Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Problem z budową kopalni Jan Karski. Australijski inwestor nie ma łatwo

7
Podziel się:

Na Lubelszczyźnie powstanie nowa kopalnia? Chętny do budowy jest, ale na razie nie ma pozwolenia. Na drodze australijskiego inwestora - firmy Prairie Mining - stoi bowiem główny geolog kraju. Jego opór może z kolei być na rękę państwowym kopalniom.

Problem z budową kopalni Jan Karski. Australijski inwestor nie ma łatwo
(Fotolia)

O problemie z inwestycją pisze "Gazeta Prawna". Prairie Mining chce zbudować nową kopalnię niedaleko Bogdanki - zakładu, którego większościowym udziałowcem jest państwowa Enea. Jan Karski, bo tak ma nazywać się ta kopalnia, zatrudniłby 2 tys. osób. Kolejne 8 tys. znalazłoby pracę w firmach powiązanych.

Ale jest problem z pozwoleniem na wydobycie. Australijczycy mają czas na złożenie wniosku o koncesję do marca 2018 roku, ale główny geolog kraju Mariusz-Orion Jędrysek nie jest im przychylny.

Dwa tygodnie temu Jędrysek rozesłał specjalne pismo do gmin, na terenie których miałoby być prowadzone wydobycie. Alarmuje w nim, że Prairie Mining wykonał tylko osiem otworów wiertniczych, a zobowiązał się do wywiercenia 23. Tymczasem z informacji "GP" wynika, że spółka miała wywiercić jedynie siedem otworów.

Zobacz także: Zobacz też: PZL-Świdnik. 66 lat w liczbach

Co więcej, dotychczasowe wyniki badań Australijczyków, które kosztowały już 100 mln zł, Ministerstwo Środowiska miało przekazać Bogdance.

Po tym, jak Jędrysek rozesłał po gminach swoje pismo, akcje Prairie Minig na GPW spadły o ponad 20 procent. To zaś - zdaniem anonimowego rozmówcy gazety, który jest zbliżony do sprawy - może być okazją do ogłoszenia wezwania na akcje tej spółki. Potencjalnym chętnym do ich kupna może być właśnie Bogdanka lub Enea. Od tej pierwszej gazeta nie doczekała się komentarza, ta druga odmówiła jakiejkolwiek wypowiedzi.

Dlaczego przejęcie kontroli nad Prairie Mining przez Bogdankę lub Eneę nie byłoby korzystne? Bo wtedy złoża, na których chcą kopać Australijczycy, trafiłyby pod kontrolę Bogdanki. A ta nie wybudowałaby nowej kopalni, tylko używała do wydobycia tego, co już ma. Nie powstałyby więc nowe miejsca pracy - podsumował w rozmowie z "GP" Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza, czyli jednej z gmin, na terenie których ma powstać nowy zakład.

Jednak prezes Prairie Mining Ben Stoikovich uspokaja. Zapewnia, że firma robi wszystko, aby koncesję dostać. Kończy studium oddziaływania na środowisko i bankowe studium wykonalności. Oprócz budowy Jana Karskiego, chce też ponownie uruchomić kopalnię Dębieńsko na Śląsku.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(7)
dx
6 lat temu
Ten 'nieprzychylny' koles powinien trafic na dlugie lata do wiezienia
gloobe
7 lat temu
Zarobki górników zostawmy im i właścicielom kopalni. Na pewno wówczas górnicy będą bardziej zadowoleni. Obecnie ludzie w tym obszarze nie mają żadnej pracy, więc dodatkowy finans poza rolą jest jak najbardziej pożądany. Veto zawsze stawiać będzie Bogdanka i będzie nastawiać negatywnie swoich pracowników i ich rodziny, aby wypowiadali się negatywnie. Ta kopalnia nie będzie konkurencją dla Bogdanki, a jeśli by była to wpłynęłaby korzystnie dla pracowników Bogdanki.
australijskib...
7 lat temu
Ludzie w co wy wierzycie. Ta kopalnia chce mieć absurdalnie niskie koszty - ściema, bo zoptymalizowana na maksa Bogdanka wydobywa węgiel z kosztem ok.160 za tonę (Śląsk grubo ponad 200), a oni opowiadają inwestorom, że będą mieli 100. Kto trochę zna rynek wie, że to zwyczajnie niemożliwe. No chyba, że zatrudnią ludzi za miskę ryżu, ale takich miejsc pracy to chyba nikt nie chce dla swojego regionu.
Rzyd
7 lat temu
I tak w tych kopalniach pracowaliby Tyrolczycy Wschodu(Ukraińcy), a nie polaki.
Tomek
7 lat temu
Liczy się zysk Polskich firm. To miliardy. Pensje dla pracowników to trochę mało. Co za tandetny artykuł. Anty ekonomiczny.