Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Spowiedź brokera. Czy wszystkim uda się odzyskać wpłacone miliony?

13
Podziel się:

Robert Walicki był jednym z udziałowców zamkniętego już domu maklerskiego HFT Brokers. Gdy publicznie ogłosił, że spłaci wszystkich wierzycieli, zaczęły się kłopoty. Sprawę po doniesieniu kilku inwestorów, wyjaśnia również prokuratura.

Spowiedź brokera. Czy wszystkim uda się odzyskać wpłacone miliony?
(PIOTR KAMIONKA/REPORTER/EAST NEWS)

HFT Brokers jeszcze w 2016 r. był jednym z najbardziej rozpoznawalnych brokerów na rynku forex w Polsce. Już od pierwszego roku funkcjonowania na rynku odnosił spektakularne sukcesy. Branża nie szczędziła mu nagród. W konkursie niezależnych traderów i ekspertów rynku kapitałowego "FxCuffs" dom maklerski zgarnął trzy nagrody w kategoriach: "Polski Broker Forexowy Roku", "Produkt Roku" oraz "Kampania Marketingowa”. Został doceniony też w prestiżowym konkursie Parkietu ”Byki i Niedźwiedzie” w kategorii broker foreksowy. Do tego dostawał wiele pozytywnych ocen na forach branżowych i inwestycyjnych.

Kłopoty brokera zaczęły się w 2016 r. po tym, gdy Komisja Nadzoru Finansowego zmieniła prawo. Wydała przepisy uderzające w część firm maklerskich, w wyniku czego spółka musiała wycofać się z rynku foreksowego. Rok później KNF odebrała HFT Brokers licencję.

Firma ma dziś kłopot z klientami, którzy domagają się spłaty należnych wierzytelności, a niektórzy z nich mieli złożyć doniesienie do prokuratury, oskarżając HFT Brokers o oszustwo.

Czy była to działalność celowa zarządu domu maklerskiego, zmierzająca do upadłości, czy też efekt nieudolności w kierowaniu firmą? A może broker padł ofiarą zmieniającego się prawa?

Udało nam się dotrzeć do jednego z udziałowców HFT Brokers Roberta Walickiego i porozmawiać o dziesiątkach milionów złotych, które zniknęły w wyniku decyzji zarządu.

Krzysztof Szymański: Dobrze pan ostatnio śpi?

Robert Walicki: Śpię dobrze, cały czas pozytywnie patrzę w przyszłość. Jedynym moim powodem do zmartwień jest to, że ludzie czytają media, które bezpodstawnie podważają moją reputację. To jest trochę zdumiewające, zwłaszcza, że to była moja inicjatywa, aby rozliczyć się ze wszystkimi, którzy zainwestowali w HFT Brokers. A wiem, że jako także udziałowiec, i tym samym osoba poszkodowana w tej sprawie, nie musiałbym tego robić, bo prawo zezwala na ogłoszenie upadłości.

Warto tu wyraźnie zaznaczyć rolę jaką odgrywałem w tej sprawie, a byłem wyłącznie inwestorem, posiadającym 17% udziału, który nie miał prawa wglądu ani_ _wpływu na decyzje umocowanych do tego organów spółek z grupy. I to jest paradoks całej tej sprawy – ponieważ ja również jestem jedną z ofiar tej sytuacji.

Wie Pan, inwestowanie - to oczywiście truizm - wiąże się z zaufaniem....

Wiem to bardzo dobrze. Co więcej, jest to dla mnie priorytet w biznesie. Zatem doskonale rozumiem sytuację inwestorów. Podkreślam – również zainwestowałem w ten biznes, w HFT Brokers. Jedziemy więc na tym samym wózku.

Ale w mediach można przeczytać, że pan ze wspólnikami zbudował firmę, która zdobyła zaufanie klientów, a gdy w biznesie zaczęły pojawiać się kłopoty, cała odpowiedzialność została zrzucona na inwestorów, którzy wam zaufali.

Nie jest to prawda, tylko jedno w wielu przekłamań, które niestety pojawiły się w mediach. Rzeczywistość jest taka, że HFT Brokers działał z powodzeniem przez kilka lat i osiągnął bardzo duży sukces, do momentu zmian prawnych. Wiele firm wycofało się z rynku, pozostawiając inwestorów z niczym. HFT Brokers także nie przetrwał tej próby. Ale ja - w odróżnieniu od większości - zdecydowałem się na to, by ciężar odpowiedzialności wobec akcjonariuszy i obligatariuszy wziąć na siebie i w pełni spłacić zaciągnięte zobowiązania wraz z zyskiem. Wierzę, że to się uda.

Będąc udziałowcem V Capital, do której należała spółka HFT Brokers, zdecydowałem się doprowadzić tę sprawę do końca – i jak publicznie to ogłosiłem - rozliczyć się co do grosza ze wszystkimi, którzy zdecydowali się zaufać HFT Brokers.

Tylko w ostatnich miesiącach przedstawiłem kilkuset inwestorom propozycję zawarcia porozumień, w których zobowiązałem się do spłaty, w określonym czasie, pieniędzy z obligacji i akcji z opcją wykupu. W rezultacie moich działań na konta tych ludzi trafiło już około 5 milionów złotych. Natomiast cała sprawa, dotycząca rozłożenia spłat w porozumieniach ratalnych, dotyczy około 25 mln zł - a nie zaś wielokrotnie wyższych kwot, o których wspominano w mediach.

Oczywiście, nie pracuję nad tym sam, zajmuję się tym wszystkim wraz z grupą zaufanych osób. Staramy się dotrzeć do wszystkich klientów, obsługiwanych przez pośredników i zaproponować im spłatę w ratach zobowiązania wraz z zyskiem. Wcale nie jest to proste, gdyż nie wszyscy pośrednicy działający na tym rynku, chcą dane swoich klientów udostępniać. Mimo wszystko, wysyłamy listy na zdobywane adresy korespondencyjne, dzwonimy do tych, których numery telefonu zostaną nam udostępnione.

Rozmówcy, do których dotarli dziennikarze wspominają, że kłopoty z wykupem opcji, czyli obligacji przez dom maklerski pojawiają się nie tylko teraz, ale już kilka lat temu.

Właśnie podawanie do publicznej wiadomości tego typu nieprawdziwych tez, spekulacji czy plotek, daje mi pełną podstawę, by wystąpić na drogę sądową wobec wszystkich tych, którzy wprowadzają opinię publiczną w błąd. W okresie poprzedzającym zmiany w prawie, nie było wspomnianych kłopotów. Z tymi, którzy inwestowali rozliczaliśmy się na bieżąco.

Pana zdaniem dziennikarze wymyślili sobie bohaterów tekstu, którzy o tym mówią?

Dla mnie liczą się fakty i do nich chce się odnosić. Nie wiem, kto stoi za rozpowszechnianiem fałszywych opinii. Intencje osób opisanych w tekście nie są też mi znane. Kolejny raz deklaruję chęć najlepszego dla wszystkich wyjścia z tej sytuacji, a jest nim zawarcie umów o wykupie zadłużenia w ratach. Zdaje sobie oczywiście sprawę z tego, że są ludzie, którzy zainwestowali w HFT Brokres i dziś swoje pieniądze chcieliby odzyskać natychmiast w całości wraz z zyskiem. Rozumiem ich, ale oni też powinni zrozumieć sytuację, w jakiej spółka się znalazła i zrozumieć również mnie, bo robię wszystko, by nie dopuścić do upadłości firmy i przejmując zobowiązania chce sprawę jak najszybciej doprowadzić do końca.

Czyli zapewnia pan, że przed kwietniem 2017 roku, a więc momentem, kiedy HFT Brokers stracił licencję maklerską, nie było problemów z wypłatą opcji?

Zapewniam, że nie było.

Dlaczego zatem KNF nałożyła na HFT Brokers karę w 2017 r.?

Na etapie budowy domu maklerskiego zarówno ja, jak i drugi duży akcjonariusz, Tomasz Rulka, zasiadaliśmy w zarządzie domu maklerskiego, by dopilnować, czy wszystko rozwija się zgodnie z planem. W momencie gdy HFT Brokers osiągał już duże sukcesy uznaliśmy, że nie ma konieczności zasiadania dalej w zarządzie, więc ja i Tomasz Rulka z niego wystąpiliśmy, angażując się w kolejne projekty biznesowe, inwestując jednocześnie swoje pieniądze w HFT Brokers. O decyzji KNF dowiedziałem się więc jako jeden z wielu akcjonariuszy, czym - nie ukrywam - byłem zdziwiony.

HFT Brokers był zarządzany przez ludzi znanych na tym rynku, mających markę ekspertów, renomę najlepszych managerów - i to ten wieloosobowy zarząd jest moim zdaniem bezpośrednio odpowiedzialny za to, co się wydarzyło. Nie potrafię dziś jeszcze powiedzieć, co takiego się stało i jak można było dopuścić do tego, że została cofnięta licencja i taka kara została na HFT Brokers nałożona – gdyż ja ówcześnie w tym zarządzie nie zasiadałem - i co za tym idzie – nie podejmowałem decyzji dotyczących tej spółki.

Zleciłem szczegółowy audyt, ponieważ chciałbym poznać odpowiedzi na wiele pytań: Czy zarząd HFT Brokers wywiązywał się z powierzonych zadań? W jaki sposób? Jak reagował na niepokojące sygnały?

Od wyników audytu uzależniam także kroki, które podejmę wobec członków zarządu HFT Brokers. Na dzień dzisiejszy mam już część twardych dowodów, świadczących o tym, że zarząd działał niegospodarnie w wielu obszarach.

Ale pan jako udziałowiec HFT Brokers nie reagował, widząc co się dzieje w spółce?

Proszę zauważyć, że zarząd nie podlega kontroli akcjonariuszy – takie mamy w Polsce prawo. Tenże zarząd znajduje się pod nadzorem KNF-u i to jest właśnie ta instytucja, która ma również wgląd w jego działania, decyzje.

Skoro jest pan poszkodowany przez zarząd HFT Brokers, to pan powinien wobec nich wystąpić do sądu, skoro narażono pana na tak gigantyczne straty.

Wszystko na to wskazuje, że tak właśnie będzie. Bo sprawa dotyczy milionów złotych, które również ja zainwestowałem w HFT Brokers. Najpierw jednak zaczekam na wyniki wspomnianego przeze mnie audytu.

A co się stało z pieniędzmi w HFT Brokers?

To jest właśnie jedno z tych pytań, na które odpowiedzi poszukuję. Drobiazgowy audyt, który zleciłem, mam nadzieje da nam wszystkim odpowiedź również i na to pytanie. Być może część tych pieniędzy uda się odzyskać.

Trochę nie rozumiem więc sytuacji, w której jest pan 17 procentowym udziałowcem HFT Brokers i chce pan spłacać wierzycieli grupy... To co robią w tej sytuacji pozostali udziałowcy?

Trudno jest mi się wypowiadać za pozostałych udziałowców. Niektórzy być może się załamali, być może nie mają pieniędzy na spłatę zainwestowanych środków. Tego nie wiem.

Ja działam we własnym imieniu. Dlatego też zdecydowałem się walczyć o jak najlepsze zakończenie całej tej sprawy i wywiązanie się ze zobowiązań. Przede mną jeszcze wiele lat działalności biznesowej.

Dziś nie jest łatwo, ale jeżeli temu sprostam, to moja pozycja biznesowa, oparta na zaufaniu inwestorów, będzie znacznie lepsza. Siłą człowieka przecież jest nie tylko to, że potrafi uniknąć kryzysu, ale również to, jak radzi sobie w sytuacjach, których nie daje się wcześniej przewidzieć. A decyzja KNF do takich należała.

Ciekawe jest to, że w momencie gdy jako jedyny poczułem się do tego, by wywiązać się ze zobowiązań wobec inwestorów i zacząłem o tym publicznie mówić, to nagle stałem się obiektem ataku tych, którzy są niezadowoleni. Zaczęły się absurdalne pomówienia, wylewanie na mnie – przepraszam za dosadność – pomyj. Na mnie - a nie na pośredników sprzedających akcje, obligacje, czy też na zarząd HFT Brokres.

Wracając na chwilę do umów podpisywanych przez HFT Brokers z klientami. Prawnicy z którymi konsultowali się autorzy publikacji, zwracają uwagę, że w dokumentach wykup oferowanych przez brokera opcji był tak nieprecyzyjnie opisany, że tak naprawdę nie wiadomo było na jakich warunkach ma do niego dojść.

Sama opcja i zasada jej działania jest dokładnie opisana i regulowana w polskim prawie. Nie jest to zwykła umowa cywilno-prawna. Cena wykupu opcji jest również w niej wskazana więc zupełnie nie rozumiem tych zarzutów. Umowy były zawierane zgodnie z przepisami prawa i posiadały wszelkie wymagane i typowe dla takich transakcji szczegóły.

W umowie znalazła się również informacja, że chęć wykupu opcji należy zgłosić trzy miesiące lub na miesiąc przed terminem transakcji. A jak ktoś o tym terminie zapomniał... Z umowy nie wynika, co wówczas stałoby się z tymi papierami.

Takie zapisy w umowach były konieczne ze względów prawnych. W przeszłości zdarzało się, że niektórzy inwestorzy zapominali o tym obowiązku, jednakże każdorazowo wykup był dokonywany bez problemu. I nie jest mi znany żaden przypadek inwestora, któremu bym odmówił wykupu opcji i kazał pozostać akcjonariuszem spółki.

Póki co inwestorzy poszli do prokuratury...

Dowiedziałem się o tym z mediów. Według mojej oceny sprawa dotyczy łącznie 12 osób, inspirowanych przez pośredników i prawników, z którymi HFT Brokres rozwiązał umowy. Osoby te, jak rozumiem, chciałyby pieniądze uzyskać od razu. Od samego początku, uczciwie stawiałem sprawę, że nie jest to możliwe. Ja proszę ich o to, by spokojnie, bez zbędnych emocji, skontaktowali się ze mną, bądź osobami, które ze mną współpracują, wczytali się w zaproponowane umowy, zapoznali z regułami porozumień, ratalnej spłaty akcji i obligacji. Na dziś nie ma lepszej drogi wyjścia z tej sytuacji.

30% inwestorów, do których dotarliśmy, już takie umowy podpisało, ale wartościowo jest to 75% zobowiązań. Każdego tygodnia przychodzą do mnie kolejne podpisane dokumenty. Co miesiąc, systematycznie, na konta tych inwestorów spływają ustalone w drodze porozumienia pieniądze.

Był pan już przesłuchiwany przez prokuratora?

Nikt do tej pory nikt z prokuratury się do mnie nie zwracał. Przy czym, jak rozumiem, jest to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komuś. Widzę w nim szansę na wyjaśnienie tej sytuacji, nie zaś zagrożenie.

Jako jeden z inwestorów i ofiara całej sytuacji, liczę na to, że uprawnione do tego instytucje państwowe wyjaśnią wszelkie wątpliwości. Ja również mam wiele pytań. Po pierwsze, czy doszło do złamania prawa czy nie? Jeśli tak, to przez kogo? I jaką odpowiedzialność poniosą winni?

Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego Pan zdecydował się spłacać klientów HFT Brokers. Nikt panu nie uwierzy, że to wynika z dobroci serca.

Cały czas wierzą mi ci, którzy dalej chcą ze mną inwestować. Którzy zdecydowali się na podpisanie porozumień o spłacie zobowiązań oraz udział w kolejnych moich inwestycjach. Z pewnością sama „dobroć serca” by ich nie przekonała. Przekonał ich w potencjał przedsięwzięć, które realizuję, moja historia biznesowa i pomysły na wyjście z sytuacji, to co do tej pory osiągnąłem. Na spłatę zobowiązań przeznaczam zyski z moich innych inwestycji, które od kilku lat z powodzeniem prowadzę w innych branżach. Nowe projekty dobrze się rozwijają. W 2015 r. zainwestowałem m.in. w rynek nieruchomości, także zagranicą. Chociażby w Chorwacji, gdzie działają moje spółki zarządzające domami wakacyjnymi, campingami czy udziałami w sieciach hotelowych. Przynoszą oczekiwane zyski, a plany rozwoju tej działalności są bardzo obiecujące.

A jak wygląda kondycja spółki V Capital, w której pan jest udziałowcem, a która była właścicielem HFT Brokers?

V Capital S.A. jest cały czas właścicielem wielu spółek, dysponujących wartościowymi aktywami. Są nimi chociażby nowatorskie technologie. Dla przykładu jedna z nich opatentowała rozwiązanie, innowacyjne w skali światowej, które już stanowi dużą wartość. To aplikacja, która automatycznie dokonuje transakcji na podstawie wcześniej założonych wskaźników i spływających danych makroekonomicznych z całego świata. To kilkadziesiąt publikacji co tydzień, czyli ogromna wiedza, która wpływa na cenę akcji, surowców itd. Algorytm aplikacji dokonuje takiej analizy w zaledwie 80 milisekund. Dziś rozmawiamy z inwestorami, którzy są zainteresowani taką usługą. Takich ciekawych rozwiązań jest znacznie więcej i to też stanowi wartość, którą można spieniężyć.

Dlaczego pan to wszystko robi – mówię o spłacie zobowiązań HFT Brokers - co to panu da, poza - można powiedzieć - korzyścią wizerunkową?

Wiarygodność mojej osoby w branży, w której funkcjonuje od 20 lat i w której nadal chcę być, jest dla mnie niezmiernie ważna. Chce się wciąż rozwijać, chcę inwestować, i chcę, by nadal moje nazwisko kojarzone było z uczciwym biznesem, honorowym biznesem. Wierzę, że takie podejście, jakie pokazuję przy okazji tej sprawy, w przyszłości do człowieka wraca. Oczywiście, każda działalność biznesowa jest nastawiona na zysk, ale ja tym zyskiem potrafiłem także dzielić się z innymi, wspierając chociażby działalność charytatywną.

Ile ma pan lat?

  1. W działalności biznesowej jestem już 20 lat. I to był czas, kiedy bardzo dużo pracowałem, zdobywając doświadczenie zawodowe, i wiem, że biznes to nie tylko stała linia wzrostowa. To nie tylko wzloty, ale także czasem upadki. Wiem, że nawet z tych trudnych momentów można wyjść wzmocnionym. Trzeba mieć tylko pomysł, zapał i chęć do pracy – mi tego nie brakuje.

Czyli pan zapewnia i podpisuje się własnym nazwiskiem, że te kilkaset osób odzyska ponad 25 milionów w ciągu kilku lat. Z pana kieszeni.

Dokładnie w ciągu 3 lub 5 lat – w zależności od podpisanej przez inwestora umowy. Przy czym zaznaczam, że do tej kwoty trzeba dodać należny z inwestycji zysk. Każdego dnia jestem zaangażowany w to, by tak właśnie się stało. Chciałbym też uzyskać odpowiedź na pytanie, gdzie są pieniądze którymi zarządzał zarząd HFT Brokers i jak można było doprowadzić do takiej sytuacji, z jaką dzisiaj ja muszę się borykać. Jeżeli okazałoby się, że pieniądze te można odzyskać nawet na drodze sądowej, to ja z takiej możliwości skorzystam.

Mam nadzieję, że historia ta nie skończy się tak jak historia luksusowego BMW, które miało być nagrodą w konkursie organizowanym w 2015 roku przez HFT Brokers. BMW okazało się tylko marzeniem, a zwycięzca musiał dom maklerski straszyć komornikiem, żeby odzyskać wygraną - w gotówce. To było ponad 400 tysięcy złotych.

W tej sprawie było wiele niedomówień, kłamstw, a mało kto skoncentrował się na faktach. Organizatorem konkursu nie był HFT Brokers, tylko dom mediowy. I to on dopuścił się oszustwa. Dziś jest to przedmiotem postępowania sądowego. Efekt jest taki, że dom mediowy nagrody nie wypłacił, choć powinien – i wziął za to pieniądze, a nagrodę wypłaciło HFT Brokers.

Nie obawia się pan sytuacji, że prokuratura postawi panu zarzuty, a pan będzie miał problem ze spłatą wierzycieli?

Jeszcze raz powtarzam, firmą zarządzali konkretni ludzie i to oni, pozyskując pieniądze z rynku wydatkowali je, więc to oni ponoszą za to odpowiedzialność. Jeśli ktoś złamał prawo, to musi liczyć się z konsekwencjami. W swoim działaniu zawsze kierowałem się poszanowaniem prawa i jestem gotów przedstawić informacje, którymi dysponuję, wspierając przy tym odpowiednie instytucje, aby całą tę sprawę należycie wyjaśniły. Mnie również na tym bardzo zależy. Jeśli będę miał informację o złamaniu prawa – na pewno sam z tym pójdę do odpowiednich organów, i będę domagać się sprawiedliwości.

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(13)
Jedna z setek...
4 lata temu
Kochani, smutna prawda niestety jest taka, że Robert Walicki pomimo tego, że miał możliwość (dysponował pieniędzmi), to nie przeznaczył ich uczciwie na spłatę długów, tylko walczył i walczy o to, żeby wierzyciele się wykruszyli (przedawnienia roszczeń, bzdurne triki jak podważanie w trakcie prowadzonych przeciwko niemu przez wierzycieli spraw sądowych autentyczności jego podpisu na umowach opcji o europejskim stylu wykonania itd itp). Teraz jest prowadzona egzekucja komornicza z nieruchomości w Walendowie (na której Robert Walicki zabezpieczył hipotekami wierzytelności wielu inwestorów, którzy mają jego opcje o europejskim stylu wykonania) i co robi Robert Walicki? - próbuje albo groźbą, albo prośbą "wyrwać" od inwestorów, którzy są tam wpisani na hipotekach, zobowiązania, które pozwoliłby mu po cichutku nachapać się kolejnych pieniędzy z tej części majątku, która w dużej części (formalnie) należy do niego, a w której posiadanie wszedł lub których posiadanie utrzymał (sam lub ze swoim kolegą Tomaszem Rulka) w znacznym stopniu poprzez wyciągnięcie pieniędzy od setek poszkodowanych w sprawach V Capital, Bungalow, Mediteran Group, International Resorts & Campings. I taki człowiek próbuje się wybielić wobec wszystkich inwestorów, sądów i proluratury zrzucając winę na zarządy tych spółek - on, który był/jest większościowym udziałowcem w nich i kierował działaniami tych zarządów! Co to za kraj, że on jeszcze nie siedzi w więzieniu?!
Uczciwy
5 lata temu
Czy V-Capital ? , Bungalow SA oraz PCTI - to te same stwory piramidy fiansowej ?
MarJan
5 lata temu
To nie jest czysta gra i jak ktoś postronny przeczyta ten artuykuł to rzeczywiście może pomyśleć, że pan Walicki i jego świta są szlachetnymi ludźmi, którym nie powiodło się na rynku. Tak niestety nie jest. Ja jestem przymusowym posiadaczem opcji i jest to ewidentnym kłamstwem, że p.Walicki nikomu nie odmówił wykupu opcji. Zgłosiłem chęć wykupu opcji po zastrzeżonym w umowie terminie i zostałem kompletnie olany. Kontakt cały czas jest niemalże zerowy i praktycznie jednostronny. Dostaję jedynie co jakiś czas oficjalne propozycje ugody i na tym koniec, bo cała pozostała korespondencja jest totalnie ignorowana. Nic z tego absolutnie nie wynika! Raz z V Capital wróciła do mnie umowa wykupu opcji podpisana jedynie przeze mnie, bez podpisu przedstawiciela V Capital czyli dokładnie w takiej formie jak ją wysłałęm. Bez słowa wyjaśnienia, żadnej informacji. Dalej juz tylko było olewactwo i ignorancja. Wysłałem bardzo niedawno pod wskazany adres podpisane ugody listem poleconym za potwierdzeniem odbioru pod podany adres. Przesyłka do mnie wróciła, bo nikt nie raczył jej odebrać. Tym razem dostałem odpowiedź na maila, żebym w takim razie wysłał list pocztą zwykłą. Jaki jest cel takiego zabiegu? Słowo uczciwość nijak się tu nie wkomponowuje. To nieuczciwa gra z zachowaniem pozorów. Muszę tu jeszcze wspomniej o równie uczciwym pośredniku Dariuszu Cz., który zainkasował prowizję za dostarczenie frajera i zniknął. A to nie jedyny chlubny występ p. Dariusza.
Adrian
6 lat temu
Dajcie żyć, chłop ma pomysł. Tacy jak wy odstraszaja kapitał, malkontenci...
bobi
6 lat temu
Pana Patrowicza proszę rozliczyć !!!