Referendum w Kurdystanie może nas drogo kosztować. Nowe państwo na mapie świata nie będzie miało dostępu do morza, a wrogo nastawiona Turcja grozi zamknięciem kurków do rurociągu. Ceny ropy poszły ostro w górę. Tak drogo nie było od 26 miesięcy.
Ceny amerykańskiej ropy WTI wzrosły w poniedziałek o ponad 3 proc., a europejskiej Brent o 2,8 proc. Choć we wtorek nastąpiła nieznaczna korekta, to i tak jest obecnie blisko maksymalnych poziomów od lipca 2015 r.
W poniedziałek kurs najbardziej interesującej z punktu widzenia Polaków europejskiej ropy Brent doszedł do poziomu 58,88 dol. za baryłkę, a we wtorek, mimo nieznacznej korekty, utrzymuje się powyżej 58 dol.
Sytuację na naszych stacjach paliw pogarsza jeszcze osłabienie złotego. W ciągu trzech dni stracił do dolara 1,2 proc. W sumie przełożyć może się to wszystko na zmianę ceny paliwa w Polsce o 6 gr na litrze i to tylko przez zmianę ceny samego tylko surowca i kursu dolara.
Jaki powód? Referendum w Kurdystanie. Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan zagroził w poniedziałek, że zakręci kurek w rurociągu do portu Ceyhan, który transportuje ropę z północnego Iraku - podała agencja Reuters. Ma to wywrzeć presję na autonomiczny region Kurdystanu, który poprzez referendum próbuje wybić się na niepodległość.
Kurdystan nie ma dostępu do morza, więc skazany jest na tureckie pośrednictwo. Rurociąg do portu Ceyhan pompuje między 500 a 600 tys. baryłek dziennie. W porównaniu do łącznych cięć produkcji całego porozumienia OPEC z krajami spoza kartelu na poziomie 1,8 mln baryłek dziennie, to dość znaczący ubytek.
Rząd Iraku zapowiedział, że nie będzie rozmawiał z Regionalnym Rządem Kurdystanu w sprawie rezultatów referendum. Według sondaży ma ono dać zdecydowaną przewagę zwolennikom niepodległości. Wyniki mają być znane za trzy dni.
Ropa Brent przekroczyła poziom 55 dol. za baryłkę już tydzień temu po tym, jak porozumienie OPEC i innych krajów potwierdziło, że rynek jest na dobrej drodze do odzyskania równowagi, patrząc na spadek zapasów.
Notowania tygodniowe ropy Brent i WTI
Analitycy byli jednak sceptyczni, bo wydobycie w USA rośnie. Amerykańska Administracja Informacji Energetycznej (EIA) prognozuje, że w październiku produkcja ropy z łupków wzrośnie dziesiąty miesiąc z rzędu.
- Jeśli ropa jest droga, produkcja z łupków przyśpieszy, co zatrzyma ceny - powiedział anonimowo agencji Reuters analityk z Tokio.
Na ceny na polskich stacjach wpływ ma dodatkowo to, co się dzieje na linii Korea Północna-USA. Ostre słowa ministra spraw zagranicznych Korei Północnej, który uznał, że prezydent Trump wywołał już północnej Korei wojnę i że samoloty USA będą zestrzelone, jeśli pojawią się w pobliżu, nawet jak nie naruszą przestrzeni powietrznej państwa, zwiększyły niechęć do ryzyka na światowych rynkach.
Polska traktowana jest nadal jako strefa ryzyka, więc kapitał się wycofuje, co wpływa na kurs złotego. To z kolei podraża wszystkie towary importowane, w tym głównie ropę naftową.