To najmniej oczekiwane i wręcz sensacyjne zakończenie pierwszej rundy. Meciar wygrał bezapelacyjnie, zdobywając głosy prawie 30 procent wyborców. Ivan Gaszparović, który jeszcze niedawno był jego partyjnym kolegą, a po nieporozumieniach założył własną partię, Ruch na rzecz Demokracji, zdobył 20 procent głosów. Uważany za faworyta minister spraw zagranicznych Eduard Kukan, reprezentujący rządzącą Unię Chrześcijańską i Demokratyczną, przegrał z Gaszparoviciem o niespełna 02, procent. Na jego porażkę miały zapewne wpływ bardzo bolesne reformy, wprowadzane przez rząd Mikulasa Dzurindy.
Kampania przedwyborcza była anemiczna i nudna, ale przed drugą turą nabierze rumieńców i wcale nie jest powiedziane, że Vladimir Meciar ma już zwycięstwo w kieszeni. Gaszparović jest dla niego bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Nie wiadomo też, jak zachowają się elektoraty przegranych kandydatów - czy odważą się oddać głos na Gaszparovicia. Pewne jest jednak, że bohaterem trzecich w historii Słowacji wyborów prezydenckich będzie znowu Vladimir Meciar.