W sprawie urzędników i ich egzaminowania oraz przyjmowania do pracy na kierowniczych stanowiskach w służbie państwowej, zwanej Służbą Cywilną, mam w pamięci słowa koleżanki ze szkolnej ławy, która przetrzymała wszystkie ekipy rządowe w latach dziewięćdziesiątych na stanowisku kierowniczym w urzędzie absolutnie centralnym - pisze publicysta. Na pytanie, jak to zrobiła, odparła krótko, że nie było od niej lepszych. Bo wybitni specjaliści są chętnie kupowani przez wszystkich, o słabeuszy trzeba toczyć spory nawet w parlamencie. I te spory ludzi spoza parlamentu śmieszą. W sprawie prezesów NBP i NIK też można zapytać, co ich obecność na posiedzeniach poprzedniego rządu zmieniła w kwestii finansów państwa? Toteż zarówno w odniesieniu do prezesów, jak i w sprawie Służby Cywilnej dyskusja wydaje się mieć charakter akademicki. W gruncie rzeczy liczy się dyskusja, nie sprawa - ocenia komentator "Trybuny".
iar/smogo/Skw.