Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Stypendium doktoranckie w górę. Dwa tysiące złotych dla każdego

18
Podziel się:

Ministerstwo nauki szykuje projekt, który polepszy sytuację materialną doktorantów. Każdy rozpoczynający studia trzeciego stopnia ma dostać około dwa tysiące złotych na rękę. Kwota ta ma rosnąc wraz z postępami przy pracy doktorskiej.

Resort Jarosława Gowina chce dawać każdemu doktorantowi 2 tysiące złotych.
Resort Jarosława Gowina chce dawać każdemu doktorantowi 2 tysiące złotych. (money.pl)

Projekt nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, która zakłada podwyżki stypendiów, ma w najbliższy wtorek przedstawić w Krakowie wicepremier Jarosław Gowin - pisze "Gazeta Wyborcza".

Wysokość stypendium ma stanowić 110 procent minimalnego wynagrodzenia w kraju. Taka kwota ma przysługiwać każdemu doktorantowi. Po dwóch latach, po ocenie postępu nad pracą przez specjalną komisję, może wzrosnąć do 170 procent pensji minimalnej.

Zobacz także: Uważasz, że zarabiasz za mało? To może być wina GUS

Dziś sytuacja ma się zgoła odmiennie, bo stypendia dostaje mniej niż połowa doktorantów i wahają się one w granicach 900 zł do 2 tys. zł.

Zmiany mają wejść w życie w 2019 roku, kiedy to zmieni się też sposób prowadzenia doktoratów. Mają wtedy powstać tak zwane szkoły doktorantów, będą je mogły stworzyć co najmniej dwie jednostki (na przykład wydziały) uczelniane.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(18)
Mati
6 lat temu
W końcu można robić doktorat i przeżyć. Bo robienie doktoratu to zajęcia ze studentami i badania. Często jest to praca znacznie ponad etat, więc dorobić jest ciężko. Nie jest to dużo ale pozwoli na skupieniu się na nauce bo doktoranci to konie robocze nauki.
Mati
6 lat temu
W końcu można robić doktorat i przeżyć. Bo robienie doktoratu to zajęcia ze studentami i badania. Często jest to praca znacznie ponad etat, więc dorobić jest ciężko. Nie jest to dużo ale pozwoli na skupieniu się na nauce bo doktoranci to konie robocze nauki.
zocha
7 lat temu
,,Każdy rozpoczynający studia trzeciego stopnia ma dostać około dwa tysiące złotych na rękę. " , po co? Można robić doktorat pracując, tak jak ja robiłem doktorat i habilitację. Ani jednego dnia wolnego, urlopu itp. Jak się popracuje, to się to docenia, co się osiągnęło, a ponadto praktyka znaczy o wiele więcej niż teoria na uczelni.
taki sobie
7 lat temu
moja córka robi doktorat i przez 4 lata nie dostala ani zlotowki z uczelni a tu pisza o stypendium NASTĘPNA PROPAGANDA ŻE LUDZIE TO KUPIĄ ---ci co w tym siedzą doskonale wiedzą jak to od środka wygląda ŚCIEMA ŚCIEMA
ozon
7 lat temu
Tak czytam Wasze komentarze i widzę, że niektórzy nie wiedzą o czym piszą. Niedługo bronię pracę doktorską w dziedzinie fizyki. Przez kilka lat zajmowałem się problemami, które jest w stanie zrozumieć może 5% społeczeństwa. Robienie doktoratu to ciężka praca - nikt nie stoi nade mną z zegarkiem, co oznacza że z jednej strony mogę czasem zrobić sobie 1-2 dni wolnego w środku tygodnia, ale z drugiej strony kiedy trzeba coś zrobić na termin, to trzeba pracować wiele dni z przerwami jedynie na jakieś kanapki i 3-4 godziny snu. Do tego, wbrew innym tutejszym komentarzom, miałem do wyrobienia dydaktykę ze studentami. Dostawałem za to 1000 zł podstawowego stypendium. Do tego można było postarać się o dodatkowe stypendia (które nie są ustanowione na stałe, tzn. każdego roku mogą zostać zniesione, jeśli tak postanowi ministerstwo) za osiągnięcia , razem nieco ponad 2000 zł, ale niektórym musiało wystarczyć tylko stypendium podstawowe. Byli też tacy, którzy nie dostawali nawet tego podstawowego, ale tego nie będę szerzej komentował - najczęściej, choć nie zawsze, byli to ludzie, którzy w ogóle nie powinni robić doktoratu. Już dawno minęły czasy, kiedy doktorantów zatrudniało się na etat asystenta. Owszem, zdarza się to, ale bardzo rzadko, przeważnie kiedy ktoś ma znajomości. Uczelnie po prostu nie mają na to pieniędzy (albo nie chcą mieć). Nie oczekuję nie wiadomo czego, ale wykształcony człowiek chyba zasługuje na jakieś docenienie? Bo za 1000 zł to nawet mieszkając w akademiku ciężko wyżyć. Widziałem też takich, którzy podejmowali równolegle pracę zarobkową - żaden nie skończył doktoratu. Nie przez pieniądze, a przez brak czasu.