Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Bereźnicki
|

Nowy pomysł Mariusza Kamińskiego. Chce utrudnić urzędnikom przejście do biznesu

14
Podziel się:

Sam były urzędnik także będzie karany za złamanie zakazu. Będzie mu grozić kara finansowa, a nawet dwuletnie więzienie.

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik prezentują projekt ustawy o jawności życia publicznego
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik prezentują projekt ustawy o jawności życia publicznego (Jan Bielecki/East News)

Trzyletni zakaz zatrudniania w firmie urzędnika, który podejmował w jej sprawie decyzje, pod rygorem kary do pół miliona złotych od szefa CBA. Wprowadzenia takiego przepisu chce koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Chodzi o przeciwdziałanie konfliktu interesów, ale środowiska biznesowe ostrzegają, że przepisy są tak nieprecyzyjne, że firmy mogą nieświadomie wejść w konflikt z prawem.

Prawdopodobnie najgłośniejszym przykładem zjawiska "drzwi obrotowych" było zatrudnienie w 2005 r. przez kontrolowaną przez Gazprom spółkę Nord Stream Gerharda Schrödera zaledwie kilka tygodni po tym, jak ustąpił z funkcji kanclerza Niemiec. Jako szef rządu, Schröder przeforsował realizację projektu Gazociągu Północnego.

Podobnym praktykom w polskich realiach ma przeciwdziałać proponowany zapis projektu ustawy o jawności życia publicznego. Za opracowanie tego projektu odpowiada minister Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik.

Jak pisze "Gazeta Wyborcza", aż trzykrotnie, do trzech lat ma zostać wydłużony zakaz zatrudniania byłych urzędników w firmach, w sprawie których podejmowali decyzje. W ten sposób "nagradzanie" posadą urzędników za korzystne decyzje ma zostać mocno utrudnione.

Zobacz także: Wideo: Wiceprezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń zatrzymany przez CBA

Zakaz zatrudniania byłych urzędników będzie miał szeroki zakres. Jak czytamy w gazecie, będzie dotyczył nie tylko rozstrzygnięć, wyroków i decyzji administracyjnych dotyczących bezpośrednio przedsiębiorcy.

Do tego katalogu zaliczono także udział w postępowaniu przetargowym, zawieraniu umów dotyczących robót, dostaw, usług lub innych umów cywilnoprawnych. Zakazem będzie też objęty były szef danej komórki, nawet jeśli osobiście nie brał udziału w wymienionych czynnościach.

Od zakazu będzie można zrobić wyjątek. W konkretnych, "uzasadnionych" przypadkach zgodę na zatrudnienie byłego urzędnika wcześniej będzie mogła wydawać powołana przez premiera Komisja ds. Rozstrzygania Konfliktu Interesów. Dotychczasowa praktyka rządów Ewy Kopacz i Beaty Szydło pokazuje, że działania tej komisji są ukrywane przed opinią publiczną.

Za złamanie zakazu firmom będą grozić bardzo wysokie kary, i to wydawane uznaniowo przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Najniższa grzywna wyniesie 10 tys. zł, ale górną granicą będzie pół miliona złotych. Jeszcze wyższe kary mają obowiązywać w przypadku wyboru osoby objętej zakazem na członka władz spółki czy spółdzielni.

Sam były urzędnik także będzie karany za złamanie zakazu. Będzie mu grozić kara finansowa, a nawet dwuletnie więzienie.

Przed groźnymi skutkami ubocznymi tak restrykcyjnych przepisów ostrzegają środowiska biznesowe, które brały udział w opiniowaniu projektu ustawy. Jak wskazują, przepisy są na tyle nieprecyzyjne i niejasne, że przedsiębiorca może nieświadome zatrudnić osobę objętą zakazem.

Przedsiębiorcy alarmują, że szykowane przepisy "rodzą daleko idące skutki dla pewności obrotu gospodarczego". Wskazują też, że nie mają instrumentów prawnych pozwalających na zweryfikowanie informacji od osób zatrudnianych.

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(14)
Jan s.
6 lat temu
Chce się zemścić BO ON już nigdy nie bedzie mógł przejść do biznesu TYLKO za kratki odsiedziec prawomocny WYROK
Taki
6 lat temu
Schroeder ... Chyba zrobił wielomiliardową kasę...
sputnick
6 lat temu
A co ze sprawami w skarbówce gdzie w praktyce może być tak że kto inny idzie na kontrole i produkuje jedynie ustalenia, a kto inny wydaje decyzje - może to się fizycznie dziać w innym mieście. Taki urzędnik nie wie czy jego kontrola kończyła się ustaleniami bo podatnik się zastosował i skorygował deklarację albo nie bo ktoś wyżej odpuścił temat, czy temat był podjęty i wydawano decyzje. Taki urzędnik musiały się angażować w ustalanie co się dalej działo w sprawie do czego nie ma prawa, bo to przetwarzanie danych dla celów prywatnych. Czy w PL normą stanie się tworzenie prawa bez zastanawiania się nad jego skutkami? Czy ktoś pomyślał że urzędnik może nie wiedzieć czy jego kontakt z daną firmą oznaczał branie udziału w decydowaniu.
sputnick
6 lat temu
Skutek będzie taki, że drobny pracownik urzędu (bo urzędnikiem jest tylko na potrzeby przepisów o obowiązkach i ograniczeniach, a o przywilejach to już nie) w pcimuiu dolnym pracujący za 2200 brutto nie bezie mógł iść do lepszej roboty u prywaciarza, bo wszystkich w okolicy już kontrolował. A tam gdzie będzie chodziło o grubą rybę decyzyjną jak się przysłuży to zostanie wynagrodzony bez odchodzenia ze stołka bo i po co. Po prostu firma żony dostanie zlecenie na konsulting czy inną opinię. Jak będzie trzeba to firmę się założy na potrzeby jednego "zlecenia". Przy dużych łapówkach to żadne koszty.
sputnick
6 lat temu
A jak urzędnik ma spamiętać wszystkie firmy z trzech lat dla których wydawał decyzje i kiedy je wydawał, skoro na kartkę sobie tego spisać nie może bo nie wolno mu przetwarzać informacji służbowych dla celów prywatnych. Teoretycznie nawet nie wolno mu tego zapamiętać.