Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Mała wojna o umowy w PKO BP. Agenci banku proszą premiera Mateusza Morawieckiego o pomoc

142
Podziel się:

Na polskim rynku bankowym trwa mała wojna pomiędzy zarządem największego banku w Polsce a małymi przedsiębiorcami, agentami tego samego banku. - Prawie 200 placówek agencyjnych PKO BP może zniknąć z mapy Polski za kilka miesięcy - ostrzega w rozmowie z money.pl Grzegorz Kozub, prezes Izby Gospodarczej Pośrednictwa Finansowego. Bank odpowiada, że nad nowymi dokumentami prace trwały przez lata. Nikt nie powinien być zaskoczony, a klientom nic nie grozi. Dlaczego? Bo wolą sprawy załatwiać przez internet, a nie chodzić do oddziałów.

Agenci banku wysłali do Mateusza Morawieckiego list z prośba o wsparcie. Dokumenty trafiły też do KNF
Agenci banku wysłali do Mateusza Morawieckiego list z prośba o wsparcie. Dokumenty trafiły też do KNF

PKO BP może stracić prawie 200 oddziałów agencyjnych - ostrzega w rozmowie z money.pl prezes Izby Gospodarczej Pośrednictwa Finansowego. Powodem jest spór, który największy polski bank toczy ze swoimi przedstawicielami. PKO BP zapewnia, że klienci nie powinni się o nic martwić.

Zarzuty o łamanie prawa, groźba zamknięcia placówek banku i apele do premiera Morawieckiego. To kulisy sporu pomiędzy agentami bankowymi a PKO BP.

Poszło o nowe umowy agencyjne. To dokument, który podpisuje przedsiębiorca z bankiem i na tej podstawie działa w jego imieniu. Szuka nowych klientów, oferuje im kredyt, ubezpieczenia, zapewnia pełną obsługę. I obie strony na tym zarabiają. Dlatego to szalenie istotny dokument. O treść umów toczy się od kilku miesięcy walka.

Izba Gospodarcza Pośrednictwa Finansowego (IGPF) to instytucja, która zrzesza agentów firm bankowych. Reprezentuje agentów w sporze z zarządem PKO BP, o pomoc prosi Komisję Nadzoru Finansowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz samego premiera. W liście do szefa rządu skarży się na zarząd największego banku w Polsce. Ostrzega, że może być zobowiązany do wypłaty milionowych odszkodowań. Jednocześnie wskazuje, że z mapy polski zniknie kilkaset placówek, a klienci zostaną bez najbliższej obsługi.

Money.pl dotarł do dokumentów, które przekazują sobie agenci bankowi.

Skąd problem?

- Agenci na początku roku dostali do podpisania nowe umowy. Dokument nie tylko jest pełen zapisów sprzecznych z prawem, ale również nie zapewnia nawet podstawowej możliwości godziwego zarabiania. Praca na rzecz banku przestaje się opłacać - tłumaczy Grzegorz Kozub, prezes IGPF.

I przyznaje wprost, że główną osią sporu jest nowy mechanizm wynagradzania agentów. To jednak nie koniec zarzutów. - Do tego umowa pogłębia wszystkie dotychczasowe mankamenty. Już teraz analizujemy możliwości wystąpienia na drogę prawną i dochodzenia odszkodowań od PKO BP, gdy bank zerwie umowy z agentami - tłumaczy Grzegorz Kozub.

Opór przed nowym dokumentem ma być znaczny. Zdaniem Kozuba już teraz umów nie podpisało ponad 25 proc. agentów sieci. To prawie 200 punktów, najczęściej zlokalizowanych w małych miejscowościach. Warto dodać, że PKO BP ma największą w Polsce sieć agencyjną - prawie tysiąc małych i średnich przedsiębiorców tworzy dla banku małe placówki.

Izba sprawdza, czy przedsiębiorcy będą mogli domagać się pieniędzy za dokonane inwestycje, jak np. zmianę wystroju lokalu, remonty. Do tego agenci mogą dochodzić zwrotu za nakłady na materiały biurowe, wysiłek poświęcony na rekrutację. W grę wchodzi też odszkodowanie wyrównawcze za utracone zyski od pozyskanych już dla banku klientów.

Co na to bank? Uspokaja. - Zmiany nie zachodzą z dnia na dzień. Kończymy właśnie ponad trzyletni proces, w którym od początku uczestniczą zarówno agenci, jak również przedstawiciele Izby. Podpisanie aneksów do umów to ostatni element tego procesu. Każdy przedsiębiorca miał czas na analizę zapisów w aneksie, mógł również dokonać kalkulacji ekonomicznej proponowanego systemu wynagradzania - wyjaśniają przedstawiciele banku w oficjalnej korespondencji z money.pl.

Można odnieść wrażenie, że PKO BP zdaje sobie sprawę, że dla części agentów nowe warunki będą nie do zaakceptowania. W korespondencji z money.pl bank przypomina, że cyfrowa transformacja bankowości jest wyzwaniem i wymusza szereg zmian w sposobie prowadzenia biznesu. Taką zmianą ma być właśnie coraz częstsze korzystanie z wirtualnych doradców, a nie chodzenie do lokalu banku.

- Klient coraz częściej nie potrzebuje placówki bankowej czy agencyjnej. Transformacja cyfrowa jest jednym z kluczowych elementów strategii rozwoju PKO Banku Polskiego, którą bank konsekwentnie realizuje - wyjaśnia biuro prasowe banku. I przypomina, że "PKO Bank Polski jest liderem w udostępnianiu usług cyfrowej administracji".

- Nieustannie rozwijamy też sam serwis transakcyjny oraz aplikację mobilną, m.in. dodając nowe funkcje, aby jak najwięcej czynności, w tym zakup produktów finansowych, klient mógł wykonać samodzielnie, bez konieczności wizyty w placówce - wyjaśnia bank.

- Działania PKO zmierzają do tego, żeby część agencji po prostu wyłączyć - komentuje Kozub. Zaznacza jednak, że to "tylko podejrzenia". Na spotkaniach z zarządem nigdy takiego sformułowania nie usłyszał wprost.

- Z naszych informacji wynika, że niebawem menedżerowie banku zaczną jeździć z wypowiedzeniami do osób, które nie chciały podpisać nowej umowy agencyjnej. Po trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia mieszkańcy wielu miejscowości zostaną bez obsługi bankowej w swoim miejscu zamieszkania. Agenci albo zamkną biznes albo będą szukać nowego banku - dodaje. - Biznes nie znosi próżni. Na ich miejsce przyjdą inne marki lub kasy spółdzielcze - zapewnia.

Morawiecki może pomóc?

Z jednej strony Izba Gospodarcza Pośrednictwa Finansowego szykuje się na szeroko zakrojoną batalię prawną z PKO BP. Z drugiej strony prosi o pomoc. Listy wysłała m.in. do Komisji Nadzoru Finansowego, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Czeka na odpowiedź.

Najwięcej wątpliwości dotyczących działań PKO BP Izba wysłała do premiera Mateusza Morawieckiego. Warto dodać, że to premier pełni nadzór nad spółkami skarbu państwa, a PKO BP w sporej części należy właśnie do państwa.

Zobacz także: Zobacz także: SKOK-i. Niekończąca się afera

"Panie Premierze, jest pan wybitnym ekonomistą, politykiem, doświadczonym bankowcem, a jednocześnie polskim patriotą" - czytamy w liście do premiera, który ma znaleźć rozwiązanie "groźnej sytuacji w największym polskim banku".

źródło: Fragment korespondencji pomiędzy Izbą Gospodarczą Pośrednictwa Finansowego a premierem Mateuszem Morawieckim

Izba Skarży się, że PKO BP nie usiadło do rozmów na temat naprawiania dotychczasowych wzorów umowy agencyjnej, a na dodatek przedstawiło zupełnie nową. Gorszą, bo nie pozwala zarobić i nie naprawia błędów. W piśmie do Morawieckiego nie padają żadne kwoty, jest jedynie groźba wypłaty potencjalnych odszkodowań.

Dlaczego agenci podpisywali przez lata umowę z błędami? Kozuba twierdzi, że wielu agentów nie czytało dokumentów, które dostali. - Wierzyli w zapewnienia menadżerów banku, który wciągał ich do sieci. Pewne sprawy wyszły dopiero po czasie. Warto przy tym dodać, że Izba powstała dopiero na początku 2015 roku. Wcześniej agenci nie mieli silnego reprezentanta - przekonuje.

W tej chwili agenci mogą się kontaktować z kancelarią, która ma im pomagać w oszacowaniu ewentualnych roszczeń. Na stronach Izby można znaleźć nawet informacje, że planuje zwiększyć zatrudnienie, by usprawnić obsługę.

Money.pl dotarł jeszcze do innych dokumentów. To krótka notatka z dotychczasowych spotkań na linii agenci - zarząd PKO BP. Wynika z nich, że PKO BP nie zaskoczył agentów treścią umów. Od dawna było jasne, że system wynagradzania się zmieni. Z dokumentu wynika, że bank prowadził też pilotaż systemu. Agenci w notatkach zaznaczali, że testy skończył się sporym niepowodzeniem. Dlaczego? Bank musiał dopłacać im do wynagrodzenia, bo zyski wyraźnie spadły.

Money.pl prosił PKO BP, by odniósł się do poszczególnych zarzutów Izby. W odpowiedzi nie uzyskaliśmy jednak tak szczegółowego komentarza. Bank nie skomentował również zarzutów, że nowy wzorzec zawiera zapisy niezgodne z prawem.

Zapytaliśmy również wprost, czy zniknięcie tylu punktów w Polsce nie stanowiłoby problemu i dla klientów, i dla banku. I to pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Kozub jest przekonany, że w najbliższym czasie PKO BP usiądzie do rozmów. Dlaczego? Jego zdaniem skala sprzeciwu wobec nowej umowy zaskoczyła dyrektorów banku.

Znikające oddziały banków

Liczba placówek banków maleje konsekwentnie od ponad pięciu lat. Jeszcze w 2013 roku było ich w Polsce prawie 16 tys. W tym roku jest ich już o ponad 2 tys. mniej. Jak wynika z danych Związku Banków Polskich, w ciągu trzech lat zatrudnienie w bankowości spadło o prawie 8 tys. osób. Ani KNF, ani ZBP nie widzi w tej tendencji problemu.

Dlaczego? Bo doradców bankowych w oddziałach coraz częściej zastępują ci siedzący przed komputerem. W Polsce jest aktywnych 30 mln rachunków. 4 mln klientów już teraz wykorzystuje bankowość mobilną jako główny kanał do zarządzania pieniędzmi.

I mocno świadomy jest tego bank PKO BP. W ubiegłym tygodniu bank podpisał sporą umowę z Ministerstwem Rozwoju. Jednym kliknięciem przez serwis transakcyjny będzie można złożyć wniosek o założenie firmy. Jednocześnie do tego dokładane będzie konto firmowe w banku.

Zresztą PKO BP - w ramach wspierania rządowego projektu "Od papierowej do cyfrowej Polski" - jako pierwszy umożliwił klientom korzystającym z bankowości elektronicznej złożenie wniosku w programie "Rodzina 500+", założenie Profilu Zaufanego (eGO) czy rozliczenie podatku PIT. Bank "wychowuje" więc klientów tak, by korzystali częściej z usług internetowych. W tej układance może być coraz mniej miejsca dla agentów.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(142)
Argo
rok temu
Na pewno nowy szef kanału pomoże żeby agentom nic się nie stało, wystarczy spr jej wcześniejsze dokonania😬
Kancelaria Pr...
4 lata temu
Roszczenie dla byłych właścicieli agencji bankowych - pomoc prawna https://kancelariaprawna24h.pl/2019/11/umowa-agencyjna/
To nie krej d...
4 lata temu
Jest kilka milionów ludzi starych, słabych i chorych, którzy nie są w stanie nauczyć się bankowości internetowej. Dla nich likwidacja znajdującej się w pobliżu agencji i konieczność dotarcia do odległej o kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów placówki to ogromny problem. Ale kogo to obchodzi? Liczy się tylko kasa... Pewna 80-letnia pani stała dzisiaj 3 godziny w kolejce do okienka a kiedy do niego dotarła, powiedziano jej, że musi iść do innej placówki PKO BP, żeby załatwić swoją sprawę. Więc poszła, kilka kilometrów dalej. I stanęła w następnej kolejce. Czy zdołała po tej wyprawie dotrzeć z powrotem do domu? A kogo to obchodzi... Smutne to wszystko...
Adam
6 lat temu
200 placówek chyba 1200 jeżeli to wszystko wejdzie w życie ...
JB
6 lat temu
Osobiście rozumiem intencję zmian i częściowo zgadzam się z PKO. Nie mogę jednak zgodzić się z faktem, że wynagrodzenie jest uzależnione od poziomu realizacji celów sprzedażowych, narzuconych indywidualnie każdemu przedsiębiorcy. Nawet jeżeli jest to zgodne z prawem to w mojej ocenie wysoce niieetyczne. Każdy przedsiębiorca ponosi nakłady finansowe na utworzenie placówki, każdy ma porównywalne koszty. Byłoby to uzasadnione w przypadku gdyby koszty utrzymania wziął na siebie bank, ale na litość boską agenci nie są pracownikami etatowymi. Bank powinien ustalić jednakowy wymagany poziom sprzedaży przy którym opłaca im się wynagradzać dodatkowo a nie rozróżniać parnterów na lepszych i gorszych. Przekaz wygląda tak: słabo ci szło, damy ci niższy plan żebyś jakoś tam prządł. Szło ci dobrze? Aaaaa to dostaniesz wyższy plan żebyś nie zarobił więcej niż ci słabsi... Szkoda że bank nie dostrzega że przyszłość bankowości tradycyjnej jest jednak we fraczyzie a nie w wypaśnych, drogich w utrzymaniu oddziałach. Wystarczyłoby wesprzeć partnerów w rozwijaniu kompetencji własnych oraz pracowników aby sprzedaż zrównała sie z poziomem oddziałów. Konkurencja widzi to i mocno rozwija sieć franczyzową co widać po ruchach takich banków jak Alior czy Getin. Czy PKO chce zostać znowu w tyle? Agenci wbrew pozorom działają bardziej pro kliencko i mocno starają się pogodzić cele sprzedażowe z interesami swoich klientów. Jest tak dlatego że ten przedsiębiorca, wie że to jak buduje relacje teraz będzie dawać efekty cały czas, gdyż on będzie działał na tym samym rynku. Pracownikom oddziałów łatwiej działać nierzetelnie, bo przecież rotacja kwitnie i nawet jak nabije paru klientów w butelkę to mało prawdopodobnym jest że będzie pracować w tej samej placówce za dwa lata...
...
Następna strona