzysztof Karolczak z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że do uprowadzenia Polaka doszło raczej w celu uzyskania za niego okupu, a nie ze względów politycznych. Podobną opinię ma znawca międzynarodowego terroryzmu prof. Michał Chorośnicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Moim zdaniem porwanie Polaka raczej nie ma tła politycznego, ale może być porwaniem dla okupu. Zastanawiam się, czy to nie jest podłoże najzwyklejszego bandytyzmu czy próby wydobycia okupu" - powiedział PAP w niedzielę Chorośnicki.

Odmiennego zdania są były ambasador RP w Indiach, dziś publicysta "Polityki" Krzysztof Mroziewicz oraz arabista prof. Janusz Danecki. W ich opinii, do porwania doszło z przyczyn politycznych.

"Ponieważ zastrzelono przed porwaniem ochroniarzy i kierowcę, to jest to albo grupa pasztuńskich talibów z Afganistanu lub Pakistanu albo ktoś z Al-Kaidy" - powiedział PAP Mroziewicz. Podobny argument wysuwa Danecki. "Gdyby porywacze działali wyłącznie dla pieniędzy, nie zabijaliby ochroniarzy" - ocenił.

Według Mroziewicza, jeśli porwania dokonała Al-Kaida, to natychmiast pojawi się "żądanie, żeby Polska wycofała wszystkie wojska z Afganistanu".

W Pakistanie doszło w ostatnim czasie do nasilenia aktów przemocy. Tydzień temu zamachowiec-samobójca zdetonował ciężarówkę z materiałami wybuchowymi przed wejściem do hotelu Marriott w Islamabadzie. Zginęły 53 osoby, w tym ambasador Czech Ivo Żdarek. Pakistańskie władze o organizację zamachu oskarżyły ruch talibski, powiązany z Al-Kaidą.

W zeszły poniedziałek nieznani sprawcy uprowadzili w Peszawarze, na północnym zachodzie Pakistanu, afgańskiego konsula generalnego. Jego samochód został ostrzelany, gdy konsul wracał z biura w centrum Peszawaru do domu na przedmieściu. W ataku zginął kierowca.

Na początku czerwca 2004 r. z biura wrocławskiej firmy budowlanej Jedynka na obrzeżach Bagdadu uprowadzeni zostali jego dyrektor Jerzy Kos oraz współpracownik Radosław Kadri. Dzisiaj Kos podkreśla, że najtrudniejsze są pierwsze godziny po porwaniu. "W pierwszych chwilach było dużo strasznych krzyków, kopanie, dużo uderzeń - także karabinami, to wszystko powodowało jakąś atmosferę grozy, napięcia i strachu, lęku o swoje życie" - mówił Kos w niedzielę "Wydarzeniom" Polsatu.

Kadriemu udało się uciec z samochodu porywaczy. Kos został uwolniony przez amerykańskich żołnierzy 8 czerwca, wraz z trzema uprowadzonymi wcześniej Włochami.

Geofizyka Kraków jest spółką w 100 proc. należącą do Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA (PGNiG)
. Firma wykonujące badania geofizyczne dla potrzeb poszukiwania złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Na stałe zatrudnia prawie 600 osób, a w okresach największej aktywności łączne zatrudnienie przekracza tysiąc pracowników. Działa poprzez bazy w Krakowie, Krośnie i Zielonej Górze, a także oddziały zagraniczne w Czechach, Słowacji, Pakistanie i Libii. (PAP)

mkr/ jra/ je/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)