Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Panama Papers. Doradca podatkowy: Polacy przed podatkami nie musieli uciekać za granicę

0
Podziel się:

Z moich obserwacji wynika, że z Panamy korzystają zwłaszcza biznesmeni zza naszej wschodniej granicy: głównie z Ukrainy i Rosji - mówi Radosław Piekarz.

Panama Papers. Doradca podatkowy: Polacy przed podatkami nie musieli uciekać za granicę
(Włodzimierz Wasyluk/East News)

Dla Polaków były możliwości z ucieczką przed podatkami u nas w kraju, więc nie musieli bawić się w spółki zagraniczne - małą skalę polskiego wątku w aferze "Panama Papers" tłumaczy w rozmowie z money.pl Radosław Piekarz z kancelarii podatkowej A&RT, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Jacek Bereźnicki, money.pl: Czy poza skalą wycieku i listą przyłapanych osób "Panama Papers” różni się czymś istotnym od poprzednich afer z rajami podatkowymi?

Radosław Piekarz, A&RT: Mówiąc "raj podatkowy”, myślimy głównie o unikaniu płacenia podatków, ale moim zdaniem w tym przypadku podatki mają znaczenie drugorzędne. Tu bardziej chodziło o to, żeby ukryć dochody pochodzące z nielegalnych źródeł - z łapówek, działalności przestępczej.

Na czym polega ukrywanie dochodów w rajach podatkowych, jak w tym przypadku?

Wszystko opiera się na firmach-wydmuszkach, spółkach, które nie mają realnej działalności - używając fachowej terminologii - są pozbawione substancji ekonomicznej. Najczęściej taka firma posiada praktycznie tylko adres - jest nim często siedziba kancelarii, w której mogło być zarejestrowanych kilka tysięcy spółek - ale przechodzą przez nią różne operacje finansowe.

W jaki sposób można wyprać pieniądze, przepuszczając je przez taką wydmuszkę?

Taka spółka na przykład zostaje wyposażona w nielegalny kapitał i udziela pożyczek lub inwestuje w normalne aktywa, legalnie działające spółki. Z moich obserwacji wynika, że z Panamy korzystają zwłaszcza biznesmeni zza naszej wschodniej granicy - głównie z Ukrainy i Rosji.

A z Polski?

Dla Polaków były możliwości z ucieczką przed podatkami u nas w kraju - były takie mechanizmy, więc po co się bawić w spółki zagraniczne? Jeśli jednak ktoś bawił się w spółki zagraniczne, to wybierał te kraje, które są bliżej, np. Cypr lub Maltę.

Czy założenie spółki w raju podatkowym wymaga sporo zachodu?

Najczęściej zakładanie takiej spółki odbywa się w sposób bardzo odformalizowany, wysyła się tylko skany dowodów tożsamości czy kilku dokumentów - byle się uwiarygodnić w oczach obsługującej tę operację kancelarii prawnej. Raje podatkowe znajdują się nie tylko w jakichś egzotycznych lokalizacjach - rajem podatkowym, zresztą dość popularnym wśród Polaków, jest stan Delaware w USA.

Jak to możliwe, że taki kraj jak USA toleruje raj podatkowy na własnym terytorium?

To już nie jest za bardzo pytanie do mnie, ale proszę pamiętać, że raje podatkowe ma także Wielka Brytania, np. na wyspach w Kanale La Manche, ale w pewnym stopniu rajem podatkowym jest też Holandia, która ma korzystne dla niektórych biznesów rozwiązania podatkowe.

Pojęcie "raju podatkowego” jest chyba bardzo płynne, trudno określić, w którym momencie kończą się przyjazne przepisy dla przedsiębiorców, a zaczyna się raj podatkowy.

OECD stara się określić, czym jest raj podatkowy, ale faktycznie to bardzo płynne pojęcie. Można argumentować, że specjalne strefy ekonomiczne w Polsce mają wiele z raju podatkowego. Aby mówić o raju podatkowym pełną gębą, trzeba jednak czegoś znacznie więcej niż tylko korzystnych przepisów podatkowych.

Czego?

W raju podatkowym całkowicie chroni się tożsamość właścicieli spółek - nie jest ujawniana w żadnych państwowych rejestrach. Na przykład na Cyprze jest coś takiego jak nominee director, czyli powołany dyrektor spółki, który działa w imieniu prawdziwego właściciela, a jego tożsamość nie jest w takim przypadku nigdzie ujawniana. Nazwisko właściciela jest tylko w umowie założycielskiej tej spółki, którą poza właścicielem ma tylko kancelaria, która ją zakładała.

Przede wszystkim właśnie o to chodzi w rajach podatkowych - pełna anonimowość właścicieli spółek, która pozwala na swobodne obracanie pieniędzmi z nielegalnych źródeł.

Czy w przypadku kancelarii Mossack Fonseca funkcjonował jeden model działalności, czy były to różnego rodzaju operacje?

Trudno mówić o jednym modelu, bo te modele były różne w zależności od tego, z jakiego kraju pochodził obsługiwany podmiot. Wszystko zależy od treści umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania i wewnętrznego ustawodawstwa danego państwa.

Powiedzmy jednak jasno - wiele podmiotów korzystających z rajów podatkowych działa legalnie, nie da się jednoznacznie powiedzieć, że robią coś niezgodnego z prawem. Przepisów nie łamały na przykład polskie firmy, bo ustawa antyabuzywna działała u nas bardzo krótko, zanim została zniesiona przez Trybunał Konstytucyjny. Jednak sam fakt, że ktoś posiada spółkę w raju podatkowym, jest sygnałem dla fiskusa, że warto się temu przyjrzeć.

Z tego, co na razie wiemy na temat "Panama Papers”, praktycznie nic nie wskazuje wprost na ewidentne łamani prawa, sami dziennikarze śledczy przyznają, że nie mają dowodów na nielegalne operacje finansowe.

Sam fakt, że ktoś ma spółkę w raju podatkowym czy konto w banku szwajcarskim, nie świadczy jeszcze, że robi coś niezgodnego z prawem. Udowodnienie tego jest bardzo trudne.

Wygląda na to, że choć dziennikarze dostali do rąk gigantyczną stertę ponad 11 mln dokumentów, nie znalazły się wśród nich żadne dowody operacji finansowych. Czy możliwe jest, że w przypadku spółek-wydmuszek w rajach podatkowych takie operacje po prostu nie są formalnie odnotowywane?

Przypuszczam, że kancelaria Mossack Fonseca prowadziła księgowość tych spółek, więc tam powinny być księgi poszczególnych spółek, a jak są księgi, to są tytuły poszczególnych operacji. Wtedy byśmy wiedzieli, jakie były operacje między spółką-wydmuszką a jej właścicielem lub np. jakąś działającą oficjalnie spółką w Europie. Bardzo często w takich krajach jak Panama jest jednak tak, że nikt dokumentacji księgowej nie sprawdza - nie ma audytora, nie ma urzędów skarbowych, które kontrolują taką dokumentację. Tam nie ma podatku, więc nie ma po co tego kontrolować.

To jak można wytłumaczyć ten brak dokumentacji księgowej w tak wielkim wycieku?

Wydaje się, że są dwie możliwości: pierwsza, że nie były rejestrowane transakcje, które tylko przechodziły przez jakiś rachunek bankowy, a druga, że dokumentacja księgowa nie wyciekła. Jeśli będziemy wiedzieli tylko tyle, że ktoś miał spółkę w Panamie, to pozostanie nam tylko presja psychologiczna na bohaterów tej afery - w przypadku prezydenta Islandii już przyniosła skutek.

Czy polski fiskus może w jakiś sposób wykorzystać ujawnione informacje? Ministerstwo Finansów zapowiedziało w poniedziałek, że wszczyna postępowanie analityczne w tej sprawie.

Stracić mogą głównie spółki, które od panamskiej firmy dostały fakturę - fiskus może zażądać od niej udowodnienia, że zakup usługi lub towaru miał miejsce pod rygorem wykluczenia takiej faktury z kosztów firmy. To jednak raczej tylko teoria, nie sądzę, żeby taka spółka-wydmuszka w ogóle działała na zewnątrz i prowadziła jakiekolwiek działania z obcymi firmami.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)