Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Rolnictwo a wejście Polski do UE

0
Podziel się:

Wizyta unijnego komisarza ds. rolnictwa Franza Fischlera jeszcze bardziej skomplikowała proces negocjacyjny rządu z UE. Komisarz Fischler oświadczył, że będzie niezwykle trudno, by kraje członkowskie UE zaakceptowały większy niż 25% poziom dopłat dla rolników nowych państw członkowskich w pierwszym roku ich członkostwa w UE

Rolnictwo może zablokować polską akcesję do UE.

Wizyta unijnego komisarza ds. rolnictwa Franza Fischlera jeszcze bardziej skomplikowała proces negocjacyjny rządu z UE. Komisarz Fischler oświadczył, że będzie niezwykle trudno, by kraje członkowskie UE zaakceptowały większy niż 25% poziom dopłat dla rolników nowych państw członkowskich w pierwszym roku ich członkostwa w UE. Oznacza to jeszcze mocniejsze zaognienie stanowisk i prawdziwy impas w negocjacjach.

UE ostrzegała już wielokrotnie Polskę, że brak wystarczającej 'elastyczności' może doprowadzić do wyłączenia naszego kraju z pierwszego szeregu i odwlec naszą akcesję o jakiś bliżej nie sprecyzowany czas. Pozwoli to UE uchwalić założenia polityki budżetowej na lata 2004-06, a także pewne wstępne założenia na lata 2007-2014 bez uwzględniania naszych interesów.

Dzięki Aleksandrowi Bentkowskiemu UE ma także kolejny instrument w ręku aby sprowadzić Polskę do 'parteru'. Może zablokować środki z SAPPARD-u zarzucając polskiej stronie klucz polityczny i nepotyzm przy ich redystrybucji. Zablokowanie tych środków nawet w niewielkiej części, może spowodować że Polska dopłacać do akcesji.

Na ok. 3,2 mld EUR, które mamy otrzymać w 2004 roku, aż 1,5 mld to środki strukturalne (m.in. SAPPARD). Jak do tej pory korzystanie z nich, a także ze środków przed-akcesyjnych, idzie jak po grudzie. Dlatego właśnie ok. 500 mln EUR środków przed-akcesyjnych trzeba wykorzystać w 2004 roku. Wystarczy, że wykorzystamy 70% tych środków (a to byłby i tak najlepszy wynik z do tej pory osiągniętych) a pozostanie niewykorzystana kwota ok.600 mln EUR. A to oznacza, że w 2004 wyjdziemy w rozliczeniu z UE na 'zero'.

My domagamy się znacznie więcej - zwłaszcza w dziedzinie rolnictwa. Chodzi o tzw. dopłaty bezpośrednie. Dla rolnictwa jest to być albo nie być. Jeśli dopłaty będą na poziomie 25%, co proponują unijni komisarze, a potem stopniowo będą rosnąć przez 10 lat, to nasze rolnictwo nie będzie w stanie konkurować. Nasze rynek w dużym stopniu wypełni nadwyżka produkcyjna z Francji i Niemiec. Rolników z UE stać bowiem na zerową marże, czy nawet lekki dumping z uwagi właśnie na wysokie dopłaty bezpośrednie. Nasi rolnicy, nie posiadający zasobów finansowych, nie są w stanie podjąć takiej konkurencji w dłuższym okresie.

Tymczasem w czwartek komisarz Fischler rozmawiając z polskimi przedstawicielami rolników, rolniczych związków zawodowych i organizacji działających na rzecz wsi, przypomniał że propozycja Komisji Europejskiej 25% dopłat w pierwszym roku członkostwa to jedynie stanowisko komisji, na którą muszą zgodzić się wszystkie państwa UE. A to oznacza, że państwa członkowskie UE chcą dać mniej. Bo 25% dopłat oznacza albo mniejszy wzrost bazy dopłat dla rolników krajów członkowskich, albo większe składki krajów członkowskich do UE. Zapewne gdyby wzrost gospodarczy w UE był na poziomie 3%, a deficyty budżetowe krajów członkowskich zrównoważone, nie byłoby problemu na większą składkę. Ale w obecnej chwili - gdy coraz więcej krajów UE zwiększa niebezpiecznie swoje deficyty (zbliżając się do granicy 3% PKB), gdy wzrost gospodarczy grozi całkowitym załamaniem i oscyluje obecnie w granicach błędu statystycznego 0,2-0,5% - tych pieniędzy nie ma. Pozostałoby więc podzielenie się przez rolników UE dotychczasowymi pieniędzmi z
nowymi członkami wspólnoty, którzy przecież będą z nimi konkurować na wspólnym rynku. Jednak aż w taki solidaryzm to ja nie wierzę.

W tym kontekście nie wydaje się też możliwa zmiana stawek VAT na budownictwo - co oznacza np. że nie dość, iż winiety będą opodatkowane 22% podatkiem VAT - to jeszcze budowa autostrad będzie nim obłożona! Natomiast jaka będzie możliwość jego odzyskiwania - z tym może być różnie.

Na koniec jak zwykle dowód na poparcie głównej tezy felietonu. Otóż od 1 stycznia 2003 roku znikają cła na jogurty oraz inne produkty mleczne, makarony, pieczywo, owoce i warzywa w zalewie octowej, owoce w puszkach. Mowa oczywiście o krajach UE i pretendentach do UE. Polscy producenci będą pod poważną presja konkurencyjną, która zmusi ich do dalszych cięć kosztów, także w zakresie cen surowców rolnych. W ciągu 12 bądź 18 miesięcy zostaną zniesione cła na margaryny i inne tłuszcze oraz ziemniaki. Zapewne odbije się to na rynku w postaci spadku cen, co jest korzystne dla konsumentów, ale nie koniecznie dla rolników. Będziemy mogli mieć przedsmak tego, na ile konkurencyjne bez dopłat jest nasze rolnictwo

I jeszcze jedna ciekawostka dotycząca rynku rolnego. Ile kosztuje 200 g kostka masła, w zależności od jakości i rodzaju sklepu dotychczas cena wahała się na poziomie 1,90 do 2,50 zł. Wczoraj odwiedziłem pewien francuski hipermarket i ze zdumieniem ujrzałem 'promocję' kostka masła za przysłowiowe 0,99 zł. Małso wyglądało zwyczajnie - jak tradycyjne polskie masło - złota folia, na opakowaniu małe krówki, pasek niebiesko-czerwony i napisy 'MASŁO'. Jednak moja podejrzliwość nakazała mi dokładnie sprawdzić ten towar. Masło pochodziło z ... Czech z mleczarni w Sledloanach. Niby nic - ale po powrocie do domu w ruch poszedł atlas świata. Ta miejscowość leży nieco na południe od Pragi, jakieś 50 km od jej centrum, 8 km od Wełtawy, która na tym odcinku ma zbiornik retencyjny Slapska.

Może zainteresowała by się tym Samoobrona albo PSL? Wg mnie hipermarket sprzedaje po podejrzanie niskich cenach (które już zawierają cło i VAT) towar z podejrzanego miejsca, bezpośrednio leżącego na terenie powodzi. Uważajcie na masło kupowane w sklepach - dobrze sprawdzajcie producenta. Jak w takiej sytuacji ma konkurować polskie mleczarstwo?

gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)